Tekst alternatywny

Dążenie do prawdy i pisanie prawdy

Dążenie do prawdy i pisanie prawdy

Z profesorem Pawłem Piotrem Wieczorkiewiczem (ur. 1948, zm. 2009) mam – mówiąc językiem „Gazety Wyborczej” – problem.

Z jednej strony był to niewątpliwe jeden z najwybitniejszych badaczy historii najnowszej, specjalizujący się w dziejach Polski międzywojennej, okresie drugiej wojny światowej, następnie PRL jak i ZSRS; a także wzajemnych relacji pomiędzy nimi. Bezwzględny zwolennik lustracji i dekomunizacji, kpiący z niewydarzonych historyków zawdzięczających profesorskie stanowiska li tylko lizusostwu wobec komunistycznej władzy.

Z drugiej – potrafił szokować swoimi wykraczającymi poza ogólnie przyjęty dyskurs historyczny koncepcjami, opuszczającymi standardowy kanon, jakoby na przykład że Powstanie Warszawskie było szaleństwem, bądź że Polska powinna w 1939 r. zawrzeć pakt z III Rzeszą i ramię w ramię z armią Hitlera pomaszerować na stalinowską Moskwę. Nowa książka prof. Wieczorkiewicza, którą niedawno przeczytałem, to pośmiertny wybór pism, zatytułowany „Między dwoma wrogami – studia i publicystyka”, wydany przez Wydawnictwo LTW w 2014 r. Jest to obszerny wybór artykułów i esejów profesora, z dodatkiem kilku wywiadów prasowych.

Od razu wyjaśnię, że w przeciwieństwie do np. Piotra Zychowicza (który u Wieczorkiewicza studiował i notabene napisał posłowie do książki) akurat nie zaliczam się do zwolenników tezy o szaleństwie Powstania. Niemniej urzekło mnie bijące niemal z każdego fragmentu książki zamiłowanie do upartego drążenia najdrobniejszych nawet szczegółów, uparte składanie ze sobą nieraz mikroskopijnych elementów, byle tylko zbliżyć się do prawdy – choćby nawet zatrącać miała ona o spiskową teorię dziejów, jak historia o rzekomym zamordowaniu Bolesława Bieruta w 1947 r. i zastąpienia go sobowtórem – ale czyż nie jest rzeczą udowodnioną przez historyków, że taki np. tow. Stalin faktycznie miał kilku sobowtórów?…

 Wieczorkiewicz był zdania, że „praca historyka polega na zadawaniu pytań, a nie powtarzaniu w kółko tych samych odpowiedzi”. Historyk powinien „do badanych problemów podchodzić na nowo, odrzucając wszystko, co napisano w PRL. Powinien stawiać najbardziej szalone tezy i pytania, bo w szaleństwie jest zalążek geniuszu”.

Wracając na chwilę do Powstania Warszawskiego: Wieczorkiewicz twierdził, że historyk zawsze musi pisać prawdę, ale że czasem, biorąc pod uwagę okoliczności polityczne, winien wstrzymać się od wypowiedzi, by nie wpisać się w narzucony, obowiązujący schemat. I tak, gdy za PRL-u użyteczni władzy badacze gromili Powstanie jako zryw szaleńczy, należało nie zabierać głosu, nawet jeśli miało się takie samo zdanie jak i oni. Bowiem postrzeganym się wówczas musiało być jako zwolennik narzuconej nam komuszej narracji (co skądinąd spotkało gdzieś tam w latach sześćdziesiątych XX w. Bocheńskiego czy Stommę; Bóg jeden wie czy słusznie). Ale teraz, w naszych czasach, pisać można już – przynajmniej formalnie – wszystko. A jednak ja sam pamiętam jakąś dyskusję historyków toczoną w krakowskich „Jaszczurach” gdzieś w latach dziewięćdziesiątych, gdy młody naukowiec stwierdził, iż Powstanie było absurdem, które nas, Polaków, kosztowało niewyobrażalną daninę krwi. I wtedy wyskoczył na niego ktoś, wołając: pan mówi tak, jak komuniści!

