Tekst alternatywny

Plechokracja

Plechokracja

Żyjemy, drodzy Państwo, w plechokracji. Jest to termin który sam wymyśliłem i za stworzenie go powinienem dostać doktorat honoris causa jakiejś uczelni, za – dajmy na to – wybitne osiągnięcia w dziedzinie optyki kwantowej. Skoro Adam Michnik dostał doktorat hc. krakowskiego Uniwersytetu Pedagogicznego za „niezłomne propagowanie wartości demokratycznych i humanistycznych w kulturze i polityce polskiej”, to ja mogę go dostać jako fizyk. I w jednym i w drugim wypadku jest bez sensu, ale za to wesoło.

Kratos – wiadomo, władza. A plecha? Plecha to jest wegetatywne ciało plechowców. Każdy, kto uważał w szkole na lekcjach biologii pamięta, że istnieją takie ciekawe organizmy zwane porostami. Porosty czepiają się pni drzew, skał, murów, płotów, bardzo chętnie bytują na gnijącym drewnie. Plecha porostów składa się z grzyba i glonów (czasem sinic), żyjących ze sobą w idealnej symbiozie. Glony potrzebują wody, której dostarcza grzyb, zaś grzyb potrzebuje substancji odżywczych, których dostarczają glony, jako że zawierają chlorofil i potrafią prowadzić fotosyntezę.

W warunkach Czeciej Erpe grzyb to są mainstreamowe media, a glony to władza Partii i Rządu. Media leją wodę, a Partia i Rząd dostarczają im w zamian substancji ożywczych pod postacią kasy i wyłączności na dobrane informacje. W ostatnich latach symbiotyczna plecha coraz bujniej rozwija się na gnijącym pniu Polski. Funkcjonuje znakomicie i obie strony są zadowolone.

Przykłady? Ot, wyciągam sobie jeden z mojego archiwum. Oto prezydent Warszawy, pani Gronkiewicz Waltz po skandalu z ustawą śmieciową i wprowadzeniu zdezorientowanych mieszkańców stolicy w kompletny kociokwik, zdecydowała się przeprosić ich na łamach prasy. Oczywiście na łamach Gazety. Jest tylko jedna Gazeta, choć w wielu odsłonach (magnaci pokroju Radziwiłła Panie Kochanku uważali, że jest trzech Panów Bogów, za to w jednej Matce Boskiej): „Szanowni Mieszkańcy Warszawy, przede wszystkim pragnę Państwa przeprosić za trudności związane z wprowadzeniem nowego systemu gospodarowania odpadami komunalnymi w Warszawie, a także zapewnić, że stolica jest w pełni przygotowana do odbioru śmieci na nowych, choć jeszcze niedocelowych zasadach…” etc. Ciekawostką jest, co przeczytałem na portalu wpolityce.pl, że przeprosiny mają postać „listu zajmującego ponad pół strony (to największa powierzchnia reklamowa w tym wydaniu)”. Ile Gazeta zarobiła na tym ogłoszeniu płatnym, nie wiem. Wiem tylko, komu glony wyciągnęły pieniądze dla grzyba. Warszawiakom.

Ponieważ grzyb jest jak zwykle wdzięczny, piórem prof. Majcherka potępia wkrótce potem próby odwołania pani HGW na drodze referendum. Na tym samym portalu przeczytałem skrót artykułu „Nagonka referendalna” z takimi cytatami: „Lokalni demagodzy w stylu burmistrza Ursynowa i ponadlokalni gracze polityczni dostrzegli i postanowili wykorzystać łatwość, z jaką Polacy przyłączają się do nagonki przeciw takiej lub innej władzy…” Grzyb uznał nawet, że oddolne parcie do referendum, czyli działalność w duchu społeczeństwa obywatelskiego grozi powstaniem struktur mafijnych. Tego to i Mrożek by nie wymyślił i nie wymyśli, bo umarł. Pisze Majcherek: „Pochopne witanie w każdej zbiorowej aktywności przejawów społeczeństwa obywatelskiego może doprowadzić do uznania za takowe struktur mafijnych (cosa nostra to po polsku „nasza rzecz” – czyż nie brzmi jak zawołanie stowarzyszenia obywatelskiego?)”

To oczywiście tylko mikroskopijny wycinek z masy przykładów, z którymi stykamy się na co dzień. Plechokracja trzyma się mocno. Jak u Wyspiańskiego – moje twoje, twoje moje. Albo u J. Hellera – ty mnie podrapiesz po plecach, to i ja cię podrapię po plecach.

W naturze porosty mogą służyć jako rośliny wskaźnikowe. Są bardzo czułe na zanieczyszczenie środowiska; jeśli gdzieś ich nie ma, to znaczy że powietrze i woda skażone są niebezpiecznymi substancjami. W przestrzeni społecznej jest tak samo, tylko że na odwrót: im gorzej, tym plecha bujniej się krzewi. U nas, na razie, niestety rozkwita.

Tomasz Kowalczyk

Tomasz_Kowalczyk_small