Na kłopoty cenzura


W czasie, gdy Jarosław Kaczyński postanowił oskarżyć elity polityczne PO o polityczną odpowiedzialność za smoleńską katastrofę, przyszło mi do głowy, że jest jeszcze jedna sprawa, z której będą się one musiały tłumaczyć zarówno w Polsce, jak i przed opinią międzynarodową. Chodzi o coraz bardziej oczywisty zamach na demokrację.

Demokracja istnieje nie dlatego, że ktoś ją zadekretował. Jest mechanizmem o wiele bardziej skomplikowanym niż sam tylko akt głosowania. W zasadzie elekcja to jedynie koniec tego procesu. Na jego początku jest debata i dostęp do informacji. Przez cały czas musi istnieć przekonanie o możliwości dokonania nieskrępowanego wyboru. Jeżeli wykluczymy którykolwiek z tych elementów, demokracja staje się fikcją.

Z coraz większym niepokojem patrzę na niszczenie przez obecne elity rządzące mechanizmów demokracji. Następuje coraz większa monopolizacja informacji. Z mediów usuwa się ludzi nieprzychylnych tej władzy. Dotyczy to szczególnie mediów publicznych, ale zjawisko presji na prezentowanie jednego sposobu widzenia świata rośnie również w mediach prywatnych. Ograniczeniu przepływu informacji sprzyja przekształcanie instytucji, które miały gwarantować wolność słowa, takich jak Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, w narzędzia brutalnej politycznej cenzury. Do tego dochodzi utrzymywanie niezwykle dotkliwych i bardzo niejednoznacznych przepisów represjonujących dziennikarzy i wszelkich uczestników debaty publicznej. Sama debata została celowo zdemolowana przez narzucenie sposobu wypowiedzi typowych dla Janusza Palikota, Stefana Niesiołowskiego czy Kazimierza Kutza. Każdy, kto chce być słyszany, musi się zanurzyć w tym bagienku. Nasila się zjawisko zastraszania wyborców i instytucji ich skupiających. Tym właśnie podyktowana jest wściekła nagonka na "Solidarność", a zwłaszcza jej kierownictwo. Dołączają do tego coraz głośniejsze ataki na Kościół. Z jednej strony podszyte są rosnącym antyklerykalizmem, ale z drugiej strony widać dążenie do wyłączenia duchowieństwa z dyskusji o istotnych sprawach społecznych. Dochodzą jeszcze plany ograniczania zgromadzeń publicznych i atmosfera nagonki wobec niepokornych na wyższych uczelniach.

Przykręcanie śruby przez władzę podyktowane jest strachem przed rozliczeniem za coraz bardziej nieudane lata rządów, katastrofę w Smoleńsku i ogromną skalę korupcji. Zupełnie osobną sprawą jest dewastacja polskiej polityki zagranicznej i osłabienie bezpieczeństwa państwa. Władza zbliża się do momentu, w którym w sposób dla siebie bezpieczny nie będzie mogła oddać rządów. Pytanie tylko, czy polityką ogłupiania i zastraszania jest w stanie je wiecznie utrzymywać?

Tomasz Sakiewicz
Szanowni Państwo

Dziękuję wszystkim, którzy w całej Polsce i poza jej granicami uczestniczyli w uroczystościach upamiętniających poległych w Smoleńsku. Organizowanie mszy św. i przemarszów powinno trwać aż do czasu wyjaśnienia przyczyn katastrofy i godnego upamiętnienia jej ofiar.