Krążenie elit
Jest taki stary dowcip o facecie jadącym autostradą. Ustawicznie wywija kierownicą, lawirując między samochodami jadącymi z naprzeciwka, które trąbią na niego i migają światłami. Wreszcie włącza radio żeby się dowiedzieć, co się u licha dzieje. I słyszy komunikat policji: „Uwaga kierowcy na autostradzie nr 20! Zachowujcie szczególną ostrożność! Jakiś szaleniec jedzie pod prąd!”. Facet wrzeszczy wówczas: „Jaki szaleniec?! Ich tutaj są tysiące!”.
Przypomniał mi się ten dowcip po tym, jak usłyszałem o niedawnej wypowiedzi prof. Marcina Króla (artykuł czy wywiad – nie wiem), który w kontekście amerykańskich wyborów prezydenckich miał stwierdzić mniej więcej coś takiego: to nie elita oderwała się od rzeczywistości, tylko rzeczywistość oderwała się od elit. Co przypomina mi jeszcze starszy dowcip który był w użyciu w moich czasach licealnych, czyli dziewięćdziesiątych: jeśli społeczeństwu nie podoba się władza, to władza powinna rozwiązać społeczeństwo i wybrać sobie nowe.
Przyznam, że prof. Króla kiedyś dosyć ceniłem. Mam w zakurzonych zakamarkach parę jego książek, z których nadal wysoko cenię tę o polskiej myśli konserwatywnej i jej stosunku do problematyki odzyskania przez Polaków niepodległości w XIX w. Niestety wyrżnęła w Króla stara maksyma Boya-Żeleńskiego: „Bo paraliż postępowy najzacniejsze trafia głowy”.
„Widmo krąży po Europie” – można by powtórzyć za Marksem i Engelsem. Tyle, że nie widmo komunizmu i nie tylko po Europie. Najpierw padły Węgry, potem Polska, potem Wielka Brytania (tzw. Brexit), a teraz USA wybrały nie tak jak powinny. Mimo zaklęć i usilnego przekonywania wyborców o tym, jak mają wybierać, by ich wybory były słuszne i właściwe. Establishment całego świata wpada w panikę: otóż społeczeństwa w demokratycznych państwach głosują tak jak chcą, a nie tak jak im mówią odpowiednio poinstruowane panienki z CNN czy Polsatu. Prawdziwa katastrofa! A co jest przyczyną tego zatrważającego zjawiska?
a) – internet
b) – młode pokolenie, które poszło pierwszy raz do urn wyborczych i które ma dość dymania przez podstarzałe sępy z rewolucji 1968 r.
Przyznaję, że nie znam się biegle na polityce amerykańskiej, ale zwycięstwo Donalda Trumpa wzbudziło moją satysfakcję. Jak będzie działał – zobaczymy. Ale solidny kopniak wymierzony w cztery litery establishmentu zawsze cieszy. A histerykom załamującym ręce nad „porażką demokracji” zalecam lekturę Vilfredo Pareto, od którego zaczerpnąłem tytuł.
Prof. Królowi też. Na pewno czytał, tylko zapomniał. No to jeszcze jeden cytacik z Boya: „Oto jak nas, biednych ludzi, rzeczywistość ze snu budzi”.
Tomasz Kowalczyk