Tekst alternatywny

Między nami aferałami

Między nami aferałami

Wybory do Europarlamentu, jedynego na świecie parlamentu mobilnego, przemieszczającego się wahadłowo pomiędzy Brukselą a Strasburgiem i nie mającego nic do gadania cieszyły się ogromnym zainteresowaniem ogromnej mniejszości Polaków.

Jak słyszałem, po ogłoszeniu przez Donalda Tuska sto sześćdziesiątego któregoś tam zwycięstwa Platformy wydana została uczta, na której „spożyto 30 bażantów, 50 par kuropatw, 60 par indyków, 30 par cieląt, 4 woły, 4 barany, więcej niż tyle jagniąt, 10 jeleni, 5 łosiów, 20 zajęcy i kilkadziesiąt dzików. Dawano potem mnóstwo owoców, konfitur, w końcu zastawiono stoły cukrami wznoszącymi się w kształcie piramid i kolosów”.

No dobrze, przeholowałem. Takie uczty wydawało się za króla Jana Korybuta Wiśniowieckiego, który znał osiem języków i w żadnym z nich  nie miał nic do powiedzenia. Donald Tusk nie zna ośmiu języków i tylko w tym jest od Wiśniowieckiego gorszy. We wszystkim innym mu dorównuje.

Potem wyszło, że wygrało Prawo i Sprawiedliwość, a potem znowu że PO, z tym że to zwycięstwo to jest remis. Czytam sobie teraz książkę „Między nami liberałami”; wywiad rzekę przeprowadzony przez Michała Majewskiego z Pawłem Piskorskim. Pamiętacie jeszcze  Państwo tego grubaska? Oto garść jego przemyśleń na temat pana nazwanego ostatnio zdrajcą przez pewną odważną nastolatkę.

„Dopiero w 2003 roku zacząłem brać pod uwagę, że Tusk może się wrogo i z konsekwentnym wyrachowaniem zachować wobec ludzi których zna od lat”.

„Donald odciął się od wszystkiego, a ja poczułem się kompletnie wystawiony. Najpierw daje mi sygnał do rozmów, mówi że trzeba zmienić przywództwo, bo utoniemy. A kiedy ja zaczynam negocjować w tym kierunku, to – użyję tu retoryki bliskiej Tuskowi – pozostawia mnie na spalonym”.

„Miał również dobry kontakt z Jarosławem, nie tylko z Lechem. Przy czym, jak Donald wychodził z rozmów z nimi, to zawsze rzucał: Ale oni są popieprzeni”.

(O 10 kwietnia 2010 r.) „Brak profesjonalizmu. Nie było wokół niego profesjonalnego sztabu, który ostrzegłby, że nie takie rzeczy Rosja już robiła i że to może być pułapka”.

„Tusk zawsze do (Leszka – przyp. TK) Millera czuł miętę i dobrze mu się z nim rozmawiało. Donald nie znosił Kwaśniewskiego, z Kwaśniewskim mu się źle dogadywało, źle o nim mówił, obgadywał go, obśmiewał. Z Millerem jest inaczej Oni są z podobnej bajki (…) Spotykają się na stopie prywatnej, spotykają się też rodzinnie, często umawiają się w różnych miejscach na pogaduchy przy winku”.

W latach dziewięćdziesiątych krążyło takie określenie – liberały aferały. Miło, że teraz się podgryzają, szkoda tylko że mało kto czyta takie książki i głosuje w wyborach do parlamentu wahadłowego na ludzi z partii „która mu z koalicją z SLD nie bryknie”.

Tomasz Kowalczyk

Tomasz_Kowalczyk_small