Tekst alternatywny

Tolerastom pod rozwagę

Tolerastom pod rozwagę

Tolerancja przedstawiana jest jako jedna z największych cech cywilizacji Zachodu. Prawo, aby mniejszość mogła wyrażać swoje opinie bez zagrożenia represjami i żyć w sposób, jaki uzna za wskazany, zostało uznane w większości krajów świata. Oczywiście nie przypuszczano (choć były już w historii takie precedensy), że mniejszość, zdobywszy prawa, podejmie próbę narzucenia swoich wizji i zachowań większości. Początkowo wydawało się to tak absurdalne jak pomysł powołania Organizacji na Rzecz Ruchu Lewostronnego w krajach, w których obowiązuje prawostronny, i jeżdżenie według swoich zasad pod prąd.

Problem szybko narasta i powstaje pytanie, do jakiego momentu większość ma tolerować ekscesy coraz bardziej awanturniczej mniejszości. Przecież zakaz noszenia przez pielęgniarki krzyżyka na szyi w szpitalach, w których 90 proc. chorych to chrześcijanie, być może satysfakcjonuje 10-proc. mniejszość, ale czyni krzywdę 90 proc. większości.

Podobnie, kiedy przymknięto oczy na sytuację, w której chłop żyje z chłopem, a baba z babą, i uznano, dla świętego spokoju (naciągając wyniki badań naukowych), że zboczenie nie jest chorobą, lecz „orientacją”. Mało kto przypuszczał, że mniejszość, zamiast się cieszyć, że nikt jej nie więzi, nie leczy, nie dyskryminuje, natychmiast wysunęła nowe żądania – małżeństwa, adopcja dzieci… Maluczko, a zażądają parytetu w życiu publicznym. Co gorsza, każda reakcja wobec nich, która nie jest euforyczną akceptacją, podpada pod homofobię, która może być powodem penalizacji…

Kraje, które doświadczyły uroków totalitaryzmu, nowy soft-totalitarym tolerastów przyjmują z większą rezerwą. Ale i to się zmienia. Czy do pomyślenia było jeszcze parę lat temu, aby w polskim sejmie obrażać Ojca Świętego? Nawet komunistom nie przychodziło to do głowy.

Dziś przychodzi. Czy potrafimy inteligentnie powiedzieć wrogom tego, co dla nas najświętsze – basta?!

Palikotersi mogą sobie robić, co im się żywnie podoba, w domu czy w swoim szatańskim kółku, ale czy urąganie większości narodu to nie analogiczna sytuacja do tej, w której jakiś współczesny barbarzyńca puszcza nocą hałaśliwą muzykę na całe osiedle i podpala śmietniki?

Chamstwo nie jest poglądem politycznym, lecz jedynie stanem rozwydrzenia. Dlatego od wieków z chamami się nie dyskutowało, lecz posługiwało jedynym zrozumiałym dla nich argumentem – bojkotem towarzyskim i biciem w ryj. Przy czym, jeśli idzie o tę drugą metodę, przeważnie nie trzeba było jej stosować. Chama wystarczyło przestraszyć.

Jak śpiewał świętej pamięci Profesor Jan Tadeusz Stanislawski:

„Mówiła mi mama, by się nie bać chama.

Bo cham to jest cham i boi się sam!”.

Marcin Wolski

Marcin_Wolski_small