Wrzutka
Grzech Zaniechania
Błyskawiczne przejęcie władzy w Afganistanie przez talibów wywołało najpierw osłupienie, a następnie szereg uspokajających wypowiedzi, że nic właściwie się nie stało, a reżim może okazać się dużo lepszy, niż się obawiano. To nic nowego – przejęcie władzy przez Hitlera w Niemczech w 1933 roku odbyło się pokojowo. Podobne skojarzenia wywołują obrazy przejęcia Sajgonu przez Wietkong, Phnom Penh przez Czerwonych Khmerów czy wkroczenie brodatych rewolucjonistów Castro do Hawany przy radosnych reakcjach witających tłumów. Oczywiście na terror i ludobójstwo nie trzeba było długo czekać. W Kambodży eksterminacja zaczęła się już nazajutrz po „pokojowym zwycięstwie”. Historycy zastanawiają się, jak to możliwe – talibowie, bolszewicy czy komuniści kambodżańscy stanowili znikomą mniejszość społeczeństwa, byli jednak zorganizowani i zdeterminowani. Ich przeciwnikom tego zabrakło. Przegrywali, bo się nie bronili. Upadek Południowego Wietnamu i przyszłą rzeź w Kambodży umożliwił układ pokojowy Waszyngtonu i Hanoi, który Henry’emu Kissingerowi przyniósł Pokojową Nagrodę Nobla. Czy powinien spodziewać się jej Biden, kroczący od klęski do klęski? Nie wiem również, czy zwycięstwo fundamentalistów już jutro uruchomi efekt domina, czy też ekspansja ożywionego sukcesem islamu odbędzie się trochę później. I co będzie, gdy muzułmanie ogłoszą swoją rewolucję np. we Francji? Czy społeczeństwo dobrobytu przyjmie pokornie szariat licząc, że skończy się na ubraniu kobiet w burki? Cywilizowana ludzkość nie zna i nie chce znać historii. Przy odrobinie wysiłku mogłaby brać przykład z Polaków, którzy w roku 1920 uratowali Europę, w tym także strajkujących brytyjskich dokerów, komunizujących Niemców i wrogich nam Czechów, przed dobrodziejstwem czerwonej zarazy. Zachód, niczym upadający Rzym, nie potrafi przegnać najeźdźców ze swojego terytorium ani wrócić do wartości, które kiedyś dały mu moc. Sugerowanie oporu wydaje się myślo-zbrodnią. Spętany urokami dobrobytu i poprawnością polityczną Zachód zapada się w bagnie zaniechania. Do zeszłego tygodnia tkwił w nim po kostki, teraz chyba już po kolana.
Marcin Wolski
źródło: Gazeta Polska | www.gazetapolska.pl