Tekst alternatywny

MAJDAN A SPRAWA POLSKA

(Felieton ukazał się 25 lutego 2014 r.)

MAJDAN A SPRAWA POLSKA

Ukraińcy chcą powierzyć władzę w ręce walczących na Majdanie ludzi młodych, gdyż przestali definitywnie wierzyć totalnie zdemoralizowanej klasie politycznej reprezentowanej przez zainfekowane komuną starsze pokolenie. Nie chcą już doszczętnie zgranych polityków starszych generacji zarówno z kręgów skompromitowanej i skorumpowanej partii rządzącej jak i z kręgów tchórzliwie zachowawczej starej opozycji. Chcą sobie urządzić państwo po swojemu, bez gorliwych „doradców”.

Myślę, że coś podobnego jest również potrzebne Polsce, więc przypomnę, z drobnymi uaktualnieniami, co pisałem jeszcze w listopadzie 2012.

Otóż urodziłem się pod sam koniec wojny i odkąd sięgam pamięcią dręczyło mnie przygnębiające poczucie, że Polska jest źle rządzona i poza dwoma krótkotrwałymi epizodami, o których wspomnę w dalszej części tekstu, moją ojczyzną rządzą niezmiennie od lat nieuczciwi ludzie zaprzedani Moskwie.

Pierwszym premierem, jakiego pamiętam był Bolesław Bierut, czyli powołana na to stanowisko przez zimnokrwistego ludobójcę Józefa Stalina łachudra nie warta dłuższego komentarza.

Po nim tekę premiera przejął Józef Cyrankiewicz, kolejny namiestnik rządu sowieckiego, wykształcony cynik i despota trzymający Polaków za twarz i straszący ludzi, że im odrąbie ręce, jak się sprzeniewierzą władzy.W tej mokrej robocie wspierali go zwyrodnialcy z Urzędu Bezpieczeństwa, co warto przypomnieć, zarządzanego przez antypolsko nastawionych oficerów pochodzenia żydowskiego. Jednocześnie Cyrankiewicz sumiennie pilnował, by w Moskwie szkolono zastępy represyjnej kadry urzędniczej oraz tajne służby, które miały za zadanie zrobić z Polski państwo słabe i podległe władzom Związku Radzieckiego.

Następnie rządy objął typ spod ciemnej gwiazdy, niejaki Piotr Jaroszewicz, oddany przyjaciel Breżniewa i „gospodarz”, który jedno, co potrafił dobrze robić to podnosić ceny i tłumić brutalnie protesty umęczonych ludzi.

Aż spadło na Polskę kolejne nieszczęście, gdy premierem został szkolony na Kremlu aparatczyk Wojciech Jaruzelski, ślepo oddany Związkowi Radzieckiemu oprawca, który, kiedy „Solidarność” zagroziła komunistom wydał narodowi wojnę łamiąc kręgosłupy przyzwoitym i oddanym Polsce ludziom. Nie omieszkał też wysłać na szkolenie u wielkiego brata dysydenckich „elit”, które zdradziły Polskę przy okrągłym stole.

Ten haniebny proces kontynuował nasz kolejny premier, zawodowy politruk Mieczysław Rakowski, po którym przejął schedę szef tajnych służb i bezwzględny egzekutor Czesław Kiszczak, znany z tego, że wydał rozkaz by strzelać do górników na „Wujku”.

Aż się naród zbuntował i po wyborach w roku 1989 wydawało się przez moment, że w Polsce skończył się bezpowrotnie komunizm.

Niestety, dający nadzieję na lepsze jutro entuzjazm milionów Polaków, którzy uwierzyli, że nareszcie Polską będą rządzić mądrzy i uczciwi ludzie zmarnował z premedytacją nasz kolejny premier, niejaki Tadeusz Mazowiecki, dwulicowy katolik postępowy, który zdradził „Solidarność” dogadując się z Kiszczakiem przy okrągłym stole, pod okiem zapatrzonego na wschód Adama Michnika.

