W krzywym zwierciadle (7)
Gowin oblał test z budownictwa (chciał odbudować Platformę od wewnątrz) nie dał rady, więc podjął próbę przekształcenia się w botanika (korzeni PO szukał) też nie wyszło, została ostatnia droga ratunku – obudzone sumienie – Nie przeszkadzało (sumieniu i Gowinowi): Kozucha-Kłamczucha na trybunie sejmowej, koleś Palikot i jego wybryki, Niesiołowski, kolejny koleś uśmiechnięty od ucha do ucha na lotnisku w pamiętnych dniach, głosowanie – za – jak leci i długo by jeszcze wymieniać, ale po co. Śląska radna z PO Dorota Połedniok widziała, że „Polskę potraktowaliście jak zwykły łup wojenny” (list Radnej do Tuska z wPolityce pl.) a sumienie Gowina, spało snem sprawiedliwego. Nagle ni z gruszki, ni z pietruszki, sumienie się obudziło, kapcioszki ubrało i wielkim głosem krzyknąwszy – PO jest be – wyprowadziło Gowina z tego obrzydlistwa. Media chwilowo stanęły w rozkroku, nie wiedząc, czy Gowina rzucić w niebyt, czy nie. Na wszelki wypadek, bito nas po oczach Gowinem: sprawiedliwym, pryncypialnym, ze światopoglądem konserwatywnym – a nuż się kiedyś to przyda. Skoro sam Mędrzec Europy rzekł – „rządy PiS-u byłyby katastrofą, bo wszystko zostało już rozdzielone” (cyt. z pamięci) to przyda się, Gowin oczywiście, szybciej, niż przypuszczamy. Działania Gowina – przypadek? W polityce nie ma przypadków.
Duda i dwóch innych szefów ZZ powiodło ludzi na Warszawę, ale w mediach, najwięcej było Dudy. Nie ma się co dziwić. W wywiadzie (Rzepa), zaraz po wygranych (10 głosami) wyborach, Duda podzielił się z czytelnikami swoimi skarbami. Mówił o przyjaźni z Komorowskim i o tym, że jego mentorem jest Buzek. Dociekliwsi internauci znaleźli Dudy wypowiedź, że głosował na Komorowskiego (wybory prezydenckie) i na PO (wybory parlamentarne), ja taka zdolna do poszukiwań nie jestem, wywiad – czytałam. Brylant pierwszej jakości dostała Solidarność, to i nie ma się co dziwić, że zachwytom po Marszu nie było końca. Mentor – Buzek 13.09 br. w Piaskiem po oczach, ciepluteńko się o uczniu wyrażał. Oleksy 14.09 br. w rozmowie z Rzepą „spadającą popularność partii rządzącej mogłyby uratować wcześniejsze wybory”, co pięknie koresponduje z – trzeba odwołać ten rząd – Dudy, a miód na serce Oleksego musiały wylać słowa Dudy w tvp info 14.09 br. gdzie jasno powiedział, że na miejscu Tuska, widziałby Hausnera. No jak Dudy nie kochać, no jak? Kopaczowa chwilowo nie była uświadomiona, mówiąc 11.09 br. z Sejmu, że trudno rozmawiać ze Związkami, bo one „chcą obalić PANUJĄCY rząd”. Ale szybko się połapała i barierek przed Sejmem wystawiać nie kazała. Duda nasobaczył Premierowi, że z szulernią do rozmów siadać nie będzie, że Premier oszust i już, a tu cisza i jakoś wrzasków dziobakowych brak. Normalnie, dziobak-Żakowski zaplułby się na wizji, a tu 16.09 br. w tvp 1 – Rozmowa polityczna przy kawie – słowa Dudy określił jako „poetykę wiecową”. No i jak tu Dudy nie kochać, skoro takiego dziobaka obłaskawił, no jak? Prezydenta Duda oszczędza jak może, jako jeden z podpisujących 3 szefów ZZ, do niego list, pełen szacunku, z wiarą, nadzieją i miłością, jakie się w listach do Organu Państwowego należą. Zapomniał widać Duda, że Organ Państwowy, z wyraźną zadyszką z pośpiechu, podpisuje równo wszystko co mu PO da do podpisania. Sam Marsz spokojny, bez prowokatorów, uzbrojonej po zęby Policji, z humorem (Premier i Organ Państwowy z długimi nosami kłamców, dyndający na balonikach) złoty pomnik Premiera i nic, żadnej reakcji na ośmieszanie władzy. Przypadek to? W polityce przypadków nie ma. 11 listopada, będzie też marsz, spokojny. Wtedy zobaczymy różnicę. Może by tak poprosić Dudę o prowadzenie tego Marszu? Wersal i bombonierki na bank.
W ubiegłym tygodniu, wszystkie dziobaki z tv, robiły za ornitologów. Mnie osobiście, najbardziej rozczulił Kraśko, kiedy spocony z podniecenia, ornitologicznie przepytywał Hofmana. Olejnik też była wzmożona po rozmowie z Hofmanem w Kropce nad i, że aż jej to zostało na dłużej i rozeznanie w ornitologii wyonaczyło, skoro do mężczyzn i jedynej kobiety – Anny Grodzkiej w swoim studio, zwróciła się – dzień dobry PANOM – Olejnik należy wierzyć, wie kobitka co mówi, przecież w technikum weterynaryjnym (i nie tylko) wiedzy o ptactwie liznęła co nieco. Hofmanowi powiem tak i niech sobie to wbije do głowy na wsze czasy, że kiedy idzie do toalety, a broń Boże byłby leworęczny, to małe conieco ma trzymać w prawej ręce, bo w przeciwnym wypadku, dorobią mu odpowiednią ideologię. Chłop i tak ma szczęście, że wzięły się za niego feministki. Mogli go oskarżyć tęczowaci o znęcanie się nad nimi i noce bezsenne a tu wrzask podniósłby się pod niebiosa. Jeszcze jedna rada dla Hofmana: jak się nie umie korzystać z procentów, to używa się melisy.
Krystyna Jaworska