Tekst alternatywny

Brak trybu zgodności

Brak trybu zgodności

Gazety (lub czasopisma) potrafią nieraz straszliwie się ośmieszyć. Nie intencjonalnie, oczywiście. Przeczytałem niedawno o jakimś PRL-owskim piśmie, które już w pierwszym (naprawdę: pierwszym) numerze zamieściło kącik typu „Listy do redakcji”, gdzie można było przeczytać pochlebne, a czasem z lekka ganiące opinie o owym periodyku, nadesłane przez czytelników. I wówczas pojawił się problem: w jaki to niby sposób czytelnicy mieli oceniać pismo, skoro był to dopiero – powtórzę – dopiero pierwszy numer rzucony do kiosków z prasą? W jaki sposób mieli sobie wyrobić opinię, skoro wcześniej to pismo nie istniało? Oczywiście, opinie napisali sami dziennikarze podszywający się pod odbiorców swojej pisaniny. Skoro grubymi nićmi szyte, to natychmiast się popruło i kompromitacja była całą gębą.

Działo się to, rzecz jasna, w przedinternetowych czasach. Dzisiaj wystarczy zaglądnąć do sieci i takie błazenady i kombinacje wychodzą jeszcze szybciej. W „Gazecie Wyborczej” (z 3 października) czytam sobie artykuł niejakiej Agaty Kondzińskiej (opublikowany o godz. 1 w nocy; najwyraźniej nocny dyżur i to w weekend; brawo za poświęcenie!) „Kluby >>Gazety Polskiej<< zawiedzione listami PiS”.

Jak pisze Autorka, „Klubowicze >>liczą się<< na listach PiS. Do centrali ślą informacje, kto z którego miejsca kandyduje. Z 10 tys. członków do Sejmu startuje kilkanaście osób”.

Dalej jest o słowach Jarosława Kaczyńskiego, wygłoszonych do uczestników tegorocznego Zjazdu Klubów „GP”: „Jesteście oddziałem szturmowym armii, która ma maszerować ku zwycięstwu” i liście Prezydenta RP Andrzeja Dudy, skierowanym do naszego środowiska, bardzo nas komplementującym. Później o tym, że „Kluby od lat są zapleczem PiS” (nie wiem, czy się śmiać czy płakać, bo niczyim zapleczem nie jesteśmy; mam w Klubach paru znajomych którzy partię Prawo i Sprawiedliwość traktują na zasadzie mniejszego zła; tacy właśnie jesteśmy, barwną mozaiką ludzi – by użyć słów pewnego rzymskiego senatora z IV w. AD – „różnymi drogami podążającymi do wspólnego dobra, bo jedne gwiazdy nad nami świecą”). O szefie Klubów, Ryszardzie Kapuścińskim, radnym Krakowa, który w „październiku startuje do Sejmu z odległego siódmego miejsca”, zaś „szefowa warszawskiego klubu Anita Czerwińska (…) idzie po mandat z czwartego miejsca pod Warszawą”. I że inni „nie mają już tak wysokich miejsc, które mogłyby dawać gwarancję zdobycia mandatu. A to już nie bardzo się w klubach podoba. – W niektórych miejscowościach jesteśmy jedynym środowiskiem, które coś organizuje dla PiS. Mieliśmy nadzieję, że zostaniemy bardziej docenieni – mówi nam jeden z klubowiczów”.

Dobra, pani Agato. Ja też mógłbym kropnąć taki tekst: „W niektórych miejscowościach jesteśmy jedynym środowiskiem, które coś organizuje dla PO. Mieliśmy nadzieję, że >>GW<< bardziej to doceni – mówi nam jeden z klubowiczów >>GW<<”. Nie ma nazwiska, nie ma człowieka; wszystko można napisać. Ale nie kropnę, bo „GW” nie ma Klubów. Ona ma plankton, który tym bardziej rzednieje, im bardziej realna staje się wizja wyschnięcia finansowych źródełek bijących pod postacią zamówień na ogłoszenia rządowe na łamach gazety z Czerskiej. A rząd, tak czy siak, po wyborach się zmieni.

Lecz Internet, to wredne dziecko amerykańskiego imperializmu (bo zaczął się od sytemu wojskowej łączności pozbawionej centralnej jednostki, którą w razie czego łatwo zlikwidować, musiał więc przyjąć postać rozproszonej sieci), ma długą pamięć. Wystarczy więc sięgnąć paręnaście dni wstecz i zerknąć na internetowe łamy „Newsweeka” z dnia 21 września, by przeczytać artykuł pt. „Ojciec Tadeusz Rydzyk marudzi na listy wyborcze PiS”. Gdzie czytamy: „Wszystko dlatego, że kandydaci powiązani ze środowiskiem Radia Maryja nie otrzymali zbyt wysokich miejsc. Żaden z nich nie znalazł się na >>jedynce<<. Co więcej, prezes Jarosław Kaczyński zdecydowanie bardziej dowartościował środowisko >>Gazety Polskiej<< i jej klubów (…). Wysoko na listach PiS znalazły się osoby związane z >>Gazetą Polską<< i Telewizją Republika. >>Jedynką<< na listach PiS jest dziennikarka obu tych redakcji Joanna Lichocka, natomiast w okręgu podwarszawskim wysoką czwartą lokatę otrzymała Anita Czerwińska, szefowa warszawskiego Klubu >>Gazety Polskiej<<”. Etc, etc. (W „Newsweeku” piszą „Klub”, a nie „klub”, czyli bardziej ich lubimy).

Reasumując:

– Wedle „GW” środowisko Klubów „GP” narzeka na PiS, bo dostało za mało wysokich miejsc na listach do Sejmu;

– Wedle „Newsweeka” środowisko Radia Maryja narzeka na PiS, bo dostało za mało wysokich miejsc na listach do Sejmu, zaś ci z „GP” – dużo;

Próba wbicia klina jest aż nadto widoczna.

Czyli – bliźniaczy wyrobnicy zatrudnieni w redakcjach „GW” i „Newsweeka” poplątali się. Mają nas za durniów większych od tych, którzy uwierzyli kiedyś, że można z pozycji czytelnika ocenić poziom pisma które jeszcze nie zdążyło się ukazać na rynku. No to się, krótko mówiąc, mylą, bo sondaże przedwyborcze – cokolwiek by o nich nie gadać – wskazują na co innego.

Tomasz_Kowalczyk_small

Tomasz Kowalczyk