Jak już post-komuna miała posprzątane uchwyciwszy strategicznie kluczowe stanowiska w państwie, premierem został „nowofalowy biznesman” Jan Krzysztof Bielecki głównie po to, żeby utorować drogę następnemu premierowi Geremkowi, gensekowi honorowemu wychowanemu na naukach Sartre’a, którego zadaniem było przekonanie ludzi, że lewactwo to cnota, a patriotyzm to obciach.

Jednak, gdy się Polacy połapali, jak perfidnie zrobiono ich w konia wybrali premierem Jana Olszewskiego, po raz pierwszy od niepamiętnych czasów człowieka przyzwoitego, mądrego i bez reszty oddanego Polsce, który jednak długo nie porządził, gdyż różowa mafia, pod osłoną nocy i nomen omen przy znaczącym udziale Donalda Tuska przeprowadziła skrytobójczy zamach stanu.

Potem rządzili na zmianę cyniczni beneficjenci okrągłego stołu: bogobojna marionetka Unii Demokratycznej, niejaka Hanna Suchocka, obrotowy sikawkowy Waldemar Pawlak, stary kumpel Ałganowa, niejaki Józef Oleksy i miłośnik białowieskich żubrów Włodzimierz Cimoszewicz, który rządził głównie po to, żeby utorować drogę do prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, który miał umocnić i zabetonować rządy post-komuny. Jak już Cimoszewicz spełnił swe zadanie oddał władzę kolejnemu premierowi Jerzemu Buzkowi, gdyż wiedział, że gładko mówny profesor, jak to z profesorami bywa nie będzie przeszkadzał w szabrowaniu kraju.

Potem wzięli Polskę w swoje łapska Leszek Miller z Markiem Belką głównie po to by wyprzedać dokumentnie nasz majątek narodowy i dać zielone światło bezkarnym przekrętom na niespotykaną wcześniej skalę.

Wtedy Polacy znów się zbuntowali i ku zaskoczeniu pewnych swego post-komuchów, wkurzony na serio naród wybrał na premiera nieposłusznego Moskwie z krwi i kości patriotę, prawicowca Jarosława Kaczyńskiego. Ten drugi po Janie Olszewskim nie lewacki premier, mimo niezaprzeczalnych sukcesów polityczno-gospodarczych nie był w stanie sprawnie rządzić pod dywanowymi nalotami mediów mainstreamowych, zmanipulowanych przez szkolone w Moskwie służby i ogłosił wcześniejsze wybory.

W efekcie, zbałamuceni przez Michnika i jego gazetę rodacy, którym pan redaktor zdołał sprytnie wmówić, że stanowią elitę III RP, a więc są obywatelami lepszej kategorii, co im odebrało zdolność obiektywnego postrzegania rzeczywistości, wybrali premierem złotoustego picusia glancusia, niejakiego Donalda Tuska, od dawna szykowanego przez post-komunistów na to stanowisko.

Krasomówczy Donald miał być premierem silnym, słownym, pracowitym, konsekwentnym i oddanym interesom Polski. W efekcie, jak tylko wybuchała jakaś kolejna afera znikał jak kamfora, nie spełnił praktycznie żadnej z obietnic wyborczych. Po kilka razy z rzędu zmieniał podjęte decyzje i wycofywał się z tego, co wcześniej powiedział, a jak się wydarzyła tragedia smoleńska, oddał bez wahania śledztwo w ręce Rosjan. Zaś sukcesy sondażowe odnosił wyłącznie dzięki straszeniu Polaków ludojadem Jarosławem i umiejętnym podżeganiu wojny między PIS-em i Platformą. A jak parę miesięcy temu PIS się odbił i wyszedł na prowadzenie, stracił kompletnie głowę i popełnia błąd za błędem, raz po raz kompromitując polskie państwo.

Jak widać, Polska nie miała dotąd szczęścia do premierów. Co gorsza, żadnemu z nich włos nie spadła z głowy, za wyniszczanie i okaleczanie Polski. A co jeszcze gorsze, część zbałamuconych Polaków dawała temu bezprawiu przyzwolenie.

