Tekst alternatywny

Bunkier

Bunkier

Wyobrażam sobie, co musi się dziać w najbliższym otoczeniu Donalda Tuska.

Pikujące sondaże, które tylko patrzeć, a przebiją poziom 20 proc., za którym zaczyna się otchłań. Błyskawiczne zjednoczenie prawicy pod egidą Kaczyńskiego, dające szansę na powrót IV Rzeczypospolitej, i to, być może, bez „przystawek”. Wreszcie strącony samolot na Ukrainie, gdzie każdy element krzyczy pytaniami o Smoleńsk, poczynając od sprawstwa po odpowiedzialność za oddanie śledztwa w ręce najbardziej podejrzanego.

Na dodatek taśmy „od Sowy” szczególnym trafem kompromitują najważniejsze figury ze zgranej talii PO. I co robić?

Aferę próbuje się przeczekać, koalicjanta przestraszyć za pomocą ABW, opozycję z lewa przerazić wizją powrotu „Kaczora”, a przeciwnika…?

Jak mu zaszkodzić? Odgrzewa się więc po tylekroć skompromitowane oskarżenia wobec Macierewicza. Najbardziej znani przeciwnicy komisji śledczych głosują za jej powołaniem. Nie w sprawie rzeczywistych afer, skandali czy zagrożeń, ale w interesie cwaniaków z WSI (a zapewne również GRU). Czy zawodzi wyobraźnia, by przewidzieć, jak oskarżony poradzi sobie z komisją? Chyba że utajni się obrady, ale wtedy nie będzie to komisja, lecz jedynie sąd kapturowy.

Wygląda na to, że kierownictwo coraz bardziej traci kontakt z rzeczywistością, a miotający się Donald przypomina Adolfa w berlińskim bunkrze, dowodzącego nieistniejącymi armiami. Dla celów propagandowych tworzy się byt wirtualny, jakim ma być rzekomy awans Tuska na prezydenta Unii.

Można kiepsko życzyć tej biurokratycznej strukturze, ale żeby aż tak? Poza tym, co z kwalifikacjami? Bycie „podnóżkiem Angeli” to za mało, podobnie jak dobra znajomość jedynie języka niemieckiego… Chyba że chodzi o szybką likwidację niedoszłego europaństwa.

Nawiasem mówiąc, katapultowanie Tuska prawdopodobnie oznaczałoby katastrofę prowadzonej przez niego maszyny PO. Już ożywili się kandydaci do przejęcia schedy w rodzaju Grzegorza Schetyny. Dzięki jego niedyskrecji można zauważyć, że odejście Donalda (do Brukseli lub gdziekolwiek indziej) mogłoby spowodować znane z lat PRL zrzucenie na poprzednie kierownictwo wszystkich błędów i wypaczeń, ze śledztwem w sprawie tupolewa na czele.

Ale chyba jest już na to za późno.

Pora palić dokumenty, wysyłać rodziny za granicę i przenosić szmal na konta w rajach podatkowych.

A do zwolenników komisji i Trybunału Stanu mały apel: Najmilsi, zachowajcie trochę energii na czas, kiedy wam samym przyjdzie przed nimi stanąć.

Marcin Wolski

Marcin_Wolski_small