Tekst alternatywny

Echo stadionu

Echo stadionu

Ciężkie jest życie trenera selekcjonera. Wprawdzie prowadzi drużynę od zwycięstwa do zwycięstwa, ale nie ma meczu, żeby nie lała się na niego fala hejtu. I to, paradoksalnie, ze strony najofiarniejszych, najbardziej wiernych kibiców.

Co prawda trener nie jest atakowany wprost, obrywa przede wszystkim prezes związku czy nowy kapitan drużyny. A przecież każdy choć trochę obeznany w regułach futbolu wie, że nic nie może się zdarzyć – od składu drużyny po jej ustawienie – bez wiedzy trenera. Tymczasem ostatnio, gdy rozpoczyna się druga połowa meczu, zostaje wymienionych kilku ważnych graczy. Do szatni wędruje środkowy napastnik, dopiero co odznaczony tytułem Króla Strzelców.

Trybuny huczą: Zdrada! Nie poddaję się temu nastrojowi. Staram się rozumować chłodno, znając podstawowy cel – mistrzostwo świata. Jest ono w zasięgu ręki, tyle że wymaga przemyślanej, rozsądnej taktyki. Może warto dla utrzymania dotychczasowego wyniku zdjąć zawodnika, u którego odnawia się kontuzja, czy odesłać na ławkę najlepszego snajpera, dziś balansującego o włos od czerwonej kartki? Zwłaszcza że zespół sędziów skrajnie nam nieżyczliwych tylko czeka na najmniejszy błąd, żeby wykluczyć go z gry. W dodatku w zespole pojawiły się oznaki wyczerpania. Prowadzimy 2:0, ale do końca pozostało jeszcze 45 minut. Może więc lepiej zamiast satysfakcjonować publiczność kolejnymi golami, zmienić ustawienie z ofensywnego na defensywne i zająć się przede wszystkim utrzymaniem wyniku?

Osobiście jestem spokojny o przyszłość. Od 25 lat obserwuję trenera, podziwiałem go nawet wtedy, kiedy szamotał się w drugiej lidze, kiedy odebrano mu reprezentację, a on nie tracił wiary w przyszłe wygrane. I doprowadził do nich.

Teraz też tak będzie. Więcej wiary w trenera i w całą drużynę, zespoloną wspólnym celem. Kibicujmy z głową!

I jeszcze jedno, Drodzy Czytelnicy. To nie jest, wbrew pozorom, tekst o Adamie Nawałce.

Marcin Wolski

Marcin_Wolski_small