Ale tym razem sprawa jest naprawdę poważna. Trwa kryzys, hamuje produkcja, maleje konsumpcja, wzrost płac się zatrzymał, rośnie bezrobocie i niezadowolenie społeczne, rząd zaciągnął praktycznie niespłacalne długi, a degradująca rozwój kraju wojna między PIS-em i Platformą zdaje się nie mieć końca. Tusk jest doszczętnie zgrany, a zrozumiale zmęczony Kaczyński od czasu do czasu popełnia wręcz szkolne błędy.

Nasuwa się tedy pytanie, co zrobić z hamującą rozwój kraju walką pomiędzy PISem a Platformą, od lat stymulowaną z zadziwiająco łatwo przychodzącym powodzeniem przez post-komusze służby?

Moim zdaniem wszelkie próby politycznego rozwiązania tego problemu zarówno przez Tuska, jak i Kaczyńskiego są obecnie skazane na niepowodzenie, gdyż oni, a także ich partie, są zajęci przede wszystkim walką między sobą. I niezależnie od tego, która z tych dwu partii wygra nadchodzące wybory, pociągnie za sobą jedynie połowę Polaków, a żeby Polska ruszyła do przodu potrzebny jest rząd mający za sobą wszystkich, bądź prawie.

Czyli nie ma już nadziei na silną i suwerenną gospodarczo Polskę???

Ależ jest! Konieczne są tylko zmiany systemowe, których dotąd nie udało się przeprowadzić żadnemu premierowi Trzeciej, a także Czwartej Rzeczpospolitej.

Ale jakie zmiany??? Słyszę pytania z lewa, z prawa i ze środka???

Otóż uważam, że w Polsce trzeba wreszcie przeprowadzić konsekwentną i bezwarunkową dekomunizację, coś na modłę ogólnonarodowej dezynsekcji. Post-komusze gnidy zagnieżdżone w kluczowych węzłach struktury gospodarczo-politycznej kraju należy skutecznie wytępić, tak jak się leczy wszawicę. Ale, co ważne, nie na drodze represyjnej, co nakręcane przez służby media usiłują przypisać pokrętnie PISowi, lecz metodą demokratycznego odsunięcia ich od wpływu na rządzenie państwem, a w przypadku popełnienia przez nich udokumentowanych przestępstw sprawiedliwego osądzenia.

Przecież to niemożliwe!!! Słyszę znowu wrzask Gazety Wyborczej, a także Gazety Polskiej.

Możliwe odpowiadam, tylko konieczne są przemiany fundamentalne. Należy raz na zawsze odejść od kojarzonego z PISem i Jarosławem Kaczyńskim pojęcia „opozycji prawicowej”, które służbom udało się, nie bójmy się tego powiedzieć, doszczętnie ośmieszyć i zdewaluować w oczach opinii społecznej.

I co???

Dotychczasowy, stereotypowo pojmowany model „opozycji prawicowej” należy zastąpić całkowicie nową formą konstruktywnej opozycji ludzi młodych, której proponuję dać nazwę „opozycji niepodległościowej”, z tym, że słowo „niepodległość” powinno być rozumiane nie, jak dotąd, wyłącznie w sensie patriotyczno-narodowym, lecz także, a może nawet głównie, w sensie suwerenności ekonomicznej wobec działań Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Byłby to zupełnie nowy etos zmodernizowanego patriotyzmu kompatybilnego z bieżącą sytuacją europejsko-światową.

Przecież, póki co,  żadna władza na to nie da przyzwolenia! Słyszę drwiny od lewa do prawa.

Oczywiście, że nie da. I dlatego trzeba to zrobić na drodze „rewolucyjnej”.

Pan chyba oszalał!!! Przecież w dzisiejszej Polsce żadna rewolucja nie przejdzie!!! To są jakieś mrzonki!!! Panikują politycy PISu i Platformy.

Więc odpowiem pytaniem: A pamiętacie spontaniczny, a zarazem pokojowy protest młodych Polek i Polaków przeciw ACTA? Przecież to była „mała rewolucja”, która powaliła Tuska na kolana! Zdawało się wszechmocna Platforma okazała się bezradna jak dziecko wobec zrywu młodych ludzi, którzy się skrzyknęli w Internecie i w efekcie Tusk musiał ustąpić wycofując się tchórzliwie rakiem. A więc da się przeprowadzić rewoltę!!! I to w sposób całkowicie pokojowy! W ramach standardów demokratycznych!

