• Strona główna
  • Kluby
  • Wydarzenia
  • Multimedia
  • Archiwum
  • Forum dyskusyjne
  • Kontakt
  • Terminy spotkań
  • Tragedia smoleńska-miesięcznice
  • Karta Klubów "GP"
  • Zjazdy
  • GALERIA
  • Fundacja Klubów "Gazety Polskiej"

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ---- ARCHIWUM STAREJ STRONY - ZAPRASZAMY NA NOWĄ STRONĘ KLUBÓW GAZETY POLSKIEJ:                                                                 www.klubygazetypolskiej.pl
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Rodowody osobiste

Marcin Wolski

Wdając się w bijatykę na genealogie, w której najnowszym ruchem jest rozpracowywanie ojca braci Kaczyńskich przez "Newsweek", Salon decyduje się na samobójstwo rozłożone na raty, bo ewentualne wykrycie jakiejś śliwki robaczywki na prawicy nijak nie zrównoważy PRL-owskiego bajora, z którego pochodzą nomenklaturowi zombie i ich święcąca w III RP sukcesy progenitura.

Co więcej, mechaniczne grzebanie w rodowodach samo przez się niczego nie załatwia. Bycie czyimś dzieckiem, wnukiem czy pociotkiem nie powinno przesądzać o niczyjej ocenie - marcowa zasada "jakie drzewo, taki klin, jaki ojciec, taki syn" kompromituje każdego, kto nią się posłuży. Za bardzo przypomina bolszewicką zasadę karania całych rodzin represjonowanego. Skądinąd łajdacy bywali wielokrotnie ojcami wspaniałych patriotów (Gustaw Ehrenberg, twórca "Gdy naród do boju", był dzieckiem cara Aleksandra I, książę Adam Czartoryski - ambasadora Nikołaja Repnina, a trzeci wieszcz, Zygmunt Krasiński, to syn gen. Wincentego, jednego z bardziej odrażających sprzedawczyków. Niemało jest też przykładów w drugą stronę, przyzwoici ludzie miewali nader często potomków spod ciemnej gwiazdy.

Tak więc np. stosunku do Adama Michnika nie powinna kształtować informacja o jego ojcu Ozjaszu Szechterze czy bracie Stefanie Michniku. Powiem więcej - bunt przeciwko własnej klasie podejmowany przez wiele dzieci komunistycznych prominentów częstokroć poczytywałem za dodatkową zasługę.

Problem pojawia się wówczas, gdy genealogia zaczyna odgrywać istotną rolę - gdy dziedziczy się nie tylko rodowe srebra, ale również niezbyt legalnie zdobyte majątki, układy, wpływy.

Historyk naszych czasów odnotuje kiedyś niesamowity wysyp talentów - politycznych, dziennikarskich, artystycznych i biznesowych - w stosunkowo wąskim kręgu tajnych służb i nomenklatury partyjnej. Zauważy prawidłowości karier na skróty i szybkich ścieżek osobistego wzrostu.

Są ludzie, którzy nie muszą pisać w kółko swoich CV, biegać na castingi, gramolić się mozolnie i pracować, pracować, pracować, aby osiągnąć w końcu cząstkę tego, co inni otrzymali od razu jako bezzwrotną zaliczkę na życie.

Oczywiście było tak zawsze, wystarczy poczytać "Komedię ludzką" Balzaka. Próżno więc się zżymać, bo świat sprawiedliwy nie jest, a nagroda będzie (albo nie będzie) w niebie.

Jednak w demokratycznym kraju człowiek ma prawo wiedzieć, skąd wzięły się nasze "autorytety moralne", celebryci, milionerzy i dyżurne kanalie.



Marcin Wolski

1 1 1 1 1 1 1 1 1 1

Biuro Klubów "Gazety Polskiej"



505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków

Layout i wykonanie: Wójcik A.E.