Tekst alternatywny

Polskie obozy (dla uchodźców)

Polskie obozy (dla uchodźców)

Obawiam się, że pani premier Kopacz znów nas okłamuje, gdy mówi, że Polska przyjmie tylu imigrantów, ilu zechce, że przyjmie wyłącznie uchodźców politycznych, a nie poszukiwaczy lepszych warunków życia, a także, że przyjmie przede wszystkim rodziny z małymi dziećmi. Niedzielne wystąpienie w TVP było jedynie darmową reklamą wyborczą: nie usłyszeliśmy żadnego konkretu o zamiarach Polski wobec europejskiego kryzysu. Nie dowiedzieliśmy się, czy zostanie wzmocniona straż graniczna (którą w ostatnich latach systematycznie redukowano), czy służby specjalne (które mają wyłapać ewentualnych terrorystów) otrzymają dodatkowe środki, ludzi i sprzęt, czy na terenie Małopolski przygotowane są ośrodki, gotowe przynajmniej na tymczasowe przyjęcie imigrantów, wreszcie czy trwają w tej sprawie konsultacje z władzami Czech, Słowacji i Ukrainy, a więc państw, przez które wędrować będą do nas przybysze z Bliskiego Wschodu i Afryki.

Nic z tych rzeczy. Premier Kopacz twierdzi, że jesteśmy przygotowani na przyjęcie kilkunastu tysięcy uchodźców, podczas gdy od przeszło pół roku o przyjazd do Polski stara się trzydzieści rodzin (około 120 osób) polskiego pochodzenia z ukraińskiego Mariupola, zagrożonego toczącymi się tam walkami. Trzydzieści rodzin! Niedołęgi z Platformy nie potrafią tego załatwić, a obiecują Niemcom, że przyjmą sto razy więcej Syryjczyków i Afgańczyków. A gdy ci przybysze uzyskają status uchodźców, będą mogli – zgodnie z prawem międzynarodowym i rozmaitymi podpisanymi przez Polskę traktatami – sprowadzić też swoje rodziny.

Premier Kopacz twierdzi, ze dostaniemy na to pieniądze z Unii Europejskiej. To dlaczego nie dostajemy pieniędzy na sprowadzenie Polaków z Ukrainy i Kazachstanu? Dlaczego polscy rolnicy nie dostają z Unii odszkodowań za suszę i niskie plony, tak jak obiecywał minister rolnictwa? A gdzie jest wsparcie dla ubogich polskich rodzin, o które w Parlamencie Europejskim upominali się posłowie Prawa i Sprawiedliwości? Jeżeli Europa obawia się niżu demograficznego, to dlaczego nie pomaga rodzinom wielodzietnym? Wszyscy wiemy, ile są warte obietnice pani premier.

Winę za imigracyjny kryzys w Europie ponosi kanclerz Merkel, która zapowiadała, że Niemcy przyjmą wszystkich uchodźców. Teraz chce podzielić się kłopotami z innymi. Niemcy zatrzymają tych, którzy z punktu widzenia niemieckich interesów są najbardziej przydatni: mają wykształcenie, znają obcy język, są młodzi i zdrowi. Resztę wsadzą do pociągów i wywiozą m.in. do Polski. A my będziemy musieli nie tylko zapewniać im przyzwoite warunki życia, ale jeszcze pilnować, żeby nie uciekli z powrotem do Niemiec, gdzie pomoc socjalna jest na o wiele wyższym poziomie. Jak ich upilnujemy? Zamkniemy ich w obozach dla uchodźców? Będziemy zmagać się z ich protestami i agresją, w gruncie rzeczy słuszną, bo oni jechali do Niemiec lub Skandynawii, nie do Polski?

Rząd, który dobrze wie, że jego dni są policzone, usiłuje na koniec zaskarbić sobie wdzięczność Niemiec i zrobi wszystko, co każe kanclerz Merkel. Może w zamian w przyszłości Kopacz i inni będą mogli liczyć na jakieś europejskie posady? Dziś to zależy przede wszystkim od Niemiec. A może znajdą się jakieś europejskie fundusze (którymi dysponują Niemcy), na podtrzymanie przy życiu partyjnych interesów? Rząd Platformy niczego nie ryzykuje: podpisze umowę o przyjęciu nawet 20 tysięcy uchodźców, ale kłopot spadnie na tych, którzy będą rządzili po październikowych wyborach.

Ryszard Terlecki

Ryszard_Terlecki