Tekst alternatywny

Już nie mogę robić świństw

Już nie mogę robić świństw

Zmiany w prawie. Czytam na stronie internetowej TVP takie oto cytaty z dziennika „Rzeczpospolita”:

„Nielegalne nagrania nie będą dowodami w sądzie, nawet jeśli będą dotyczyły najcięższych przestępstw… Na nic się przyda dokument wykradziony ze skrzynki pocztowej czy nagrania z podsłuchu. Sąd nie będzie mógł od 1 lipca stosować w procesie karnym dowodu zdobytego z naruszeniem prawa. W myśl art. 168a kodeksu postępowania karnego, będącego elementem dużej noweli, dowody takie zostaną zdyskwalifikowane… Zdaniem Rzeczpospolitej nowy przepis nie tylko utrudni ściganie przestępców, prowadzenie procesów i śledztw, ale też odbierze wartość ostatnio ujawnionym nagraniom rozmów polityków… Prawnicy, cytowani przez Rzeczpospolitą, nie zostawią na nowym prawie suchej nitki. – Jeżeli funkcjonariusz czy osoba prywatna narusza prawo, np. włamując się do mieszkania, i zdobywa dokument, który może być dowodem, to powinna zostać ukarana, ale dowód należałoby wykorzystać jak każdy inny – wskazuje prof. Romuald Kmiecik z Katedry Kryminalistyki i Prawa Dowodowego UMCS. Zdaniem cytowanego przez Rzeczpospolitą eksperta w przypadku dowodów z nagrania rozmowy, czy z dokumentu nie ma znaczenia, kto i jak je uzyskał. Nie wpływa to także na ich wartość” (pisownia oryginalna – przyp. TK).

Szczerze przyznam, że – nie będąc prawnikiem – sądziłem że tego typu przepisy już i dzisiaj obowiązują. W niedawnej audycji „Za, a nawet przeciw” redaktora Jakuba „Panie Kubo” Strzyczkowskiego w radiowej Trójce usłyszałem dość wstrząsającą historię opisaną przez pewnego słuchacza. Rzecz wyglądała mniej więcej tak: otóż żona słuchacza, zatrudniona na etacie w prywatnej firmie, jakoś w połowie miesiąca zorientowała się z zaskoczeniem że na jej konto nie wpłynęła pensja za miesiąc poprzedni. Wobec czego poszła porozmawiać z szefem, ale coś ją tknęło – i włączyła funkcję dyktafonu w trzymanym w kieszeni smartfonie i całą rozmowę nagrała.

No a szef ją przyjął i bezczelnie, patrząc jej prosto w oczy oświadczył: – Tak, nie dostała pani wypłaty, bo ja panią półtora miesiąca temu zwolniłem.

Tak więc pracowała półtora miesiąca za friko, nie wiedząc że już niczego z tego nie będzie miała. Więc oczywiście poszła do sądu, bo miało miejsce złamanie prawa pracy, a dysponowała dowodem – tą właśnie nagraną rozmową z szefem. I oczywiście sąd dowód odrzucił, uznając, że dowodem ten dowód nie jest, ponieważ został pozyskany w nielegalny sposób, bo szef nie wiedział że jest nagrywany. Co dalej, nie wiem – pewnie będą jakieś odwołania, może do Sądu Najwyższego albo i do Międzynarodowego Trybunału Praw Człowieka; ja w każdym razie tak bym się odwoływał.

Ale rządzący którzy nielegalne nagrania chcą odrzucać i nie uznawać ich za dowody zapominają, że każdy kij ma dwa końce. Tak na przykład, niedawno zasłyszałem w tramwaju rozmowę dwóch młodzieńców. Jeden mówi:

– Ty, wiesz że ta stara pińdzia jeździ teraz pociągami? Ten farbowany na rudo Niemiec co to Kaszuba udaje pewnie wymyślił jej to, żeby w Pierdolino się mogła pokazać. Oglądałem fotki na necie… mówię ci, masakra. K…a, motyla noga! Co za cholerne babsko z tą toną botoksu w zakazaną gębę wszczepioną. Wiesz, co to jest botoks? To jest, ja cię pi…olę, jad kiełbasiany. No to się chyba musi na mózg rzucać, co nie? Obleśny babon z krzywymi nogami, niech się wreszcie gdzieś zakopie.

A drugi na to:

– Pierdzę ogólnie w jej kierunku. Jej matka była chomikiem, a ojciec śmierdział skisłymi jagodami.

Czyli ten drugi był intelektualistą, bo wykazał się znajomością twórczości Monty Pythona.

Otóż dla Różnych Ważnych Ludzi (RWL) byłoby niewątpliwą korzyścią, gdybym nagrał rozmowę obu panów na komórce, potem z ukrycia cyknął im fotki, a później zaniósł wszystko na policję i zgłosił możliwość popełnienia przestępstwa, czy wykroczenia przynajmniej, bo jako prawy obywatel nie mogę przecież pozwolić na to, by RWL obrażano w mojej obecności. A dowód przecież by był i można by tych dwóch skazać na przymusowe roboty w kopalniach uranu, czy co tam kodeksy przewidują.

A tak, to d… zbita – nie ma dowodu. I nie mogę robić świństw, nagrywając kogoś ukradkiem. To znaczy mogę niby, ale co to jest za interes, jak nic ze świństw nie wynika?

Tomasz Kowalczyk

Tomasz_Kowalczyk_small