• Strona główna
  • Kluby
  • Wydarzenia
  • Multimedia
  • Archiwum
  • Forum dyskusyjne
  • Kontakt
  • Terminy spotkań
  • Tragedia smoleńska-miesięcznice
  • Karta Klubów "GP"
  • Zjazdy
  • GALERIA
  • Fundacja Klubów "Gazety Polskiej"

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ---- ARCHIWUM STAREJ STRONY - ZAPRASZAMY NA NOWĄ STRONĘ KLUBÓW GAZETY POLSKIEJ:                                                                 www.klubygazetypolskiej.pl
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dwa światy

Tomasz_Kowalczyk.jpg

Trochę mimo, trochę bokiem - przemknęła informacja o śmierci Krzysztofa Kozłowskiego. Zastępca redaktora naczelnego "Tygodnika Powszechnego", uczestnik obrad Okrągłego Mebla, minister spraw wewnętrznych, pierwszy szef Urzędu Ochrony Państwa, wieloletni senator - zmarł 26 marca. Po czym pogrzebany został na cmentarzu na Salwatorze, u nas, w Krakowie. Niby coś tam pisano i mówiono, ale niewiele jakoś. Podobno Howard Carter powiedział o faraonie Tutenchamonie, że jedyną zasługą tego władcy było to, iż umarł i został pochowany. Dzięki czemu on, Carter, mógł po tysiącleciach znaleźć i zaprezentować światu jego wspaniały grób. Zasługi oraz "zasługi" śp. Kozłowskiego są niewątpliwie znaczniejsze niż młodocianego władcy Egiptu, a jednak jakoś informacja o odejściu jednego z przyjaciół Adama Michnika nie odezwała się mocniejszym rezonansem. Może, gdyby Kozłowski umarł z dziesięć lat temu, byłby to temat tygodnia? Bo jakże dziś wyhodowana przez Michnika palikociarnia ma się interesować jego przyjaciółmi, skoro nie wie kto to jest sam Michnik?

Krzysztofa Kozłowskiego nigdy nie poznałem. Tak się złożyło, mimo iż - co z lubością powtarzam - Kraków to mała wiocha, gdzie wszyscy znają wszystkich. W swoim czasie poznałem Turowicza, poznałem Mucharskiego, a na Kozłowskiego jakoś nigdy nie trafiłem. Poczytałem sobie za to, co mówiono przy okazji jego pogrzebu (cytaty za portalem Interia.pl):

" - Krzysztof był jednym z twórców III RP, jak mało kto wiedział o warunkach, w jakich się ona rodziła. Jak mało kto pojmował, co dla polskich losów znaczy niepodległy byt państwowy i troska o niego - podkreślił były premier. Tadeusz Mazowiecki przywołał słowa, którymi 14 lat temu Kozłowski żegnał redaktora naczelnego "TP" Jerzego Turowicza: - Jeśli komu otwarta droga do nieba, tym co ojczyźnie służą".

"- Krzysztof Kozłowski nie lubił długich mów ani wielkich ceremoniałów, tymczasem żegnamy go z pocztami sztandarowymi z orkiestrą, z salwami, z całym tym przepychem munduru - mówił na cmentarzu szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz. Minister, który żegnał Krzysztofa Kozłowskiego w imieniu funkcjonariuszy i cywilnych pracowników resortu oraz tych, którzy przed laty tworzyli podwaliny służb specjalnych, mówił, że ma nadzieję, iż ten przepych zostanie wybaczony.

- Nie ma innego języka ludzi munduru, ludzi twardych obowiązków wobec państwa, żeby wyrazić cześć, honor, pamięć, ale także i żałość. To nasz język - mówił Sienkiewicz i dodał od siebie: - Żegnam swojego mistrza; Krzysztofie, dziękuję ci za wszystko".

Po czym ja, niewierny Tomasz, choć moim patronem apostoł nie jest, jeno doktor z Akwinu, sięgnąłem sobie po książkę Antoniego Dudka, "Reglamentowana rewolucja".

6 kwietnia 1990 r. Sejm zlikwidował Służbę Bezpieczeństwa, w jej miejsce powołując Urząd Ochrony Państwa z Krzysztofem Kozłowskim na czele (zastępca - Andrzej Milczanowski). "Odchodzimy raz na zawsze od inwigilacji partii politycznych, stowarzyszeń, klubów i ruchów politycznych, związków zawodowych. UOP będzie interesował się zagrożeniem realnym, a nie urojonym" - Kozłowski w tekście dla "Gazety Wyborczej", 11 maja 1990. Tak, ktoś pamięta późniejszą inwigilację prawicy, przebijanie opon samochodowych, etc?

O weryfikacji SB-ków: "Jan Widacki [często spotyka się ludzi wymawiających jego nazwisko wedle prawideł anglosaskiej fonetyki - przyp. T.K.] który w sierpniu wraz z Jerzym Zimowskim został nowym wiceministrem spraw wewnętrznych, oceniał że niektóre komisje wojewódzkie ‘zdawały się trochę przypominać bolszewicki trybunał’. Chodziło mu o zespoły w mniejszych województwach, gdzie negatywnie zweryfikowano większość funkcjonariuszy (…). Punkt widzenia Widackiego podzielali Kozłowski i Milczanowski". Panowie zadziałali, w efekcie "negatywnie zweryfikowano 3,5 tys. byłych pracowników komunistycznej policji politycznej, natomiast ponad 10 tys. mogło kontynuować pracę w służbach podległych MSW. W praktyce oznaczało to, że UOP miał się opierać na kadrach byłej SB, ze wszystkimi tego konsekwencjami".

Które to konsekwencje odbijają się nam czkawką po dziś dzień. Te cytaty można by mnożyć. I wiem dobrze, że Kozłowski był tylko małą śrubką w wielkim mechanizmie; nie on przecież podejmował ważne decyzje, bo gdzieżby taki intelektualista mógł się połapać w owym świecie oblepionym upiornie czerwoną pajęczyną? I wiem też o tym, że "de mortuis aut bene, aut nihil". Co nie zmienia faktu, że nie wiedziałem czy się śmiać, czy płakać, gdy w porannej audycji radia TOK FM usłyszałem któregoś z publicystów "Polityki" który z triumfem w głosie - tak, właśnie w triumfalny sposób - głosił mniej więcej coś takiego: Krzysztof Kozłowski był jednym z architektów III Rzeczypospolitej. I tego mu nikt nie odbierze! NIKT!

O mój Boże, pewnie że nikt mu tego nie odbierze. A któżby chciał?

I to są właśnie tytułowe dwa światy. Oni mają swój i wylewają łzy nad grobem Kozłowskiego, który nie pozwolił powywieszać na latarniach bydlaków z SB. A my mamy swój, gdzie łajdactwo zawsze pozostanie łajdactwem i gdzie spisane będą czyny i rozmowy.

Tomasz Kowalczyk

1 1 1 1 1 1 1 1 1 1

Biuro Klubów "Gazety Polskiej"



505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków

Layout i wykonanie: Wójcik A.E.