Co miesiąc staram się analizować to, co się stało w Smoleńsku pod różnym kątem. Dziś dotknę sprawy bardzo wrażliwej - naszej nienawiści.
Polacy poddawani są ustawicznej manipulacji. Dotyczy to także nas - choć wydaje się nam, że jesteśmy od tego wolni. Gdy media mówią nam, że jesteśmy "chorzy z nienawiści", że "nasz upór utrudnia ogólnonarodowe pojednanie", że "jątrzymy", że "dzielimy Polaków"- większość z nas wie, że to perfidna manipulacja i zakłamywanie rzeczywistości. Gdy jednak używa się przeciw nam cytatów z Pisma Świętego, czy równie łatwo sobie radzimy? Gdy słyszymy: "miłujcie nieprzyjaciół waszych", "zło dobrem zwyciężaj"- czy nie miewamy wątpliwości, że może coś z nami jest nie tak, że nie chcemy zapomnieć, że domagamy się prawdy i sprawiedliwości?
Obserwując morale naszego narodu dochodzę do wniosku, że POLAKOM BRAK NIENAWIŚCI! Nie tej pospolitej nienawiści do konkretnego człowieka, którego uważamy za wroga - tu jesteśmy podobni do innych narodów. Ale brak nam nienawiści do ZŁA! Nienawiści do zła rozumianego jako źródło, motyw zbrodni i łamania prawa. W rezultacie Polacy nie walczą skutecznie ze złem, nie zwyciężają go, ale je raczej lekceważą. Toczymy z nim jakieś wojenki, ale go nie zwyciężamy - a taki jest przecież nakaz: "Zło dobrem zwyciężaj!"
Zapominamy o perfidnej naturze zła. Ono, gdy przegrywa, zaczyna udawać słabość, woła o litość, przymilnie się do nas uśmiecha - wtedy machamy ręką i lekceważymy nakaz zwyciężania zła. Gdy niebezpieczeństwo minie, zło znowu atakuje ze zdwojoną siłą. To właśnie stało się w Smoleńsku. Naiwność Polaków i brak nienawiści do zła, brak konsekwencji w jego zwyciężaniu, pozwoliły mu znowu zatriumfować. Znowu zebrało krwawe żniwo.
Można by wiele mówić o przykładach naszej niedokończonej wojny ze złem. Podam tylko jeden - po dwudziestu latach rzekomo wolnej Polski wizytę w Smoleńsku przygotowywał, czy raczej zabezpieczał, ten sam agent SB, który był w Watykanie podczas zamachu na Jana Pawła II. A wmawia się nam, że jesteśmy chorzy z nienawiści. Nie! Jesteśmy naiwni i brak nam takiej nienawiści do zła, by go zwyciężać. Jeśli my nie pokonamy zła, ona pokona nas.
Wspominając śmierć naszych najlepszych w Smoleńsku musimy głośno wołać, że głosy nawołujące do "zapomnienia, do powierzchownego pojednania i patrzenia w przyszłość bez rozliczania winnych" to głosy wrogie Polsce, to głosy fałszywej pobożności.
Prawdziwa pobożność to skuteczna walka ze złem, to stanowcze wołanie o prawdę, o prawo i sprawiedliwe ukaranie winnych! Takie wołanie jest godnym wspomnieniem tych, którzy położyli swoje życie 10 kwietnia.