Tekst alternatywny

Festiwal głupoty

Festiwal głupoty

Pewnie niejeden z nas pamięta świetne audycje rozrywkowe radiowej Trójki z końca lat osiemdziesiątych zatytułowane „Nie tylko dla orłów”, oparte na absurdalnym humorze wiele zawdzięczającym Monty Pythonowi. Jedną ze stałych pozycji był tam cykl „Spostrzeżenia pana Henia”: krótkie dialogi pomiędzy tytułowym panem Heniem, nałogowym alkoholikiem odbywającym przymusowe leczenie (w jego roli Grzegorz Wasowski) i lekarzem (Wojciech Mann), sprawdzającym postępy swojego pacjenta. Każdy odcinek kończył się niezmiennie tym, że pan Henio musiał jeszcze jakiś czas pozostać w zakładzie. Wyglądało to mniej więcej tak (mniej więcej, bo cytuję z pamięci):

– Dzień dobry, panie Heniu. Dzisiaj przeprowadzimy prosty test. Będę panu pokazywał różne przedmioty, a pan będzie je nazywał. Jeśli pan ten test zaliczy, wypiszę pana i będzie pan mógł wrócić do domu. Jest pan gotowy?

– Oczywiście, panie doktorze.

– Wobec tego… co to jest, co teraz trzymam w ręku?

– Beret.

– Co?

– Beret.

– Jak to: beret?

– No, beret.

– Panie Heniu, czemu pan mówi że to jest beret? Przecież to jest butelka.

– No… tak.

– Więc czemu wymyśla pan jakiś beret?

– No bo… no bo pan doktor mówi, że mi się wszystko z wódką kojarzy.

– Hmm… niestety, panie Heniu, nie mogę pana jeszcze wypuścić.

– Wiem, panie doktorze. I szkoda że pusty ten beret.

Ten dialog przypomniał mi się, kiedy się okazało że nie tylko panu Heniowi się wszystko kojarzy. Pani Hance z Warszawy też się kojarzy, mianowicie projekt pomnika świateł na Krakowskim Przedmieściu kojarzy się jej z nazistami. Bo naziści też puszczali słupy świateł w powietrze. Konsekwentnie idąc dalej, powinna pani Hania oskarżyć o pronazistowskie sympatie nowojorczyków, którzy ofiary terrorystycznego ataku na World Trade Center również uczcili instalacją ze świetlnych słupów. Za nazistów należy uznać również wszystkich którzy noszą spodnie, ponieważ naziści też nosili spodnie.

Odnoszę wrażenie, że mamy ostatnio do czynienia z istnym festiwalem głupoty przewalającym się przez Polskę i gdybym do każdego idiotyzmu, takiego jak skojarzenia pani Hani dopisywał stosowną anegdotkę, to ten tekst nieprędko by się skończył. Podsumujmy więc krótko: oprócz pani Hani mieliśmy pana prezydenta Bronka i specjalistę od kur. W gronie znajomych zastanawialiśmy się, czy ochrypłe pokrzykiwanie prezydenta (jak to ktoś ujął: albo będzie ta zgoda, albo będziecie martwi!) o wetowaniu wszystkiego co się rusza i fruwa to odmiana choroby filipińskiej, czy jakieś schorzenie a’la późny Breżniew i przedawkowanie leków, jednak nie mając dostępu do karty pacjenta nie mogliśmy dojść do zgody na naszym zaimprowizowanym konsylium. Znacznie słabszym echem odbiła się sprawa prezenterki TVP Beaty Tadli, która zaproponowała, żebyśmy wspólnie powiedzieli Rosjanom, że nie chcemy wraku Tu-154M, bo w ten sposób „byśmy im wytrącili argumenty z ręki”. Wstępne rozpoznanie: silne przeciągi w pustkowiu mózgoczaszki.

Pozostając w półświatku dziennikarskim: uwagę naszą zwróciła Monika Olejnik, która została babcią i która oświadczyła że babcią nazywać się nie pozwoli, bo czuje się młodo i że jej wnuk, kiedy podrośnie, będzie jej mówił po imieniu. Tutaj diagnoza jest prosta: żeglarze od dawien dawna mówią o ryczących czterdziestkach i wyjących pięćdziesiątkach. Pani Monika na razie jest wyjąca, ale zanim wnuk zacznie mówić, przekroczy już kolejną szerokość geograficzną, a żeglarze chyba nie mają na nią nazwy. No to wtedy będziemy się martwić.

Co gorsza, głupota atakuje nawet poza granicami Polski. Pan James Comey, szef FBI obciążył publicznie Polaków, Węgrów i „wielu, wielu innych” współodpowiedzialnością za Holocaust. Doszliśmy do wniosku, że mamy tu do czynienia z objawami choroby Grossa-Michnika-Idy. Nasze przypuszczenia potwierdziło anonimowe amerykańskie źródło, które poinformowało nas, że J. Edgar Hoover przewrócił się w grobie. Hoover dobrze wiedział co to jest nazizm i komunizm, więc bez powodu by się nie przewracał.

Festiwal głupoty trwa. Ostatnio przyłapuję się na tym, że z coraz większą niechęcią przekopuję się przez felietony i blogi o tematyce politycznej. Na szczęście są jeszcze oazy normalności na stronach naukowych. Jeśli w tym tygodniu Bronek palnie znowu jakąś odkrywczą myśl, Hanka urządzi konferencję prasową u zbiegu Trębackiej i Focha, a Paradowska zrobi wywiad z Olejnik, to następnym razem napiszę coś o misji sondy „New Horizons”.

Tomasz Kowalczyk

Tomasz_Kowalczyk_small