SZCZYTNO

  • Strona główna
  • Kluby
  • Wydarzenia
  • Multimedia
  • Archiwum
  • Forum dyskusyjne
  • Kontakt
  • Terminy spotkań
  • Tragedia smoleńska-miesięcznice
  • Karta Klubów "GP"
  • Zjazdy
  • GALERIA
  • Fundacja Klubów "Gazety Polskiej"

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ---- ARCHIWUM STAREJ STRONY - ZAPRASZAMY NA NOWĄ STRONĘ KLUBÓW GAZETY POLSKIEJ:                                                                 www.klubygazetypolskiej.pl
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dwie szczotki na sztorc a w środku napis "Posprzątamy w Mediach")



Hasło Worobieja o przywiezieniu z Budapesztu podmuchu wiosny do Warszawy z pamiętnego Marszu 15 marca 2012 roku z Węgier ziszcza się.

Ale może od początku: W dniu 21 kwietnia br. postanowiliśmy Wyjechać do W-wy z klubem GP -Szczytno, trzeba tam być skoro miesiąc temu podobny marsz odbył się w Szczytnie.
Po błogosławieństwie o 7:45, udzielonego nam przez niezawodnego Księdza Lecha, wsiadamy do podstawionego autokaru, który właśnie przyjechał z Olsztyna. Zamieniam parę słów z Violettą przewodniczącą klubu G. P. z Olsztyna, w autobusie ludzie z Radia Maryja i Solidarnej Polski, naszych - z Pis-u nie ma. Siadam na wyznaczonym miejscu, rozglądam się –mam na sobie kurtkę z napisem Pis-Szczytno, spojrzenia jakieś smutne, z dużą rezerwą, atmosfera poważna, skupiona nie taka jak w drodze do Budapesztu. Mijamy Wielbark, jakiś facet z pierwszego miejsca -prosi na siebie mówić brat Waldemar, bierze mikrofon do ręki (ten ma władze kto ma media pomyślałem) proponuje odmówienie różańca – cisza, za chwilę słyszę ( „ Zdrowaś Maryjo …) nie wiem kiedy, jesteśmy w Płońsku - zwykły różaniec a na twarzach tyle radości, spokoju niektórzy zaczynają rozmawiać, żartować mija to coś co i mnie krępowało. Za mostem Grota Roweckiego wielka kolumna wozów policyjnych zaczyna nas otaczać, jadą na sygnale świetlnym, jest ich naprawdę sporo, w autokarze wyczuwalna atmosfera niepokoju czyżby to na Nas?! Każdy ma w pamięci wczorajsze mowy Tuska, na szczęście przypominam sobie awanturę w Internecie jak to bufetowa z W-wy nie chce wpuścić na mecz kibiców z Poznania, te siły to na mecz Legi z Lechem to nie na Nas mówię głośno –wszyscy to kupują, znowu jest normalnie, dojeżdżamy na miejsce.

Dojście do placu Trzech Krzyży

Można by powiedzieć piętnaście minut spaceru, co chwila mijają nas grupy kibiców Legi, uśmiechają się pozdrawiają - widać, że chcieliby być z nami –prawo kibica -potęga miłości do ukochanej drużyny wygrywa.

Plac Trzech Krzyży

Szczepan i Krzysiek założyli Kutki Pis-Szczytno, idziemy we trzech, za nami CI z autobusu, zaczyna dominować syndrom stada, stajemy na scenie kończy się właśnie występ kapeli znad Baryczy atmosfera piknikowa, wręcz wesoła, rozkładamy nasze bannery, to co będzie przebojem (obserwując ilu ludzi to filmuje i fotografuje) dwie szczotki na sztorc a w środku napis "Posprzątamy w Mediach" - budzi ogólną wesołość.
Zaczyna się Msza Święta - pełna dziwnego spokoju, patriotyczna taka, która zostaje w pamięci zmusza do włączenia myślenia - nie będę jej opisywał, to można zobaczyć i posłuchać w Internecie, jedyne to co po Mszy, gdy czytani są sygnatariusze apelu o udostępnienie na multipleksie miejsca dla TV-Trwam, burza braw, ale prawdziwa burza przy nazwisku, Arcybiskupa Metropolity Gdańskiego .

