Tekst alternatywny

Nie ma takiego szczytu – NATO

Nie ma takiego szczytu – NATO

W początkach 1989 roku dziennikarz Terry Wogan poprosił znanego muzyka Eltona Johna o komentarz, dlaczego nie miał on nigdy numeru jeden na brytyjskich listach przebojów. (Wiem, wiem o co biega, ale kompozytor i wykonawca jest z Eltona świetny). Bo rzeczywiście nie miał. Miał numery jeden w USA, w krajach Europy Zachodniej, ale w swojej ojczyźnie nie miał. Czasem trzecie, czasem drugie, ale pierwszego – nie.

Zrezygnowany Elton John odparł, że „byłoby bardzo miło gdyby tak się stało – tak czy inaczej nie martwi mnie to. Nie sądzę, bym teraz, czy kiedykolwiek, zdołał tego dokonać”. I dorzucił, że nie jest już najmłodszy, a dzisiaj młodzi ludzie słuchają już innej muzyki.

Minęło parę miesięcy i artysta wydał nową płytę „Sleeping With the Past”. Wykrojony z niej singiel  z przebojami „Sacrifice” i „Healing Hands”, a później brawurowy duet z Ericem Claptonem dotarły do pierwszego miejsca brytyjskich list i okupowały je przez długie tygodnie. Kilka lat później Elton odbierał w Los Angeles nagrodę Oscara za piosenkę napisaną do disnejowskiej animacji „Król Lew”.

Wspominam tę historię w kontekście… dopiero co zakończonego szczytu NATO w Warszawie. Dlaczego? Ano dlatego, że tak nam się czasem zdaje, że niegdysiejsza chwała przeminęła ze szczętem. Wiemy z historii (pomijając pana Ryszarda Petru, bo on jako wybitny ekonomista pewnie tego nie przerabiał) że byliśmy kiedyś potężnym mocarstwem, bez wiedzy i zgody którego nic ważnego w Europie nie mogło się wydarzyć. Ale to było dawno. Teraz jesteśmy skromnym, nie biednym ale skromnym kraikiem. Musimy grzecznie słuchać co każą nam zrobić nasi potężni sąsiedzi i cieszyć się, że posiadamy ciepłą wodę w kranach. Taka była narracja w latach rządów PO i PSL.

Na szczęście to się zmienia. Mocarstwem nie będziemy, ale po prostu robimy zwykłą rzecz: wstajemy z kolan, otrzepujemy spodnie i wchodzimy do wielkiej gry – na równych prawach. I dowiadujemy się że to popłaca. Wchodzimy do wielkiej polityki. Obecna opozycja najpierw straszyła nas, że szczytu NATO w Warszawie nie będzie. Potem, że może i będzie, ale prezydent USA nie przyjedzie. Potem, że nawet jeśli przyjedzie, to z prezydentem Dudą nie porozmawia. Ostatecznie szczyt się odbył, prezydent supermocarstwa przyjechał i rozmawiał z naszym prezydentem. Zapadł szereg ważnych decyzji, wspomagających nasze bezpieczeństwo.

Okazuje się, że za Tuska i Kopacz byliśmy jak ten zgorzkniały Elton John pod koniec lat osiemdziesiątych. A to przecież takie proste – zebrać siły i powalczyć o pierwsze miejsce na liście przebojów. Natomiast symbolem bezradności rozmemłanej opozycji (a przecież opozycja powinna być w każdym kraju demokratycznym, by skrupulatnie patrzeć na ręce władzy, tylko że zachowująca się poważnie i merytorycznie) pozostaje dla mnie jakiś mem, który mignął mi w internecie: Ryszard Petru z atlasem geograficznym, mówiący: „Nie ma w Polsce takiego szczytu – NATO. Sprawdzałem na mapie”.

Tomasz Kowalczyk

Tomasz_Kowalczyk_small