Tekst alternatywny

Gdzie jest Polska?

Gdzie jest Polska?

Swego czasu pogodziłem się, że istnieją dwie Polski. Jedna nasza – patriotyczna, solidarna, druga – związana z byłym systemem, okopana, uwłaszczona, Polska resortowych dzieci, zarażona ukąszeniem heglowskim, relatywna moralnie, mentalnie lewacka. Nie moja! Ale przynajmniej w tej mojej czułem się jak u siebie w domu – powtarzałem „nie ma wroga na prawicy” i chciałem wierzyć w to ze wszystkich sił. Myliłem się. Oto okazuje się, że zaraza sięgnęła Grenady.

Oto co rusz słyszę w najbliższym kręgu argumenty, które trudno określić inaczej niż „narrację Putina”. Nie twierdzę, że świadomą. Ale to chyba jeszcze gorzej. Oto największy żyjący polski pisarz za dobrą monetę przyjmuje bajania o snajperach-banderowcach z Prawego Sektora, strzelających na Majdanie do swoich i berkutowców (brzmi to podobnie jak komunistyczne bajki o faszystach z AK); oto aspirujący do roli najwybitniejszego polskiego publicysty czynnie wspiera wizję polskich powstań jako kolejnych ataków paranoi – „obłęd 63”, „obłęd 44”; oto bliski memu sercu tygodnik piórem nieustraszonego pogromcy agentów atakuje profesora Kieżuna. W imię czego?…

Jestem zwolennikiem lustracji i rozumiem, że demaskuje się ludzi kompromitujących Polskę (jak TW „Bolek”), aspirujących do najwyższych stanowisk (jak Boni), osobników potencjalnie ciągle szkodliwych (jak Turowski) czy aktywnych (do czasu) na froncie ideologicznym (jak Maleszka).

Kiedy obnażenie prawdy wpływa na lepsze zrozumienie procesów dziejowych i przybliża nas do prawdy historycznej…

Profesor Kieżun jest człowiekiem sędziwym (po 90-ce), ikoną Powstania Warszawskiego, ofiarą komunistycznych prześladowań i mądrym głosem w sprawach współczesnych. Ale nie jest politykiem czy historyczną postacią wymagającą już teraz odbrązowienia.

O co więc chodzi w tym ataku? Nie dyskutując nawet, czy i w jakiej części celnym? Czy chodzi o zdyskredytowanie do reszty legendy Powstania Warszawskiego? Zaszkodzenie idei lustracji (już dziś w „Wyborczej” zacierają ręce, pisząc o „wojnie w rodzinie”)? Czy o wmówienie Polakom, że są nic niewarci i do niczego niezdolni, „skoro nawet najlepsi spośród nich…”? Itd. Zadziwiające, że nagle niezależni publicyści, łże-salon i propaganda moskiewska mówią nagle jednym głosem.

A może decydują cele bliższe, dyktowane przez własne ego, doraźne kalkulacje, chęć rozgłosu lub podwyższenie nakładu?

Waham się przed postawieniem kropki nad „i”. Ale martwię się, kiedy w dobie wielkich wyzwań i najwyższych zagrożeń toniemy w klimacie „przekleństw i kłamstwa, niewczesnych zamiarów, za późnych żalów, potępieńczych swarów”. Poczekajmy przynajmniej, aż Putin nas pogodzi i wszyscy wylądujemy na emigracji!

Marcin Wolski

Marcin_Wolski_small