Przemarsz

Zaczyna się jak zwykle, ktoś mający radio mówi, podali że jest nas kilka, potem parę tysięcy aby w połowie marszu usłyszeć, że jest nas kilkanaście tysięcy spacerowiczów, ach te polskojęzyczne stacje, staję na podwyższeniu, jak okiem sięgnąć biało-czerwone, są i inne Solidarność, Solidarność 2010 Solidarna Polska i Nasze widziałem też kilka Wszech-Polaków i jedna Prawica RP z Markiem Jurkiem z którym to miałem przyjemność trochę pogadać.
Idziemy niespiesznym krokiem, trochę okrzyków taki w formie lais, pieśni, mimo dużego tłumu widać, że idea tego marszu wymusza na jego uczestnikach dużą wewnętrzna dyscyplinę, nikt mnie nie popchnął, nikt nie nadepnął, ani razu się nie potknąłem, zupełne przeciwieństwo tego co przeżyłem idąc Drogą Krzyżową w Szczytnie, nie wiem z czego to wynika, może w Szczytnie wypadało być na drodze Krzyżowej, a może to prawda że większość idących w naszym mieście - i nie tylko, to tacy poganie obrządku katolickiego, ale to już na osobną refleksję.
Przemówienie Prezesa jak i marnotrawnego syna (Zbyszku wróć), można przeanalizować, na portalu "niezależna.pl", mnie uderzyło coś innego wzniosłego, nie dość że przez cały marsz kłębiły się wkoło nas burzowe chmury, to nad nami jasnoniebieskie niebo, świecące słonce, a po przemówieniu Ziobry potężne uderzenie pioruna, bez błysku i taki ciepły spokojny deszczyk, potem to już lało ale tak jakoś inaczej.

Coś dal ciała

Po marszu już w strugach ciepłego wiosennego deszczu, postanowiliśmy ze Szczepanem i Krzyśkiem, odpocząć chwile w knajpie Na Rozdrożu. Kibice Legii mimo, że ich ukochana drużyna przegrała przywitali nas bardzo ciepło, byłem trochę zdziwiony, na marszu sporo młodych ludzi widziałem, ale Ci w barwach Legi pozdrawiający nas,uśmiechnięci coś się zmienia, naprawdę idzie powiew wiosny od Węgrów.
Siadamy, wiadomo jedynie co można wypić po 11 godzinach - małe piwo jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Przysiadamy się - chwila rozmowy jakiś facet widząc nasze kurtki, rzuca nieśmiało, mam przyjaciela aptekarza ze Szczytna, startował na Burmistrza Miasta, a potem do parlamentu. Patrzę na kolegów robią im się tak wielkie oczy, fajny widok, zastanawiam się chwilę i wypalam - chyba Pan mówi o mnie - facet wstrzymał oddech, miła kobieta co przy nim siedziała parsknęła śmiechem, a potem to już z górki. Mężczyzna ów, to założyciel Lasu SMOLEŃSKIEGO,tak się przedstawił. Gdy rozmowa zaczyna się rozkręcać telefon, wszyscy na nas czekają, przestańcie się wygłupiać, wracajcie-pożegnanie, obietnica o niedługim spotkaniu, idziemy do autokaru, kibice Legi chcą nas odprowadzić, ale tak jak po meczu całą szerokością ulicy, nie zgadzamy się, miłe to jednak.

Powrót

Wracamy , kierowca postanowił się zemścić, jedziemy prze Pół-Tusk, atmosfera w autokarze radosna, rozmawiamy, opowiadamy dowcipy, nie wiadomo kiedy Przasnysz, nasz niestrudzony brat Waldemar na cześć i powitanie Szczytna nakazuje Różaniec nie wiadomo kiedy dojeżdżamy na Wileńską 1, godzina 23:30 naprawdę szczęśliwi Już wiemy, że było nas sto tysięcy z hakiem, warto było jechać, zastanawiam się co jutro w polskojęzycznym TVN. 24 będzie o NAS mówił profesor od Polskiego Robactwa – po W-wie chodzi dowcip, że ile razy ten jegomość na nas pluje, o tyle nasze słupki idą w górę .

Grzegorz Rusinowski

1 1 1 1 1 1 1 1 1 1

Biuro Klubów "Gazety Polskiej"



505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków

Layout i wykonanie: Wójcik A.E.