To „pan mówi tak, jak komuniści” to zamknięcie dalszej dyskusji, to uniemożliwienie jej dalszego ciągu. Pomyślałem wtedy, że można się zgadzać, można nie zgadzać, ale powinno się używać argumentów, a nie staroświeckiej maszynowej kalki. Ze zdumieniem odkryłem teraz takie same myśli w tekstach prof. Wieczorkiewicza. Gdybym go osobiście znał, to myślę, że byśmy się polubili, chociaż mielibyśmy fundamentalnie odmienne zdania na różne tematy. I nie miałoby to niczego wspólnego ze wspólnym, „wyważonym” obrazem historii postulowanym niegdyś przez Adama Michnika i Włodzimierza Cimoszewicza.

Z innej beczki: jak wiadomo, historia nie jest dyscypliną nauki z tych o charakterze predykcyjnym. A jednak analiza wypadków przeszłych pozwala na wyciągniecie, w ogólnym zarysie przynajmniej, wniosków na przyszłość. Wieczorkiewicz był świadkiem inwazji rosyjskiej na Gruzję. Tej na Ukrainę już nie dożył. A więc proszę przeczytać, co mówił w roku 2008: „Rosja znowu wkroczyła na drogę budowy imperium”. Na drodze owej budowy stoją „Ukraina, państwa bałtyckie, Polska (…). Wystarczy ogłosić, że mieszkający na wschodzie Ukrainy Rosjanie znaleźli się w niebezpieczeństwie. Bo Rosja zawsze przystępuje do wojny w obronie słabych i uciśnionych (…). Myślę, że powinniśmy zdać sobie sprawę z zagrożenia i mocno zewrzeć szyk pierwszego frontu. Czyli my, państwa bałtyckie, Ukraina i Kaukaz”.

Prócz takich rozważań w książce „Między dwoma wrogami” znajdujemy całą masę kapitalnych esejów i rozmów na rozmaite tematy: o genezie sztuki socrealistycznej, o stalinowskich czystkach w Armii Czerwonej i ich wpływie na potencjał bojowy ZSRS (tu fundamentalna krytyka Suworowa), o katastrofie gibraltarskiej, o agenturze sowieckiej; jak również obronę atakowanej swego czasu przez usłużne media pracy o agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy. I wiele innych tekstów, łącznie z takimi, w których przeczytać możemy ciekawostki; jak np. w jakich to sklepach Władysław Gomułka osobiście robił zakupy i jak tam specjalnie dla niego obniżano ceny, żeby myślał, że każdego obywatela PRL na takie zakupy stać. Wszystko to jednocześnie spełnia ścisłe kryteria pracy naukowej, jak i daje się doskonale czytać, bo z prof. Wieczorkiewicza gawędziarz był znakomity.

Na koniec, jeszcze jeden cytat: „Rezydent sowieckiego wywiadu w Polsce gen. Pawłow w swoich pamiętnikach pisał, że w połowie lat 70. dostał polecenie z Moskwy, żeby nie budować już agentury sowieckiej w partii władzy (…). Nie miało to już sensu. Kazano mu się wziąć za opozycję, która być może kiedyś przejmie władzę”.

Iluż to ludzi szczyci się dzisiaj swoją opozycyjną przeszłością.

Tak jak dawno temu pomyślałem sobie – można się zgadzać, można nie zgadzać. Można mieć problem ze śp. prof. Wieczorkiewiczem, ale poczytać go na pewno warto. Nie wszyscy są historykami, nie wszyscy piszą, ale czytając, do prawdy podążają.

(Wszystkie cytaty za: Paweł Piotr Wieczorkiewicz „Między dwoma wrogami – studia i publicystyka”; Wydawnictwo LTW, Łomianki 2014)

Tomasz Kowalczyk

Tomasz_Kowalczyk_small