Holenderska depresja


Mniej więcej przez dwa ostatnie stulecia nauki medyczne zajmowały się fascynującym problemem wydłużaniem życia ludzkiego. Efekt - ludzie umierają zdrowsi, statystycznie żyją odrobinę dłużej, ale nadzieje na życie wieczne lub przynajmniej dwuwieczne pozostały w świecie marzeń. Co gorsza, chyba tam już pozostaną. Obecnie w przodującym świecie zachodnim pojawiła się nowa tendencja, która na początek odniosła sukces w Holandii. Otóż ludzie w wieku powyżej 70 lat dostali tam prawo do godziwego samobójstwa, a lekarze powinni im w tym pomagać. Nie wiem, czy jeśli do nas by to doszło, "środki do łagodnej śmierci" znalazłyby się na liście leków refundowanych, ale w Holandii na pewno. W każdym razie w starciu z zasadą nienaruszalności ludzkiego życia wygrało przekonanie, że człowiek jest panem samego siebie. Ciekawe, jak to będzie wyglądać w praktyce? Co ze staruszkami cierpiącymi na demencję, rozkojarzonymi lub po prostu upierdliwymi. Jeśli decyzję za nich będzie podejmować rodzina albo państwo, proceder stanie się taśmowy - rozwiązany zostanie problem emerytur, przepełnionych domów starców i hospicjów. Tak jak dziś samorządy lokalne decydują u nas o losie dzieci zabieranych rodzicom, tak w Niderlandach urzędnik zdecyduje, czy ktoś się już nażył, czy nie.


Zastanawiam się tylko, czy ustawodawcy podnosząc rękę za takim prawem, choć chwilę pomyśleli, że prędzej czy później i im stuknie fatalna siedemdziesiątka...? Może liczyli, że uchroni ich dożywotni immunitet?


Prawo stanowione coraz częściej zastępuje ludzki rozsądek, a świat wciąż szybciej zmierza w stronę samozagłady. Cywilizacja śmierci triumfuje! Holandia jest tu ewidentną forpocztą. Mam nadzieję, że kiedy Stwórca straci wreszcie cierpliwość i spuści na zgangrenowaną ludzkość koniec świata, fala potopu zmiecie kraj tulipanów, gejów i entuzjastów eutanazji jako pierwszy.


Marcin Wolski