Tekst alternatywny

WIELICZKA | Gazeta z okazji 10. rocznicy powstania klubu

WIELICZKA | Gazeta z okazji 10. rocznicy powstania klubu

Kilka słów na 10. rocznicę Klubu Gazety Polskiej w Wieliczce

1 (9) czerwiec/lipiec 2021 r. numer jubileuszowy Mija właśnie 10 lat istnienia Klubu. Klub Gazety Polskiej w Wieliczce wrósł w krajobraz naszego miasta na dobre i oby tak chciało zostać jak najdłużej. Jako część lokalnej społeczności jesteśmy widoczni choćby poprzez coroczne uczestnictwo w składaniu wiązanek w czasie świąt: 3 maja i 11 listopada przed Pomnikiem Odrodzenia Polski.
Nawiasem mówiąc akt odbudowy tego pomnika jako Klub również podpisaliśmy, a został ów dokument umieszczony w cokole pomnika. Tak więc można powiedzieć, ze dziedzictwo Klubu zostanie z miastem na zawsze a my jesteśmy już częścią historii Wieliczki.
A jakie były początki? Dla mnie początek to Smoleńsk 2010. Wtedy coś wewnątrz powiedziało mi czas przestać myśleć tylko o sobie, o dorabianiu się, o przysłowiowym „grillowaniu”. Nagle, parafrazując Rymkiewicza, historia dla mnie zaczęła pędzić do przodu jak ospały, śpiący dotąd na leśnej polanie białowieski żubr, który z tego snu został nagle zbudzony i teraz galopuje przed siebie; nie wiadomo jeszcze gdzie ale wiadomo już się nie zatrzyma. W pierwszym roku po katastrofie, szczególnie po wyborze prezydenta z ramienia PO i uzyskaniu przez partię pełnej władzy i pełnej kontroli nad mediami, byliśmy „uczeni” przez cały tzw. „mainstreamowy” przekaz medialny pokory, byliśmy zmuszani do oglądania tych szydzących z nas i z naszego smutku po tragedii smoleńskiej, zupełnie bezkarnych ludzi….zostaliśmy zepchnięci do przysłowiowego narożnika. To zrodziło bunt. Oni wtedy chyba przesadzili w ataku, myśleli, że nas zniszczą a nas utworzyli, ukształtowali. W poczuciu krzywdy i bólu postanowiłem pojechać do Warszawy na pierwszą rocznicę katastrofy smoleńskiej 10.04.2011 roku. Tam się chyba wszyscy policzyliśmy. Nieprzebrane tłumy ludzi z biało czerwonymi flagami przed Pałacem Prezydenckim. W mijanych w drodze do Warszawy miejscowościach zatknięte flagi na domach, blokach, słowem wszędzie pamięć i zatroskanie. W poczuciu niesamowitego święta, radości z tej manifestacji polskości wróciłem do domu, a na drugi dzień w mediach cisza…..zupełny brak jakiejkolwiek wzmianki o wydarzeniu dnia poprzedniego, jakby nic się nie stało. Ale my już czuliśmy, wiedzieliśmy tego nie da się zatrzymać, nie da się zdusić. W Wieliczce w tym właśnie czasie dwie Panie: Danuta Lachman i Wanda Mika postanowiły założyć Klub Gazety Polskiej. W wyniku zupełnego przypadku poznaliśmy się i usłyszałem jaki mają pomysł i plan na Klub. Trzeba pamiętać w tamtym czasie prawa strona nie miała żadnej możliwości oddziaływania na otoczenie, pozbawieni byliśmy jakiejkolwiek telewizji, radia (może poza niszowym w sumie Radiem Maryja), internetu, który mimo nie miał jeszcze takiej siły rażenia, też był w obcych rękach. Zatem zostałem przez obie Panie zaproszony do tworzenia Klubu i pojechaliśmy już we trójkę dokonać aktu założycielskiego, do Krakowa, do przewodniczącego Klubów Ryszarda Kapuścińskiego. Mnie (mimo się mocno wzbraniałem) przypadła rola przewodniczącego i tak już zostało do dziś. Jestem z tego dumny ale jednocześnie czuję zobowiązanie do tego aby nie dopuścić do zaprzepaszczenia tej misji. Początki, pierwsze tygodnie to było szukanie członków Klubu wśród znajomych, krewnych. Wtedy wielu ludzi chciało się spotykać, czuć było ogromną wolę spotkania się z ludźmi tam samo myślącymi. Pierwsze spotkanie zorganizowaliśmy pewnie miesiąc po powstaniu Klubu z Księdzem Isakowiczem-Zaleskim. Mimo niewielu informacji przyszło na niego więcej osób niż była w stanie pomieścić sala. Ludzie dzwonili, pisali maile, chcieli się spotykać, cieszyli się w Wieliczce coś takiego się dzieje. Dlatego regularnie zaczęliśmy organizować duże, otwarte spotkania ze znanymi osobistościami jak:
