Tekst alternatywny

To nie jest protest polityczny

To nie jest protest polityczny

Kim jest Sławomir Broniarz, przez niektórych publicystów zwany Ponurym Broniarzem? Nie jest łatwo sprawdzić, bo jak na tak wielkiego człowieka jego biogram w Wikipedii jest raczej szczupły. A ponieważ wybitny znawca historii najnowszej, Tomasz Piątek, nie zdążył napisać jeszcze hagiografii Broniarza, z konieczności wiedzę trzeba czerpać z internetu.

Czytamy więc we wspomnianej Wikipedii, że ukończył studia na Uniwersytecie Łódzkim, że pracował jako nauczyciel historii, że był wicedyrektorem w jednej ze skierniewickich podstawówek, a potem, w latach 1988-95 dyrektorem Zespołu Szkół Zawodowych, również w Skierniewicach. Do skomunizowanego Związku Nauczycielstwa Polskiego wstąpił w 1981 roku. Ciekawe, czy przed wprowadzeniem stanu wojennego, czy z tydzień później. W 1998 r. objął stanowisko prezesa ZNP, którą to funkcję pełni do dziś.

Jak z powyższego można się domyślać, Broniarz niewiele miał wspólnego z czynnym nauczaniem, bo dyrektorzy szkół raczej zajmują się kwestiami administracyjnymi swoich placówek, niż regularnym nauczaniem dzieci i młodzieży. W czym zresztą nie ma niczego złego, bo przecież ktoś musi zarządzać szkołą. Tym niemniej trudno uznać za nauczyciela kogoś, kto powiedział w jednym z telewizyjnych wywiadów, że pracę nauczycielską zakończył dwadzieścia jeden lat temu. Nie dodał tylko, że stał się wówczas związkowcem zawodowym. Zarówno za czasów rządu SLD jak i PO-PSL, mimo, że ten ostatni zamroził pensje nauczycielskie w latach 2014-16, Broniarz ze swoim ZNP siedział cicho. No, ale wtedy rządził Donald Tusk, a potem Ewa „kamieniami w dinozaury” Kopacz. Obudził się dopiero teraz, kiedy rząd wdrożył program podwyżek. Ale teraz premierem jest Mateusz Morawiecki. ZNP postawiło nierealne i zaporowe żądania i już od dawna widać było, że prze do strajku w szkolnictwie, który uderzy w dzieci i młodzież (pora egzaminów). Oczywiście protest jest całkowicie apolityczny, bo Sławomir Broniarz, chętnie uczestniczący w demonstracjach KOD-u i pozujący na tle plakatów PO, wybrał taki termin czystym przypadkiem, gdyż wielkimi krokami zbliżają się wybory do Parlamentu Europejskiego. Mieliśmy już taki protest rodziców osób niepełnosprawnych, który też był czystym przypadkiem zorganizowany przed wyborami samorządowymi. I też był apolityczny.

Osobiście bardzo miło wspominam strajk nauczycieli w roku 1993. To moje czasy licealne. Zachorowałem na tzw. rumień zakaźny. Po zastosowaniu przepisanych przez panią doktor leków wyzdrowiałem w ciągu trzech dni, ale ponieważ choroba, jak sama nazwa wskazuje, ma charakter zakaźny, dostałem dwutygodniowe zwolnienie. No i łaziłem po Krakowie i jeździłem po okolicach wyszukując co ciekawsze miejscowości z zabytkami, które rzadko oglądają turyści. Potem wróciłem do szkoły, jeden dzień nauki i znowu dwa tygodnie wolnego, bo nauczyciele urządzili strajk. A potem był już czerwiec, zbliżał się koniec roku szkolnego i nauka miała kształt li tylko formalny. W ten sposób miałem trzy miesiące wakacji. Piękne czasy. Ale dzisiaj, jako człowiek już po czterdziestce, inaczej na to patrzę i rozumiem frustrację wielu rodziców.

Dla przypomnienia tym wszystkim którzy popierają strajk nauczycieli i naiwnie sądzą, że chodzi o zarobki pedagogów i dobro dzieci, przypominam krótki filmik z apolitycznego protestu rodziców niepełnosprawnych dzieci:

https://www.youtube.com/watch?v=Dwnzvo2dhcY

Tomasz Kowalczyk

Tomasz_Kowalczyk_big