Harce wiosenne


Góra urodziła mysz. Prawybory w Platformie były wielkim wydarzeniem, ale tylko medialnym. Ciekawe, że nikt nie zdał sobie sprawy z absurdalności sytuacji. Oto PO ogłasza, że jej przyszłe zmiany w konstytucji mają osłabić prezydenturę, a równocześnie prowadzi kampanię tak, jakby przyszły Ojciec Ojczyzny miał kompetencje większe od Obamy i Sarkozy'ego razem wziętych.

Rodzi to podejrzenie, że istnieją dwa warianty: na wypadek, gdyby wygrał nasz (prezydentura silna) i nie nasz (słabiuteńka)!

Jednak cały rozmach i blichtr widowiska przytłoczyła smutna prawda. Połowa członków Platformy olała zabawę. Zrezygnowała z udziału w tym "wielkim teście demokracji". Co prawda, rozmaite mędrki twierdziły, że to normalne, gdy połowa obywateli nie idzie do urn, tyle że tym razem nie chodziło o ogół obywateli, lecz trzon partii, kość z kości, aktyw i narybek.

Gdzie się podziali Polacy-Platformiacy? Wyjaśnień powodów ich absencji może być wiele.

Uznali, że zabawą jest szopka, w której wyniki ustalono z góry.

Nie znaleźli w ofercie swojego kandydata.

Bali się narazić jednoosobowemu kierownictwu partii, a równocześnie podpaść u przyszłościowego Radka.

Przebywali na saksach w Irlandii.

Najbardziej niepokojąca jest możliwość, że ci wszyscy niegłosujący członkowie zapisali się do PO dla niepoznaki i gdy nadejdzie dzień wyborów, oddadzą głos na tego z Kaczyńskich, który wygra oddolnie zorganizowane prawybory w PiS. Czego im serdecznie życzę.



Marcin Wolski