Tekst alternatywny

Nie ma wiedzy niepotrzebnej

Nie ma wiedzy niepotrzebnej

Posłuchałem sobie dzisiaj (piszę te słowa 14 października) mojego ulubionego (ulubionego inaczej) Radia. Audycję poranną prowadziła Dominika Wielowieyska (ja bym pisał jednak przez „j”, ale tak na stronie internetowej stoi). Komentowali Agata Nowakowska, Paweł Lisicki i Waldemar Kuczyński. Najpierw rozgadali się o referendum w Warszawie. Każdy gadał swoje, najlepszy jak zawsze był oczywiście Kuczyński, który między innymi nazwał Prawo i Sprawiedliwość „partią paranoi smoleńskiej”. Gdybym był rzecznikiem prasowym PiS, to z miejsca pozwałbym pana Waldemara za publiczne użycie słów obraźliwych, czy jak to się tam nazywa. Ale nie jestem rzecznikiem.

Mniejsza jednak o referendum. Obchodzimy dziś Dzień Edukacji Narodowej i jest to dla mnie wielką zagadką, bo jak świat światem zawsze ten dzień nazywany był po prostu Dniem Nauczyciela. Nie wiem, co komu strzeliło do głowy, żeby wprowadzać w obieg ten szowinistyczny, ksenofobiczny i przestarzały przymiotnik „Narodowej”. Tak czy siak publicyści podyskutowali sobie również o edukacji. Najbardziej podobała mi się opinia Nowakowskiej. To jest dość popularne nazwisko, więc jak sądzę Zygmunt Nowakowski w tym wypadku nie przewraca się w grobie, bo z tą panią niczego wspólnego nie ma. Pani redaktor Agata Nowakowska stwierdziła mniej więcej tyle: nasza edukacja „nie kuleje”. Rząd Donalda Tuska podjął działania, „które naszym dzieciom służą”, na przykład posyłanie sześciolatków do szkół. Oczywiście są pewne niedociągnięcia, jak np. zbyt duża liczba dzieci w jednej klasie. Tym niemniej jest OK., z tym zastrzeżeniem, że pani redaktor zaleciła „mniej wkuwania”. Ponieważ – jak przegląda podręczniki swojego dziecka – to się czasem łapie za głowę, bo w dobie internetu wymaga się, żeby jej potomstwo wykuło na pamięć np. rodzaje gleb.

Nie wiem, co zdaniem mainstreamowych pismaków powinny dzisiaj dzieci robić w szkołach, przypuszczam że uczyć się, „jak można inaczej”. Ja jestem na tyle stary, że chodziłem do szkoły w której nie wypełniało się testów, tylko pisało wypracowania. Własnymi słowami – to było ważne. I nikt mnie nie zmuszał do wykuwania na pamięć materiału, tylko do opanowania go całościowo. Dzięki czemu takie właśnie gleby, które pani Nowakowskiej przeszkadzają, pamiętam do dzisiaj, jako to: z luźnego piasku wydmowego, brunatna z gliny, ze skał kredowych, torfowa etc. I wskutek tego że to pamiętam, to wiem na przykład dlaczego te nieszczęsne sowieckie ciężarówki zapadały się w podkrakowskim błocie przy budowie Nowej Huty – bo tam był czarnoziem lessowy, który nie nadaje się do wznoszenia na nim mega zakładów przemysłowych. I wskutek tego wiem, że lokalizacja kombinatu była podjęta na zasadzie czysto politycznej. I w ten oto sposób od zagadnień ze szkolnej geografii przeskakujemy do spraw historycznych. To jest właśnie wiedza całościowa. Pani Nowakowskiej się ona nie podoba, no bo po co wiedzieć dużo? Przecież mamy internet.

Tylko że każdy internet można wyłączyć.

Cyk.

 Tomasz Kowalczyk

Tomasz_Kowalczyk_small