Propa-granda


Trwa wojna wirtualu z realem. Mogło się wydawać, że propagandowy matriks rozsypał się wraz z wielką manifestacją rodaków w dniach żałoby, kiedy odkrycie "media kłamią" przeleciało ożywczym przeciągiem przez polskie głowy, ale nie. Siły Jasnogrodu nie składają broni. Ostatnio odkryto, że w tłumie pod Pałacem Prezydenckim wypowiadającym się do kamer była trójka aktorów. Hałas powstał olbrzymi i atak - nie wprost, ale w domniemaniu, w szeptankach, że aktorzy scen warszawskich za sowitą kasę zostali obsadzeni w rolach żałobników, teksty napisał im Pospieszalski, a zatwierdziło kierownictwo PiS-u. Kto wie, czy wkrótce nie dowiemy się, iż to, co działo się w one pamiętne dni na Krakowskim Przedmieściu, było jedną wielką inscenizacją - z udziałem tysięcy statystów, opłacanych za publiczne pieniądze po 10 zł za godzinę stania. Zresztą nie było ich tak wielu, kolejkę wokół kolumny wygenerowano za pośrednictwem grafiki komputerowej.

Co do statystów, nie wiem, czy to ostatecznie chwyci, ale aktorzy... wiadomo, komedianci nie mówią własnym głosem, tylko grają role obywateli i to nigdy za darmo, co tak słusznie wykazał, demaskując kulisy tzw. bojkotu w stanie wojennym, Jerzy Urban. Tylko jeśli będziemy tak podejrzliwi wobec aktorów, co z reżyserami? Ci też pracują przeważnie na cudzych scenariuszach. W tym kontekście powraca kwestia ostatnich dokonań mistrza Wajdy, który po krótkim nieudanym "klipie" "Wawel nie dla Kaczora" kręci na Zachodzie sensacyjne kawałki, twierdząc w wywiadach, podobnie jak znany intelektualista białoruski Aleksander Łukaszenko, że to polski prezydent był sprawcą katastrofy. Może nie fizycznie, ale z całą pewnością moralnie!

Jest to twierdzenie odważne, na miarę Złotej Palmy (która komuś odbiła) lub Srebrnej Muszli, nie mówiąc o Honorowym Niedźwiedziu (z Putinem). W dodatku ta wzmagająca się szeptanka zdradza, może trochę przedwcześnie, główny kierunek ataku w rozpoczynającej się kampanii: "Wybierać po nieodpowiedzialnym prezydencie jego jeszcze bardziej nieodpowiedzialnego brata, to dopiero byłaby nieodpowiedzialność..."

A swoją drogą, należy współczuć Józefowi Stalinowi braku lepszych propagandystów. O ile prościej wyglądałyby dziś stosunki polsko-rosyjskie, gdyby swego czasu udało się wmówić światu, że wobec perspektywy niemieckiej agresji internowanym polskim oficerom rozdano broń, a ci, jak to Polacy, wybili się sami.

Marcin Wolski