Tekst alternatywny

Zasypywanie rowów

Zasypywanie rowów

Dużo mówi się o zasypywaniu rowów, jakie w ciągu ostatnich lat pojawiły się między Polakami. I pewnie słusznie, ponieważ „większa połowa” rodaków nie może pozbyć się „mniejszej połowy”, tylko jakoś musi z nią żyć.

Sęk w tym, że nie wystarczy o tym mówić. I tu pojawia się pytanie. Kto powinien zacząć to zasypywanie? Logika podpowiada, że ci, którzy je wykopali. Tyle że zaraz zaczyna się dyskusja o odpowiedzialności. Odpowiedzialni za rozpętanie wojny polsko-polskiej za nic do tego się nie przyznają, przeciwnie – z pianą na ustach będą oskarżać tych, których całe lata opluwali, poniewierali, wykluczali. I próżno dawać argumenty, że atakowana strona nie miała nawet możliwości, żeby się porządnie odwinąć. Atakujący mieli przecież w ręku wszystkie cztery władze, a ci, których uznano za obywateli drugiej kategorii, mogli najwyżej „nienawistnie milczeć”.

Spróbujmy zatem inaczej, chwilowo bez orzekania o winie. Najprostszym sposobem na zmianę klimatu w Polsce byłby dialog między stronami, rzeczowa wymiana argumentów.

Tyle że stronnicy dotychczasowej władzy na to nie pójdą, nie po to czytali „Erystykę” Schopenhauera i twórczo wcielali ją w życie, żeby teraz zniżać się do dyskusji z tymi, których ustawili w roli antysystemowych podludzi.

Jak ma np. szacowny Marcin Kol dyskutować o czymkolwiek z profesorem Krasnodębskim, skoro kiedyś stwierdził z pogardą: „Krasnodębski, tego się nie czyta”… Dziwiłem się profesorowi Glińskiemu, że godzi się na rozmowę z red. Żakowskim, który wcześniej nabijał się z niego, jako z „technicznego premiera, marionetki Kaczyńskiego”. Ileż samozaparcia musi kosztować posła Ziobrę wizyta u Moniki Olejnik!

Przez ostatnie lata pilnie dbano, aby w pseudodialogu nigdy nie zejść do poziomu konkretów. Niezależnie czy dotyczyło to ubeckiej przeszłości, wątpliwości co do tragedii w Smoleńsku czy szwindli w gospodarce, odmienne zdanie odrzucano w czambuł jako niegodziwe, nienaukowe, głupie itp.

Czy zespół Laska kiedykolwiek zgodził się na dyskusję, na porównanie ekspertyz? Nie pamiętam! Czy jakąkolwiek propozycję opozycji w parlamencie potraktowano poważnie, poddano analizie? Po co? Mając sejmową większość, można było przegłosować, że czwartek jest piątkiem.

Dziś mamy nową sytuację. Agitatorzy, nagonkowi i cyngle nie bardzo wiedzą, co zrobić… Ponieważ w odróżnieniu od nich szanujemy demokrację i prawa mniejszości, cierpliwie proponujemy „mniejszej połowie narodu” otwartą, niecenzurowaną dyskusję. Na każdy temat. I wyłącznie przy pomocy konkretnych argumentów. Niech nas przekonują.

Żeby było jasne, oferta dotyczy znakomitej większości rodaków zagubionych, ogłupionych czy kupionych. Z pewnymi osobnikami w naprawdę wolnej Polsce trzeba będzie prowadzić dialog szczególny. Z udziałem prokuratora i naturalnie adwokata. Jak bowiem uczy katechizm – najpierw musi być szczere wyznanie win, potem pokuta, a dopiero na koniec wybaczenie.

Marcin Wolski

 Marcin_Wolski_small