Czy można porozumieć się, w wydawałoby się prostej sprawie uznania prawdy historycznej we wspólnej Europie, pamiętając o tym, że Polska nie jest pępkiem świata ani jej ogonem - takie pytanie zadał prof. Wojciechem Roszkowskim na początku swojego spotkania w klubie gliwickim Gazety Polskiej.

Po przezwyciężeniu wielowiekowej wrogości wzajemnej niemiecko - francuskiej można było przypuszczać, że tędy wiedzie droga do szczęśliwości. Niestety uproszczenia, nieszczerość, powierzchowność i tendencyjność postrzegania historii przez narzucającą swój pogląd antychrześcijańską liberalną lewicę prowadzi prostą drogą do kłamstwa i różnicowania ludzi na lepszych i gorszych. A to już krok do pogardy i poważnych konfliktów. Przykładem może być podręcznik historii opracowany przez autorów francuskich i niemieckich: "Europa i Świat w XIX i XX wieku". Ponad połowę tekstu dwóch tomów dotyczy historii Francji i Niemiec, reszta europy i Świata to margines przedstawiony w krzywym zwierciadle, z przemilczeniami takich postaci jak Abraham Lincoln czy Franciszek Józef. Uproszczenia prowadzące wręcz do kłamstwa, np. sanacyjna Polska zaliczona do państw totalitarnych razem z faszystowskimi Włochami i Trzecią Rzeszą.

Projekt "Domu Historii Europejskiej" zawiera 44. błędy, manipulacje i przeinaczenia stwierdzone przez przedstawicieli wielu państw. Nie daje odpowiedzi na zasadnicze pytanie czym Europa wyróżnia się, czym charakteryzuje się w stosunku do innych części świata. Same okrągłe zdania, aby nie zauważyć zasadniczych różnic lub urazić mniejszości muzułmańskiej lub neopogańskiej. Czy tak ma się tworzyć wspólna tożsamość? Niedoreprezentowana jest Europa Wschodnia, ale również Wielka Brytania, Portugalia, Irlandia i Skandynawia. O wypędzeniu mówi się , ale tylko Niemców, o 17 września 1939 r. nie wspomina się wcale itp. itd.

Co na to przedstawiciele Polski, co na to inteligencja polska? - Przeważnie nic, albo krzyczy bezsilnie, albo przechodzi na drugą stronę: "Oni mają rację. Co tam Polska, to nieważne, zintegrować się trzeba". Czesi, Węgrzy skutecznie reklamują swoje kraje - marka kraju gdzieś się przekłada na finanse. Deprecjonowanie Polski przez Polaków daje fatalne skutki. Potem łatwo wmówić, że hrywna i złotówka są niestabilne i sprowokować na nie atak spekulantów.

Streścił Jan Święcicki.


prof. Wojciech Roszkowski