Ze wzgórza pod Krakowem

Dom z ogródkiem

Inicjatywy obywatelskie są wielkim dobrem dla całego społeczeństwa, choć władze państwowe często je bezmyślnie tłamszą


Równo 25 lat temu, 17 czerwca 1986 r., czyli w dniu św. Brata Alberta, w niewielkim, ale bardzo gościnnym mieszkaniu pp. Anny i Stanisława Pruszyńskich przy ul. Warszawskiej w Krakowie zebrało się liczne grono. Znaleźli się w nim reprezentanci aż trzech pokoleń, byli tam bowiem zarówno uczniowie i studenci ze wspólnot "Wiara i Światło", czyli popularnych "Muminków", jak i robotnicy z Duszpasterstwa Ludzi Pracy w Nowej Hucie-Mistrzejowicach i działacze podziemnej wówczas "Solidarności", a także nobliwe osoby, często o arystokratycznych korzeniach. Prawdziwa mieszanka. Wszystkim jednak przyświecał ten sam cel - spełnienie marzeń rodziców dzieci niepełnosprawnych intelektualnie o utworzeniu społecznego domu opieki. Według wstępnych planów miał to być "dom z ogródkiem", w którym po utracie swoich naturalnych opiekunów mogłyby zamieszkać osoby najbardziej potrzebujące. W taki oto sposób zawiązało się krakowskie koło Towarzystwa Pomocy im. Adama Chmielowskiego.

Choć czasy były ponure, niesprzyjające obywatelskiej aktywności, to jednak Pan Bóg pobłogosławił tej inicjatywie, bo już wkrótce zaistniał ów "dom z ogródkiem" w postaci starego dworu i gospodarstwa rolnego w Radwanowicach. Była to darowizna śp. Zofii Tetelowskiej, dzięki której można było utworzyć Schronisko dla Niepełnosprawnych. Stało się ono placówką macierzystą nowej organizacji pozarządowej, która przyjęła nazwę Fundacji im. Brata Alberta. Początkowo miało to być dzieło lokalne, ale szybko przekształciło się w organizację ogólnopolską, posiadającą dziś na terenie całego kraju 27 domów pomocy społecznej, warsztatów terapii zajęciowej, świetlic terapeutycznych i środowiskowych domów samopomocy dla prawie 1000 osób niepełnosprawnych - począwszy od małych dzieci, a na seniorach skończywszy. Prowadzone są kolejne inwestycje, dzięki czemu powstają nowe domy. Co więcej, z owego dzieła wyrosło kilka innych organizacji, np. Dom im. Stanisława Jabłonki we Wrocławiu, Oświatowe Towarzystwo Integracyjne czy Fundacja Anny Dymnej "Mimo Wszystko", której założycielka stawiała pierwsze kroki wśród niepełnosprawnych właśnie w Radwanowicach.

Przez cały czerwiec odbywają się Dni Patrona we wszystkich filiach Fundacji im. Brata Alberta. Na te dni składają się zabawy, koncerty i przedstawienia teatralne w wykonaniu podopiecznych. Finałem będzie nadanie w 28 bm. o g. 13 nowo otwartemu Domowi Opieki Społecznej przy ul. Rydygiera w Toruniu imienia śp. ks. Edmunda Jastaka, społecznika i filantropa. Serdecznie zapraszam. Cieszmy się więc i radujmy wspólnie, bo jest naprawdę z czego. Fundacji-jubilatce życzmy dalszej opieki Bożej i oczywiście stu lat. Przy okazji wielkie "Bóg zapłać" tym, którzy zadeklarowali na jej cel swój odpis 1 proc. podatku.

Wspomniana fundacja była jedną z pierwszych w Polsce, powstałą jeszcze podczas końcówki rządów komunistycznych. Dziś podobnych organizacji są tysiące. To wielkie dobro dla całego społeczeństwa. Nawet najmniejsza fundacja czy stowarzyszenie mogą odegrać wielką rolę w swoim środowisku lokalnym. Niestety te inicjatywy obywatelskie często są tłamszone przez bezduszne i zbiurokratyzowane władze państwowe, zwłaszcza za rządów PO. Niektórzy działacze tej partii wyszli z szeregów "Solidarności", ale szybko zapomnieli, czym jest zasada pomocniczości państwa oraz nauka społeczna Jana Pawła II. Szczególnie widać to w sytuacji rodzin wielodzietnych. Bezskutecznie upominają się one o wsparcie państwa dla tych, którzy rodzą i wychowują dla niego nowych obywateli. Wobec katastrofalnych zmian demograficznych, które uderzą w nas wszystkich, szczególnie w przyszłych emerytów, rząd, zamiast rzetelnej współpracy z organizacjami pozarządowymi, zawinszował nam nowy fasadowy urząd ministerialny. Urząd ten, obsadzony przez uciekiniera z SLD Bartosza Arłukowicza, poza przejedzeniem kolejnych pieniędzy nic nie jest w stanie uczynić. Czego bowiem nie czyniło się przez wiele lat, nie da się nadrobić przez medialne popisy cynicznego polityka. Pełna groteska. Zadziwiająca jest też postawa Pierwszej Damy. Jedna z uczestniczek ruchu rodzin wielodzietnych napisała do mnie: "Początkowo wydawało się nam, że Anna Komorowska jako matka pięciorga dzieci będzie rozumiała nasze problemy. Szybko jednak okazało się, że zależy jej tylko na wizerunku w mediach. Kolejny Arłukowicz, tyle że w spódnicy".

Na koniec ciekawa informacja. Z powództwa publicznego został w tych dniach skazany obywatel polski ze Szwecji, który w związku z akcją zorganizowaną przez nacjonalistów ukraińskich słał mi pogróżki przez internet. Dostał za to cztery miesiące więzienia w zawieszeniu na dwa lata oraz grzywnę. Wyrok był niski, gdyż sprawca wyraził pisemną skruchę i mnie przeprosił. Niech to będzie ostrzeżenie dla wszystkich, którzy organizują podobne akcje i uważają w swej naiwności, że internet jest anonimowy. Dodam, że kuria krakowska, choć wiedziała o tych groźbach, milczała i w niczym mi nie pomogła.

Zapraszam w niedzielę 3 lipca na XVII Zajazd Kresowian na Jasnej Górze, który rozpocznie się o g. 9.30 mszą św. odprawianą w kaplicy Cudownego Obrazu za pomordowanych na Wschodzie, w tym za profesorów we Lwowie i nauczycieli w Stanisławowie, którzy zginęli 70 lat temu. Po mszy św. spotkanie w Sali Papieskiej z okazji 100. rocznicy powstania we Lwowie polskiego harcerstwa. Zebrani ustosunkują się także do sprawy mistrzostw Euro 2012 na Ukrainie.

ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski