Plan dobrej zmiany
W miniony weekend Katowice stały się stolicą wielkiej dyskusji o planach przyszłego rządu Prawa i Sprawiedliwości. Kilkanaście spotkań plenarnych, ponad trzydzieści spotkań specjalistycznych, przeszło trzystu ekspertów, kilka tysięcy gości z całego kraju, którzy spędzili przynajmniej jeden dzień na kongresie, w tym szczególnie liczna reprezentacja Śląska – to wszystko tworzyło atmosferę przyszłego sukcesu, ale też intensywnej pracy programowej. To nieprawda, jak zapewnia sławny ostatnio piosenkarz, który bez powodzenia kandydował na prezydenta, że można bez programu poważnie brać udział w wyborach. Głosujący mają prawo wiedzieć, czego mogą spodziewać się po ewentualnych posłach partii, która nazywa się „Bez Partii”: czy będą za obniżeniem podatków, czy za ich podwyższeniem, czy zgodzą się na sprzedaż polskiej ziemi cudzoziemcom, czy będą jej bronić, czy pozwolą na dalsze obniżanie poziomu edukacji, czy mają plan reformy polskiego szkolnictwa itd. Polityka bez programu to tylko wygłup, niestety kosztowny dla wszystkich obywateli, nie tylko dla tych, którzy lubią się wygłupiać.
Trzydniowe spotkanie polityków i ekspertów Prawa i Sprawiedliwości zajmowało się przede wszystkim gospodarką i poziomem życia Polaków. W tej dziedzinie przedstawiono najwięcej projektów, które już za kilka tygodni zostaną ogłoszone jako program rządu PiS. Ale dyskutowano także nad gruntowną reformą wymiaru sprawiedliwości, służby zdrowia, szkolnictwa, opieki społecznej, armii czy kultury. W najważniejszym, godzinnym wystąpieniu przyszła premier Beata Szydło wyjaśniła skąd weźmie pieniądze na trzy najpilniejsze reformy: przywrócenie wieku emerytalnego 60 i 65 lat, zwolnienie od podatków najniższych wynagrodzeń i emerytur oraz wprowadzenie dodatku w wysokości 500 zł, wypłacanego rodzinom na każde drugie i kolejne dziecko (uboższym także na pierwsze). Fundusze na ten cel będą pochodzić z uszczelnienia systemu podatkowego (koniec zwolnień dla rozmaitych bogatych cwaniaków), zablokowania wyprowadzania pieniędzy z Polski do tzw. rajów podatkowych, a także obciążenia tzw. podatkiem obrotowym supermarketów i banków. Według obliczeń fachowców powinno to przynieść 73 miliardy złotych, podczas gdy wymienione trzy reformy kosztować będą 39 miliardów. Trzeba się zastanowić, czy dodatkiem nie objąć wszystkich dzieci i w ten sposób zachęcić młodych ludzi do zakładania rodzin.
Komentatorzy, nawet ci niechętni prawicy, przyznali, że Prawo i Sprawiedliwość znów o parę długości wyprzedziło kampanię Platformy. Popisy pani premier na peronach dworców i w pociągach, tak żenujące, że aż wzbudzające współczucie dla kobiety, która dla ratowania upadającej partii musi poniżać się przed telewizyjną publicznością, nie uratują skompromitowanego rządu. Tym bardziej, że składanie kolejnych obietnic, podczas gdy poprzednie nie zostały dotrzymane, nikogo już nie przekona. Dla Polaków stało się jasne, że przez osiem lat najważniejszym punktem programu działaczy Platformy było dorabianie się majątków kosztem arogancko traktowanego społeczeństwa.
Spotkanie w Katowicach kończyło się w optymistycznym, a nawet entuzjastycznym nastroju. Jeszcze nie jest za późno na dobre zmiany, jeszcze Polska może dołączyć do państw bezpiecznych i dostatnich. O tym zadecydują najbliższe wybory, które przesadzą o warunkach naszego życia i o perspektywach na przyszłość dla kolejnego pokolenia.
Ryszard Terlecki