Dziś Świętej Barbary
patronki mojej Almae Matris Akademii Górniczo Hutniczej w Krakowie
której szacowne progi przekroczyłem po raz pierwszy w roku 1962
Oj! Nie było lekko na tych studiach, aczkolwiek nadzwyczaj wesoło
gdyż że na naszym roku pojawił się desant kolegów ze Śląska, albo jak ktoś woli
doborowa kompania miłośników wód wyskokowych
i choć się starałem, jak mogłem przez dziesięć semestrów
by dorównać kroku owym zawodowcom, jako amator z Galicji
musiałem uznać wyższość Zagłębi Górniczych nad Krakowsko Częstochowską Niecką
Azaliż mimo szaroburej głuszy PRL-usmutno nam bynajmniej nie było
bowiem Polska żyła wtenczas z węgla
a Akademia Górniczo Hutnicza była prawdziwym krezusem
gdyż jej absolwentem honorowym był sam Edward Gierek
który jak wiecie chętnie i bez skrępowania wydawał pieniądze
W tamtych miodowych latach w mojej Almae Matris
co roku, czwartego grudnia, na Świętej Barbary
wydawano wiekopomne „Bale Barbórkowe”
iście królewskie bachanalia, jakich sam Cesarz Neron by się nie powstydził
Zawsze dwanaście orkiestr
w holach i westybulach tej dostojnej szkoły
przygrywało do tańca kilku tysiącom rozbawionych ludzi
którzy w chocholim tańcu pawi tragikomicznej doby PRL-u
biesiadowali pośród suto zastawionych stołów
i barów pełnych niedostępnych wówczas napitków
a wszystko na rachunek towarzysza Gierka i jego dyrektorów zjednoczeń węglowych
w czasie gdy w sklepach straszyły gołe haki, półki pustkami świeciły
Wykształcenie odebrałem od przedwojennych profesorów
którzy oprócz geologii uczyli mnie kunsztu ojczystej mowy, dobrego wychowania
a także jak należy nosić tweedowe marynarki dobierać do nich koszulę i krawat
Po studiach rozpocząłem pracę na mojej uczelni
i choć skromne nam się żyło
szczególnie tym, którzy nie chcieli wstąpić do PZPR-u
to mimo, iż nasze asystenckie pensje starczały akutat na wikt i opierunek
szło się do pracy jak do rodzinnego domu
bo wtedy ludzie nauki jeszcze się wzajemnie szanowali i lubili
A na praktykach studenckich, wieczorami, w legendarnym domu pracy twórczej „Granit”
odbywały się pamiętne nocne nasiadówki kadry naukowo dydaktycznej
złożonej z bliskich sobie ludzi, bez względu na rangę stopni naukowych i pełnionych funkcji
Pamiętam do dziś nasze ówczesne Polaków rozmowy
spory naukowe, zażarte dysputy do białego rana
o hierarchii wartości, etosie akademickim, dydaktyce, etyce naukowej
polityce, modnych pisarzach, teatrze, światowym kinie, muzyce…
A wszystko przy koreczkach z żółtego sera posypanych mieloną papryką
podlewanych od święta płynnym słońcem galicyjskich sadów
czyli palącą się od zapałki i pachnącą Karpatami śliwowicą z Łącka
Boże! Jakież silne i serdeczne były wtedy więzi między nami
Ile w nas było pasji! Ile nam się chciało!…
Aż po latach zaczęła się zbliżać Solidarność, mnożyły się strajki, uliczne demonstracje
i nie zapomnę nigdy, jak z garstką kolegów, bo reszcie zabrakło chęci bądź odwagi
biliśmy się z ZOMO na krakowskim Rynku i pod Arką w Nowej Hucie
a potem trwaliśmy na uczelnianym strajku
gdy pewien generał zaprzedany Moskwie wypowiedział narodowi wojnę
Niestety już wkrótce miało się okazać, co się stało z etosem, o który walczyłem z kumplami
bowiem w tym samym czasie, gdy mniejszość biła się o wolną Polskę narażając życie i karierę
większość cwanych dekowników tworzyła na sępa obłudne pryncypia Trzeciej Rzeczpospolitej
Aż nadszedł pamiętny dzień, gdy „upadła” komuna, a Bóg pokarał Polaków „wolnością”
i wszystko szlag trafił, gdyż polskie uczelnie zapomniały o swej misji
bowiem wolny rynek sprawił, że uniwersytety zaczęły się zmieniać w biznesowe spółki
a nauka sczezła
albowiem zgasła bezpowrotnie w ludziach pasja naukowa, bo się zaczęła walka o pieniądze
w której zabrakło miejsca dla uczciwych luminarzy
a niegdyś rzetelni wychowawcy i nauczyciele zawstydzająco łatwo zapomnieli
że uczelnie są dla studentów przecież, a nie tylko dla nich
i w pazernej pogoni za grantami i stanowiskami dającymi dostęp do konfitur
bezprzykładnie roztrwonili swój intelektualny potencjał
I cóż nauka polska ma z tego, że uczelniane parkingi wyglądają jak salony drogich samochodów,
gorzej, kredytowa pułapka sprawia, iż żaden z tych nowobogackich uczonych nie piśnie słowem by zaprotestować przeciw ewidentnej zapaści poziomu szkolnictwa wyższego
gdyż uczelnie
ze krynicznych źródeł wiedzy przemieniły się w oazy skupiające pseudo-naukowych snobów
Zaczęła się niezdrowa konkurencja, ludzie stali się dla siebie wilkiem
a w polskich szkołach wyższych zaczął się jawnie panoszyć w komunie zrodzony