Ale kto ma skrzyknąć tych młodych ludzi?. Szydzą jedni i drudzy.

Odpowiadam. Z pewnością nie są tego w stanie zrobić politycy. Młodzi już politykom nie wierzą, bo ci wielokrotnie pokazali, że zajęci swoimi podjazdowymi wojenkami nie potrafią przeprowadzić Polski do „nowego świata”. Tu chciałbym zaznaczyć, że pisząc „młodzi” mam na myśli Polaków w przedziale wiekowym 35 – 45 lat.

A więc, co należy zrobić???

Już mówię. Polsce jest potrzebna „Solidarność” nowej generacji. Tamta, zrodzona w Stoczni Gdańskiej, walczyła z komuną. Ale krwawo okupione zwycięstwo dziesięciu milionów Polaków zdradliwie zniweczyli przy okrągłym stole Michnik, Kuroń, Mazowiecki i Geremek, układając się z Jaruzelskim i Kiszczakiem, by de facto postawić u władzy do dzisiaj rządzącą Polską post-komunę i ochronić wciąż niezweryfikowane służby.

Ale co uaktywni tych młodych??? Oni mają wszystko w nosie! Śmieją się politolodzy.

Odpowiadam: Bieda i brak perspektyw życiowych.

Ale, kto ma utworzyć szeregi tej nowej „Solidarności”??? Dopytują eksperci.

Odpowiadam: Miliony wydukanych przez Donalda Tuska wykształconych Polek i Polaków tyrających na zmywakach w Anglii i Irlandii, a także miliony następnych, których to samo czeka już niebawem w Polsce. Mam na myśli tych, którzy będą zmuszeni pracować na niedających zabezpieczenia na przyszłość tzw. śmieciowych umowach. Do tego należy dodać padające drobne gospodarstwa rolne, a także wciąż rosnące rzesze absolwentów wyższych uczelni, które de facto „kształcą” niedouczoną, tanią siłę roboczą dla krajów „Europy pierwszej prędkości”.

Ale jak tę „rewolucję” przeprowadzić??? Pytają sceptyczni dziennikarze.

Już mówię: Tak, jak to zrobiła polska młodzież protestująca przeciw ACTA. Pamiętacie??? W swym proteście byli wspaniali!!! Wzniecili coś w rodzaju bezkrwawego „powstania styczniowego” Polski XXI wieku dającego nadzieję na normalność, taki polski pokojowy „mini Majdan”. Mimo trzaskających mrozów wykazali ogromną odwagę, samozaparcie, rozmach, siłę, potencjał intelektualny i zadziwiającą zdolność organizacyjną, lecz także, co bardzo istotne, młodzieńczą radość życia, pomysłowość i wielką kulturę. Obnażyli obłudę i bojaźliwie zachowawczą postawę premiera, a także niemotę rządzącej klasy politycznej w zrozumieniu problemów nowoczesnej społeczności. Pokazali, że jest szansa żeby zmienić Polskę, na co wielu straciło nadzieję. Nie dali się podstępnie zagonić do zamkniętych obiektów. Nie dopuścili by ich dokonania zagospodarowali dla siebie cwani rutyniarze. Trwali na mrozie do skutku i dokończyli protest sami! Bez pomocy polityków!! A co najważniejsze w sposób pokojowy!

Ale, co konkretnie powinni zrobić???

Odpowiadam: Zamiast emigrować, z czym jest nota benecoraz trudniej, powinni u siebie stworzyć własne, niezależne struktury, jak niegdyś „Solidarność”. Unikać wchodzenia w jakiekolwiek związki, bądź układy z partiami politycznymi, bo ich ograbią z pomysłów, które ogłoszą, jako swoje – politycy tylko to potrafią robić dobrze. A jak okrzepną organizacyjnie powinni stworzyć własną partię, zrzeszenie, stowarzyszenie, bądź jakiś całkiem nowy ruch obywatelski. Powinni działać wyłącznie własnymi siłami! Jak od zarazy stronić od „życzących im dobrze” pośredników i doradców, szczególnie z kręgów Gazety Wyborczej. Bo stać ich na samodzielność, gdyż w przeciwieństwie do skażonego komuną starszego pokolenia potrafią myśleć niezależnie!  A jak im się uda, pokażą światu, że można skończyć raz na zawsze z zarażoną starym myśleniem Polską rządzoną przez piszącą na komputerze jednym palcem sforę skostniałych mentalnie i skisłych ideologicznie, nieczujących bluesa zgredów.

