Podgrodzie
Zastanawiam się nieomal codziennie, dlaczego mimo niewątpliwych sukcesów poparcie dla ugrupowania rządzącego utrzymuje się mniej więcej na tym samym poziomie.
Mimo akceptacji dla czołowych reform („500+”, obniżenie wieku emerytalnego), zaskakująco dobrych wyników gospodarczych, spadającego bezrobocia, zwyżkującej giełdy, tak naprawdę za Dobrą Zmianą stoi murem 1/3 Polaków. A reszta? Jest oczywiście totalna opozycja, chociaż ostatnio jakby spuszcza z tonu, i są potężne siły, których interesy zostały w najwyższym stopniu zagrożone. Od służb przez MON po wymiar sprawiedliwości i oświatę trwa prawdziwa rewolucja, która po wyborach samorządowych może przemienić się w prawdziwą katastrofę. Tyle że wskutek zmian ucierpieć może tylko znikoma mniejszość – jaki bowiem był procent pałujących w stosunku do pałowanych, ile może być beneficjentów afer warszawskich, a ilu przez nie pokrzywdzonych? Sęk w tym, że większość Polaków może o tym wszystkim nie wiedzieć. Oglądają wyłącznie media opozycyjne i dają się zwodzić przez rozmaite łże-autorytety. Odzyskaliśmy publiczne media, ale przekonujemy w nich głównie przekonanych. Zaniedbano pozyskiwanie twórców, zwłaszcza tych zachowujących neutralność. Mimo wzrostu wydatków na kulturę i licznych wysiłków wicepremiera Glińskiego mecenat państwa jest zbyt słabo odczuwalny, a liczne kurki z forsą pozostają nadal pod kontrolą osób niekoniecznie nam życzliwych. Dzieją się rzeczy epokowe, ale kto o nich wie? Tworzy się Trójmorze, znosi wieczną dzierżawę, odbudowuje przemysł – a połowę Polaków epatuje się zdechłą wiewiórką, fikcyjnymi zarzutami wobec Misiewicza i ośmieszaniem ministrów, którym oczywiście zdarzają się wpadki – dużo rzadziej niż ich poprzednikom. W interesie Polski jest, aby między dwoma okopanymi twierdzami rosło jakieś podgrodzie, umożliwiające choćby przepływ informacji.
Marcin Wolski