kumoterski układ zamknięty działający na zasadzie
ty pochwalisz, bądź obgadasz kogo trzeba przedstawisz korzystnie sprawę na senacie
zaopiniujesz jak należy wniosek, napiszesz recenzję
a w rewanżu my ci ułatwimy awans naukowy, zrobimy przewodniczącym stosownego komitetu
pomożemy wygrać przetarg, a jak będzie trzeba załatwimy lukratywny grant, bądź zlecenie
i tak ustawimy komisję, żebyś dostał nagrodę ministra, wydał książkę i tak dalej…
I wraz z nastaniem Trzeciej Rzeczpospolitej w nauce polskiej zaczęły się zabójcze dla niej rządy obsadzanych na kluczowych stanowiskach uczelnianych
„etyków” o lewackim rodowodzie
a naukową prawdę zastąpiono obcą polskiej duszy doktryną stojącą w jawnej opozycji
do naszej historii i polskich korzeni chrześcijańsko narodowych
co dało zaczyn globalnej demoralizacji środowiska akademickiego
objawiającej się patologicznie zachowawczymi postawami
Zaś uczciwych i zdolnych, którzy chcieli się temu złu sprzeciwić
spotkał zaciekły ostracyzm, wykluczenie i zmowa milczenia
za karę, iż się sprzeniewierzyli imperatywowi tak zwanej poprawności politycznej
Na polskich uczelniach rozmnożyły się rzesze moralnie skundlonych dyletantów
którym się wydaje, jakże błędnie, iż to, co robią jest zgłębianiem wiedzy
a ten chorobliwy stan skutkuje zgubną manierą pozorowania badań naukowych
gdyż dla tych „nowofalowych” naukowców „postępowych”
liczą się przede wszystkim pieniądze
Ludzie zaczęli ryć pod sobą, tworzyć zwalczające się koterie
na uczelniach zrobiło się duszno, nieprzyjaźnie i nieswojo
Zaś odwieczną instytucję profesora, który wychowywał grono swoich uczniów
zastąpiono maskaradą algorytmów potrzebnych nie nauce bynajmniej
lecz chełpliwym władzom uczelnianym do podrasowania lokalnych rankingów a rządowym pijarowcom do uzyskania korzystnych wyników sondaży
w myśl maksymy, że po nas choćby potop
Jak widać, na polskich uczelniach komuna nie do końca upadła, lecz przyczaiła się tylko
gdyż znów mamy da facto to samo, co w czasach minionych
tylko ludzie przefarbowani i wystój zmieniony
bo dawniej uczelniami trzęśli sekretarze partii
a dziś wszystko w rękach trzyma salon grupujący w swych szeregach niegdysiejszych aktywistów Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej
lub tych, którzy wciąż wszechmocnym post-komunistom wiernie służą
za co im przyznano najwyższe naukowe wyróżnienia i tytuły obsadzając nimi właśnie prominentne stanowiska uczelniane
Zaś o bezmiarze tej demoralizacji przekonałem się po katastrofie smoleńskiej
w dniu szesnastego kwietnia roku 2010, gdy na Mszę żałobną za ofiary tej tragedii narodowej
do studenckiej Kolegiaty Św. Anny w Krakowie opodal Uniwersytetu Jagiellońskiego przyszedł taki tłum studentów że się nie mieścili nie tylko w kościele, ale i na Plantach
niestety nauczycieli akademickich można było policzyć na palcach
Nie przyszli ze strachu przed generowanym przez salon III RP terrorem poprawności politycznej
zlękli się, że ich ktoś zobaczy albo zdjęcie zrobi
bo trwała wtedy dyskusja o pochówku Pary Prezydenckiej na Wawelu, czemu niechętny był salon
Ta gangrena środowiska akademickiego osiągnęła swoje apogeum gdy doszedłem do wieku seniora
i choć to zabrzmi bluźnierczo
mimo, że dzięki unijnym funduszom fasada mojej Uczelni bardzo wypiękniała
odchodziłem bez żalu, gdyż nie mogłem już patrzeć na tę niweczącą wszystko co w nauce wartościowe i uczciwe
degenerację moralno etyczną środowiska akademickiego
I tylko nie mogę przestać myśleć o naszych absolwentach
bo nie dalej, jak wczoraj spotkałem moją studentkę pracującą za marne grosze w kasie supermarketu z dyplomem mojej Alamae Matris w kieszeni
i sam nie wiem, kto z nas dwojga bardziej się zawstydził
A jak patrzę na to wszystko, co się teraz w Polsce dzieje coraz częściej przychodzi mi na myśl
że paradoksalnie, w ponurych czasach epoki „minionej”
młodzi Polacy czuli się mimo wszystko bezpieczniej niż teraz
bo nie musieli się bać dnia jutrzejszego
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
Patrz również:
JAK DZIECI WE MGLE
http://salonowcy.salon24.pl/466594,jak-dzieci-we-mgle
JACY AKADEMICY, TAKIE UNIWERSYTETY
http://salonowcy.salon24.pl/413964,jacy-akademicy-takie-uniwersytety
ŚWIĘTE KROWY WYPASIONE NA KRAKOWSKIEJ BRYNDZY
http://salonowcy.salon24.pl/529127,swiete-krowy-wypasione-na-zakowskiej-bryndzy
CIEMNA STRONA MOCY ŚRODOWISKA AKADEMICKIEGO
http://salonowcy.salon24.pl/501496,ciemna-strona-mocy-srodowiska-akademickiego
UWAGA STUDENCI! CHCĄ WAS ZROBIĆ W KONIA!
http://salonowcy.salon24.pl/387369,uwaga-studenci-chca-was-zrobic-w-konia