Tekst alternatywny

Faszyzm, wszędzie faszyzm

Faszyzm, wszędzie faszyzm

Zacznę od cytatu. Nie z gazet, tylko z mojego znajomego fejsbukowicza, Ireneusza Krupińskiego, który niedawno napisał tak: „Zgodnie z oficjalnymi informacjami niemieckiego MSW – w ubiegłym roku na terytorium naszego zachodniego sąsiada odbyło się aż 466 demonstracji o charakterze neonazistowskim. Jakby tego było mało odnotowano aż 3533 ataki o podłożu ksenofobicznym lub rasistowskim na uchodźców bądź na ośrodki, w których mieszkają. W wyniku tych ataków rannych zostało 560 osób, w tym 43 dzieci. Dlaczego TVN o tym nie mówi?”.

Ano chyba dlatego, że kilku czy kilkunastu ukrywających się po lasach polskich neonazistów urodziny Adolfa Hitlera obchodziło bodajże w maju, mimo że Hitler (którego pradziadek nosił charakterystyczne nazwisko Schicklelgruber) urodził się 20 kwietnia 1889 roku. Czyli, że mamy głupich neonazistów. To niepatriotyczne, żebyśmy mieli głupich neonazistów, a przecież TVN zawsze dba o promocję Polski na świecie, więc starali się ukrywać ten fakt tak długo, jak tylko się dało, ale w końcu się nie dało i mleko się rozlało.

Ostatnio obejrzałem z opóźnieniem, na portalu YueTube, wstrząsające wynurzenia redaktora  Jacka Żakowskiego. Żakowski przyznał się, że czytuje teraz z dzieckiem powieść Henryka Sienkiewicza (nie mylić z Bartłomiejem Sienkiewiczem) „W pustyni i w puszczy”. „Po prostu włosy dęba stają, jaka to rasistowska książka”. W dodatku jest nudna i źle napisana. Krzysztof Feusette zwrócił w komentarzu uwagę, że powieść ta była w tamtych czasach światowym bestsellerem i została przełożona na zaledwie dwadzieścia jeden języków obcych. Jakby powiedział towarzysz Stalin: powstaje pytanie, na ile języków zostały przełożone zbiory felietonów Jacka Żakowskiego? I czy do jego każdego zdania dołożono przypis, tłumaczący czytelnikowi, co autor miał  na myśli?

Faszyzm, antysemityzm i neonazizm polskich pisarzy ma długą historię. Pomińmy Juliana Ursyna Niemcewicza, czy Stanisława Staszica. Dość przypomnieć bliższego naszym czasom Bolesława Prusa, który w powieści „Faraon” wprowadza w akcję starożytnych kupców z Fenicji (alert! Fenicjanie też byli Semitami!) i wkłada im w usta dialogi żywcem wyjęte z kłótni kupców żydowskich XIX-wiecznej Warszawy (typu: – Ja, Hiram, pozdrawiam pana, panie Dagon i życzę panu pomyślności w interesach. – Ja, Dagon, pozdrawiam pana, panie Hiram i życzę panu wszystkiego, czego pan mnie życzysz. – Już  się pan chcesz kłócić? – Ja?! Rabsun, ty powiedz, czy ja się kłócę?!).

Nawet niekwestionowany autorytet przedwojennej lewicowej polskiej inteligencji, Tadeusz Boy-Żeleński (skądinąd, gdyby żył w dzisiejszych czasach, uznawany by był za liberalnego konserwatystę) nie był wolny od faszyzmu, ponieważ pisał o „żydkach”. A gdy chciał kogoś pognębić, zarzucając mu bełkotliwość artykułu czy felietonu, używał określenia „myślenie talmudyczne”. Zaś jego przyjaciel, rodowity polski Żyd Julian Tuwim zniesławił się kolosalną ilością skeczy kabaretowych, w których Żydów wykpiwał, prowadząc otępiałych odbiorców do rozpętania Holocaustu.

Tak więc musimy mieć się na baczności. Faszyści nie tylko ukrywają się po lasach i zajadają wafelki i torty. Oni są wśród nas. Zachowajmy zatem rewolucyjną czujność. Niech wylezą na ulicę, jak w Niemczech i wtedy ich policzymy. Chciałbym zakończyć ten tekst okrzykiem „czuwaj!”, ale tego nie zrobię, bo organizacje harcerskie pozdrawiające się w ten sposób też składają się z faszystów. Exemplum Prezydent Andrzej Duda.

Tomasz Kowalczyk

Tomasz_Kowalczyk_small