Zuzanna Kurtyka, Stanisław Markowski, dr Filip Musiał, dr Maciej Korkuć, Witold Gadowski, prof. Włodzimierz Bernacki, niezłomni: Stanisław Szuro i Wacław Szacoń, pisarz/poeta Jan Polkowski, raper Tadek Polkowski, dr Wojciech Pawnik, dr Antoni Zięba, Kajetan Rajski, Pani Jadwiga Ostafin (córka Józefa Ostafina), niezłomny jednocześnie członek naszego Klubu Krzysztof Czerwiński czy wreszcie przyjaciel Klubu rycerz zakonu Jana Pawła II Jacek Smagowicz, niegdyś ikona krakowskiej Solidarności. Ale nie tylko spotkaniami żyliśmy. Były kilkukrotne wyjazdy na Węgry na ich święto narodowe 15 marca, coroczne wyjazdy do Warszawy na 10 kwietnia ale także uroczyste, organizowane przez nas msze w rocznicę krwawej niedzieli 11 lipca, uczczenie rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego i wiele tego typu wydarzeń. Po drodze przeżyliśmy rozpad lokalnych struktur PiS w 2012, gdy pewna część lokalnych działaczy wraz z częścią kierownictwa przeszła do Solidarnej Polski. Klub Gazety Polskiej, wtedy już rozpoznawalny i liczący się w lokalnym środowisku, opowiedział się niemal w całości za pozostaniem przy Jarosławie Kaczyńskim i sądzę, że mogło to być dla niektórych lokalnych działaczy ważnym impulsem do tego, w którym kierunku sami mają iść. Wtedy rozpoczął się okres silnej współpracy między PiS a Klubem a była to zasługa szefa struktur powiatowych Romana Wcisło, szefa struktur regionalnych prof. Włodzimierza Bernackiego, poseł Urszuli Ruseckiej czy wreszcie senatora Zbigniewa Cichonia. Organizowane (albo współorganizowane razem z PiS) spotkania z osobami takimi jak prof. Piotr Gliński, Antoni Macierewicz, Mariusz Błaszczak, Beata Szydło, Andrzej Duda, prof. Krzysztof Szczerski zapewniały zapełnianie lokalnych sal konferencyjnych oraz znakomicie jednoczyły lokalną społeczność. Potem wygraliśmy wybory. Mówię my bo byliśmy częścią obozu zmiany. Jedne, potem drugie i kolejne i kolejne….i zaczęliśmy śpiewać „Ojczyznę wolną pobłogosław Panie”. Dla nas to było święto i czas zbierania owoców naszej pracy. Czuliśmy przyczyniliśmy się do nastania „dobrej zmiany”. Jako, że członkowie Klubu nie chcieli uczestniczyć w rządzeniu odsunęliśmy się nieco na bok. Po wygranych wyborach zmieniło się jednak nastawienie lokalnej społeczności; jak już uzyskaliśmy wymarzoną wolność to ludzie przestali z takim utęsknieniem wyczekiwać kolejnych spotkań. Mieliśmy polskie radio, telewizje, portale internetowe a nie tylko jak dotąd jedynie po polsku mówiące. To spowodowało opadnięcie tej fali entuzjazmu dla spotkań na żywo co chyba jest jednak całkiem normalne. Udało się nam zrobić jeszcze spotkania z Leszkiem Żebrowskim i Tadeuszem Płużańskim (przy wydatnej pomocy Tadka Polkowskiego), ale uznaliśmy na razie czas na przerwę w zakresie wielkich wydarzeń. Skupiliśmy się na spotkaniach w wewnętrznym gronie, na dyskusjach, mniejszych inicjatywach. Ciągle działamy, spotykamy się, w dobie pandemii wirtualnie, ale chcemy wrócić do spotkań na żywo. Klub dzisiaj to grupa przyjaciół, bliskich znajomych połączonych wspólnymi poglądami, pragnieniami i historią.
Przychodzą też smutne dni, jak ten gdy pożegnaliśmy naszego kolegę, naszego klubowego bohatera, niezłomnego Pana Krzysztofa Czerwińskiego, który zmarł z powodu COVID. Niemniej jednak chwile smutne też częścią naszej historii i po prostu musimy nauczyć się z nimi mierzyć.
Obyśmy mogli za kolejne 10 lat powiedzieć: „trwaliśmy przez 20 lat na straży wolnej Polski” czego nam i sobie życzę.

Jakub Kogut

PRZECZYTAJ CAŁĄ JUBILEUSZOWĄ GAZETKĘ – tutaj