Tekst alternatywny

Ułuda pojednania

Ułuda pojednania

Poczytałem sobie o niedawnym spotkaniu na Kubie Papieża Franciszka i moskiewskiego Patrchiarchy Cyryla. Łzy wzruszenia z ócz mi pociekły, zwłaszcza po lekturze komentarza JE. Arcybiskupa Gądeckiego. Łzy wzruszenia, bo nie rozumiem – jak kapłan polskiego Kościoła, który przez Rosję carów a potem bolszewików został tak okrutnie doświadczony – może być naiwny jak dziecko.

Kiedyś przytaczałem już tę anegdotkę znalezioną u Jana Kucharzewskiego, ale nie zaszkodzi przypomnieć: Pewien rosyjski hrabia w pierwszej połowie XIX w., za czasów cara Mikołaja I podpadł czegoś temu carowi i został skazany na wygnanie do zabitego dechami syberyjskiego miasteczka. Nic w sumie okropnego mu się tam nie działo, ale arystokrata jak to arystokrata: nie może żyć bez dworskich balów, wystawnych przyjęć i towarzystwa równego mu stanem, szwargoczącego po francusku – więc nudził się w owej mieścinie i cierpiał intelektualne męki.

Na szczęście carowi Mikołajowi po paru miesiącach gniew przeszedł i pozwolił hrabiemu wrócić do Petersburga. Uradowany eks-zesłaniec poszedł po powrocie do cerkwi, by Bogu podziękować i przystąpił do spowiedzi. W trakcie tej spowiedzi pop ni z tego ni z owego zapytał go nagle:

– Synu, czy kochasz cara?

Hrabia się zająknął i umilkł. Po chwili spowiednik powtórzył powoli i wyraźnie:

– Synu, pytam cię. Czy kochasz cara?

– Tak, ojcze – wypalił nasz arystokrata. – Kocham go bezgranicznie.

– To dobrze, synu. To bardzo dobrze.

Jakiś czas później hrabia zrelacjonował przebieg spowiedzi swojemu przyjacielowi. Ten, jako człowiek głęboko wierzący, złapał się za głowę.

– Coś ty zrobił? – zawołał. – Przecież znam cię dobrze, ty nienawidzisz cara! Popełniłeś straszliwy grzech, skłamałeś przy spowiedzi świętej!

– Kochany – odparł hrabia. – Z dwojga złego to ja już wolę skłamać spowiednikowi, niż ponownie trafić na zesłanie.

Oczywiście, jako człowiek inteligentny, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że pop spisuje treść spowiedzi i natychmiast przekazuje ją carskim służbom specjalnym. I, jak sądzę, nic się tu w obyczajach moskiewskiej Cerkwi po dziś dzień nie zmieniło.

Po prostu, na Rusi Moskiewskiej, a później w Rosji, Cerkiew była organem państwa i tak jest nadal, co najmniej od czasów Iwana Groźnego. Nie mogło być spotkania Patriarchy Moskwy z Ojcem św. Janem Pawłem II, bo On był Polakiem, więc wszystko jasne. Ani z Benedyktem XVI, bo to Niemiec – a mimo wspólnych interesów Rosjanie ciągle mimo wszystko mają w tyle głowy to, co nazywają Wielką Wojną Ojczyźnianą i miliony pomordowanych przez Niemców Rosjan. Papież z Argentyny – to co innego, bo na Argentynę nawet Rosjanie nigdy nie napadli. Żaden ekumenizm – czysta polityka.

„Jednak mimo utrzymujących się przeszkód obaj – papież Franciszek i patriarcha Cyryl – wzywają też współwyznawców, by dali wspólne świadectwo Ewangelii, odpowiadając właśnie na wezwanie współczesnego świata… Obaj też zwierzchnicy apelują o rozwiązanie konfliktów przez negocjacje, położenie kresu terroryzmowi” – mówi abp Gądecki. Zapominając, że Papież Franciszek mówi powodowany chrześcijańskim nakazem miłości bliźniego. A Patriarcha Cyryl pewnie z zupełnie innych powodów.

Tomasz Kowalczyk

Tomasz_Kowalczyk_small