A o Służewie milczenie
Z archiwów wynika, że w latach 1944-51 w Polsce (w dzisiejszych granicach) UB zamordowało ok. 25 tys. młodych ludzi w więzieniach i podczas śledztw oraz kolejne 25 tys. leśnych partyzantów. Jednocześnie odkryto, że Urząd Bezpieczeństwa w tych latach inwigilował 5 (pięć) milionów Polaków, podejrzanych o to, że nie sprzyjali nowej władzy. Podał te liczby prof. Jan Żaryn.
W sobotę przed południem kilkaset osób z Ursynowa, Służewia i Mokotowa zebrało się na placyku koło kościoła św. Katarzyny, by oddać honory przy pomniku pomordowanych w późnych latach 40. przez UB i NKWD Żołnierzy Niezłomnych, pochowanych potajemnie w tamtej okolicy. Przemawiał proboszcz parafii, a także sławny ks. Maj, a po nich burmistrz Ursynowa Witold Kołodziejski i prof. Żaryn. Uroczystość przygotował Wojciech Boberski, a prowadził ją i wiersze pięknie czytał Robert Walkowski, obaj ze Stowarzyszenia Polska Jest Najważniejsza (z partią już nikt go nie myli, bo partia PJN przestała istnieć). Wieńce złożyły poczty sztandarowe harcerzy, organizacji niepodległościowych i radni Mokotowa.
Pamięć Żołnierzy Wyklętych od roku, dwóch, wyraźnie przebiła się do szerszej świadomości. Święto obchodzone 1 marca, a ustanowione przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zaczyna być powszechnie znane i obchodzą je nawet instytucje państwowe i samorządowe, w Warszawie zwykle mało przychylne patriotycznym uroczystościom. Co pewien czas otrzymujemy wiadomości o kolejnych makabrycznych znaleziskach prof. Szwagrzyka, niezmordowanie odkopującego pozostałości zastrzelonych młodych ludzi, walczących już po wojnie z nowym okupantem. Krótko mówiąc, o działaniach, których nie da się już ukryć ani zamilczeć. Dziś od rana radia i telewizje informowały o rozmaitych uroczystościach, których w różnych punktach Warszawy jprzez te dwa dni odbywa się bardzo wiele. Gra miejska w Parku Skaryszewskim, Bieg Honoru, Apel Poległych na Pl. Piłsudskiego, msza św. w Katedrze – tak, o tym mówią media publiczne, a nawet radio TokFM, zwykle bardzo dalekie od reklamowania tego, co polskie i patriotyczne. Tylko „Wyborcza” święci dziś na pierwszej stronie 80-te urodziny Kuronia.
Dziwnym trafem jednak mówi się o powązkowskiej Łączce, a jakoś mało się słyszy się o cmentarzysku na Służewie. Już w maju 1990 roku Krzysztof Łączyński, polonista, historyk, późniejszy pracownik UOP, odkrył w warszawskim kościele św. Katarzyny dokumenty potwierdzające, że pomordowanych więźniów stalinowskich grzebano na Służewie. Pod mur więzienia na Rakowieckiej, a nawet pod bramy praskich komisariatów-katowni Milicji Obywatelskiej, podjeżdżały skromne wózki zaprzężone w konika, ładowano na wózek zwłoki zastrzelonych i wywożono je na Służew. Dziś wiadomo, że grzebano ich na ogromnym terenie, od cmentarza obok kościoła św. Katarzyny aż po lotnisko na Okęciu. Wtedy były tam pola uprawne. Pamiętam je z 1966 roku, gdy mojego zmarłego Dziadka pochowaliśmy na zakładanym właśnie nowym cmentarzu u wylotu dzisiejszej ul. Wałbrzyskiej. W słoneczne popołudnia wracałam nieraz z Babcią od grobu Dziadka, polną dróżką do przystanku tramwajowego na Puławskiej. Na tym cmentarzu, w samym kąciku, zupełnie niewidoczny, stoi dziś krzyż pamięci pomordowanych. Warto, by na stojącym tam grubym drzewie powiesić odpowiednią tablicę pamiątkową, i by na zewnątrz muru powstał pomnik.
Proboszcz św. Katarzyny opowiedział nam dziś o niezwykłym odkryciu, w którym widzi bezpośrednie działanie Boga. Otóż znalazły się zdjęcia lotnicze tych okolic z lat 1945-48. A na tych zdjęciach wyraźnie widać 96 zbiorowych mogił. Teraz jest już dowód czarno na białym, gdzie szukać. A ich liczba – 96 – chyba nas prześladuje i tym bardziej nie pozwala zapomnieć.
Miejmy nadzieję, że prof. Szwagrzyk dotrze i tutaj i wtedy nie da się dłużej zamilczać tej zbrodni.
Jak się dowiaduję, Telewizja Polska uczciła ten dzień wznowieniem serialu „Czteej pancerni i pies”. Koszmar. Kiedy media nie będą już domem publicznym, a staną się naprawdę publiczne?
Teresa Bochwic