Smoleńska geopolityka Wokół Polski i w Polsce zaczyna się toczyć gra, która zadecyduje nie tylko o sytuacji politycznej w naszym kraju, ale może mieć wpływ na losy innych narodów. Wizyta Anny Fotygi i Antoniego Macierewicza (w delegacji był też przedstawiciel "Gazety Polskiej") w USA wywołała obawy naszego rządu. Okazuje się, że można uprawiać skuteczną politykę zagraniczną, nie mając tak ważnych narzędzi jak administracja państwowa. W czasie rozmów w Kongresie na porządku dziennym stanęła sprawa ratyfikacji układu START II. Dla wielu Republikanów problem katastrofy w Smoleńsku może być powodem blokowania tego niekorzystnego dla Stanów Zjednoczonych porozumienia. Czy tak się stanie - zobaczymy. Możliwość takiego poszerzenia dyskusji o wydarzeniach z 10 kwietnia wywołała panikę polskiej dyplomacji. Minister Radosław Sikorski rzucił prezydentowi Barackowi Obamie koło ratunkowe, jakim są negocjacje w sprawie zniesienia wiz dla Polaków w zamian za poparcie przez Polonię i polonijnych senatorów porozumienia z Rosją. Odrzucenie START II będzie gwoździem do trumny Obamy i niewykluczone, że początkiem końca ery Władimira Putina. Szczególnie zaszkodziłoby to Putinowi, gdyby przy okazji awantury o porozumienie rozbrojeniowe zaistniał smoleński kontekst. Zniesienie wiz jest oczywiście pustą obietnicą, ale za to niezwykle nośną wśród naszych rodaków za oceanem. Już sam fakt podjęcia przez polski i amerykański rząd tego tematu w związku z negocjacjami z Rosją mówi o powadze sytuacji.
Czy Polska coś zyskuje na rosyjskich gestach? Jak na razie "ocieplenie" polega na jednostronnych ustępstwach ze strony Warszawy. Rosja, która znajduje się w coraz trudniejszej sytuacji ekonomicznej i politycznej, z Polską współpracować musi. Jesteśmy jednak dużym państwem europejskim, a wkrótce obejmiemy przewodnictwo w UE. Tymczasem prezydent Rosji przyjechał do nas z pustymi rękami i nie uniknął ewidentnej wpadki, jakim było pouczenie Polaków, że muszą dostosować swoje śledztwo w sprawie smoleńskiej katastrofy do rosyjskiego. Jeszcze kilka miesięcy temu można byłoby uznać tę wypowiedź Miedwiediewa za lapsus. Dzisiaj bardziej wygląda na polecenie. Co grosza, takie polecenie znajdzie u nas wielu entuzjastów.
|