CISZEJ NAD TĄ BZDURĄ!
mi nie podziwiać skwapliwości tylu rozsądnych ludzi, którzy rzucili się wysiadywać kukułcze jajo podrzucone przez przeciwników dobrej zmiany. Głupie wybryki grupki szczeniaków urosły nagle do rozmiarów co najmniej puczu monachijskiego. Zamiast packi użyto wobec muchy armaty. Ideologia faszystowska, a tym bardziej nazistowska, jest dla mnie czymś obrzydliwym, a świętowanie imienin faceta odpowiedzialnego za najstraszliwszą z wojen wyczerpuje wszelkie znamiona choroby psychicznej. W całej naszej historii na tle innych państw europejskich incydenty ksenofobiczne zdarzały się rzadko, były powszechnie potępiane, a jeśli nawet występowały, to przeważnie w łagodnej formie, jakże dalekiej od zoologicznego antysemityzmu Niemców czy skłonności do pogromów u Rosjan. Niepokoi mnie coś innego: czy nasze zachowanie nie jest na rękę wszystkim tym, którzy permanentnie oskarżają obecną władzę o autorytaryzm, a w pokojowym marszu patriotycznych tłumów dopatrują się manifestacji faszystowskich? Gdy pojawia się przykry, głupi, a może sprowokowany incydent – konieczna oczywiście jest interwencja, ale na poziomie miejscowego komisariatu czy urzędu rejestrującego stowarzyszenia. Jeśli w sprawie zabierają głos minister,
prezydent, premier, incydent urasta do gigantycznych rozmiarów i światowi nieżyczliwi nam obserwatorzy, a jest ich legion, mają podstawę, aby jątrzyć. We Francji nie ma dnia, żeby nie zdarzył się jakiś antysemicki incydent, ale jakoś nie słyszałem przepraszającego w kółko Macrona, również Angela Merkel nie kaja się (choć może powinna) za marsze neonazistów w Republice Federalnej. Stąd mój apel: więcej spokoju i mocnych nerwów – stosujmy prawo, pozwólmy działać stosownym organom, ale na Boga, nie tłumaczmy się, że nie jesteśmy wielbłądem!
Marcin Wolski