Klapa dla klipów!W ramach najnowszej inicjatywy ustawodawczej partii rządzącej pojawił się kolejny, wysoce postępowy projekt. Chodzi o zakaz reklamy wyborczej za pomocą billboardów i płatnych klipów reklamowych. I bardzo słusznie, billboardy - jak wiadomo - psują piękną architekturę naszych miast i wsi widokiem twarzy, które nie są mile widziane w towarzystwie, a przedwyborcze klipy niszczą atmosferę społeczną. Nie może przecież tak być, żeby jakikolwiek segment programu był wyjęty spod kontroli kierownictwa. Polityk to nie kawa, margaryna, pampers czy papier toaletowy, żeby mógł zaglądać nam do mieszkań jedynie po uiszczeniu opłat, na które nie zapracował. Miejsce polityka jest w programach politycznych, gdzie - jak wiadomo - ton nadają niezależni, profesjonalni dziennikarze, którzy potrafią tak poprowadzić rozmowę, że polityk, zwłaszcza opozycyjny, nie jest w stanie nikomu zagrozić. Chyba że sobie. Projekt ten popiera rządząca koalicja, a także SLD, uważając, że dzięki niemu rzeczywiste odpolitycznienie mediów stanie się faktem, a obywatele nareszcie będą oglądać tylko to, co powinni. Po co płatna reklama?! - wołają ci, którzy mają ją przez 24 godziny bezpłatnie. Moim zdaniem inicjatywa jest ze wszech miar słuszna, jednak niekompletna. A biorąc pod uwagę niereformowalność polityków opozycyjnych - możliwa do obejścia, dlatego należy nie dopuszczać do reklamy i kryptoreklamy także na innych polach. Jest przecież jeszcze parę gazet lub czasopism, które powinny płacić karę za teksty, które komisja etyki mediów uzna za reklamę polityczną. Także poczta nie powinna przyjmować druków reklamowych od partii politycznych, a dozorcy sprawdzać, czy jakaś kolorowa makulatura nie trafia do skrzynek mieszkańców. Wolontariusze chodzący po domach powinni być skazywani przez 24-godzinne sądy za włóczęgostwo, a jeśli do mieszkańców chcieliby ruszyć sami politycy, wyciągnie się z lamusa jakiś paragraf o ochronie danych osobowych i miru domowego. Wiece opozycji oczywiście nie będą zakazane - ale dla każdego postępowego obywatela jest oczywiste, że nie mogą one odbywać się na placach i ulicach ze względu na ruch drogowy, w terenie zabudowanym, jeśli zgody nie wyrażą wszyscy okoliczni mieszkańcy, na polach (ustawa o ochronie terenów rolnych) ani w lesie (przepisy przeciwpożarowe oraz o ochronie środowiska), poza tym wszędzie, choć za zgodą władz - w wypadku szkół - Ministerstwa Edukacji, stadionów i hall - Ministerstwa Sportu - i kościołów - Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Oczywiście to tylko projekt, bo jeśli idzie o praktykę, nowo powołana Krajowa Rada RTV zajęła się właśnie podnoszeniem abonamentu, którego zniesienie było sztandarowym projektem partii rządzącej. Marcin Wolski (felieton wygłoszony w Radiu Merkury) |