A co na to powiedzą Tusk i Kaczyński???

Już mówię: O Tusku należy zapomnieć, bo to strusiowato nielotny fircyk, który się wielokrotnie wygłupił i skompromitował, jako niepoważny premier i polityk, a także skrajnie cyniczny lawirant.

Natomiast Jarosław Kaczyński, co by nie mówić niezniszczalne polityczne zwierzę, powinien teraz otworzyć drogę ku władzy pokoleniu młodych Polek i Polaków, o poglądach niekoniecznie prawicowych. A sam, choć sobie to trudno wyobrazić, powinien podprowadzić PIS do władzy, a po wygraniu wyborów parlamentarnych 2015 na jakiś czas usunąć się ze sceny politycznej (pamiętacie Sulejówek?) i dać szansę generacji ludzi młodych by sobie zorganizowali państwo po swojemu, bo oni w przeciwieństwie do starszych pokoleń, czują nowe czasy. A Tusk tego i tak nie wykorzysta, bo, jak wykazują najnowsze badania, młodzi bezpowrotnie przestali mu wierzyć.

Czyli wyrok na prezesa Kaczyńskiego??? Słyszę popiskiwanie triumfującej Platformy.

Ależ wręcz przeciwnie. Taki taktyczny „unik” Jarosława Kaczyńskiego odebrałby służbom koronny argument w straszeniu Polaków PISem. Zniweczyłby również dalekosiężne plany służb post-komunistycznych wywiedzenia w pole opozycji patriotyczno niepodległościowej.

Bo nawet jeśli PIS wygra następne wybory, czego Polsce życzę, gdyż Platforma Obywatelska prowadzi nasz kraj do nieuchronnej katastrofy, niezweryfikowane wtedy, kiedy było trzeba służby, złożone z wyszkolonych na Kremlu zawodowców, nie pozwolą amatorom Kaczyńskiego skutecznie rządzić i wojna między PIS-em a Platformą zacznie się na nowo. Gdyż prawda jest taka, że jeszcze nigdy amator nie wygrał z zawodowcem, niezależnie czy to futbol, tenis, czy rozgrywki polityczne. Tylko młode, jeżdżące po świecie i świeżo myślące pokolenie ma szansę pokonać „zawodowców”, którzy też się na szczęście postarzeli.

A jak się młodym Polakom uda wziąć sprawy kraju w swoje ręce, co jest jak najbardziej realne w ramach standardów pokojowych żądań demokratycznych, niechybnie przypomną sobie, kto im to umożliwił i być może zrobią Jarosława Kaczyńskiego prezydentem, żeby mógł kontynuować dzieło bliźniaczego brata, który zginął na służbie pod Smoleńskiem.

Ale kto stanie na czele tej „Solidarności nowej generacji”???

Odpowiadam: Każdy, byle nie polityk. Polska klasa polityczna się ostatecznie skompromitowała. Od prawa, przez środek, do lewa. Odradzałbym także profesorów, gdyż wiem z doświadczenia, że im mądrzejszy uczony tym mniej się nadaje do rządzenia.

Potrzebna jest całkowicie nowa jakość, bo bez tego Polska nigdy nie ruszy do przodu.

A w historycznym aspekcie rzeczonej sprawy przyszłość Polski należy widzieć w rewolucyjnych przemianach właśnie. Lecz czy to się komuś na dzisiaj podoba, czy nie, PiS jest tylko etapem. Niezbędnym etapem do osiągnięcia właściwego celu.

Krzysztof Pasierbiewicz 

(nauczyciel akademicki z długim stażem)

K_Pasierbiewicz_small

Patrz również:

MĄDROŚĆ MAJDANU

http://salonowcy.salon24.pl/569791,madrosc-majdanu