Głupota czy rosyjskie pieniądze?
Suwerenna Ukraina ma dla bezpieczeństwa Polski podstawowe znaczenie. Ukraina uzależniona od Rosji i wtłoczona w jej strefę wpływów stwarza dla Polski polityczne i gospodarcze niebezpieczeństwo. Kto tego nie rozumie, ten nie rozumie polskiej racji stanu. Włączenie Ukrainy do Unii Europejskiej to perspektywa kilkunastu lat. Ale uruchomienie procesu przybliżania tej daty to sprawa kluczowa dla Polski i Europy. Nie wiemy, jakie będą stosunki polsko-ukraińskie za lat kilkanaście, tak jak nie przesądzamy na ile Ukraina będzie stanowić konkurencję dla polskich interesów w chwili, gdy jej wstąpienie do Unii Europejskiej stanie się realne. Nie wiemy też, jaką rolę w polityce międzynarodowej będzie wówczas odgrywała Rosja i czy jej dążenia do odbudowy mocarstwowej potęgi będą wtedy dla nas nadal niebezpieczne. Jedno jest pewne: dzisiaj trzeba się starać, aby presję rosyjską utrzymywać jaki najdalej od polskich granic.
Mamy z Ukrainą nierozliczone rachunki przeszłości. Nie zamierzamy zapominać o ukraińskim ludobójstwie na Wołyniu i we Wschodniej Małopolsce. Ale to nie znaczy, że tej pamięci mamy podporządkować polską politykę zagraniczną i troskę o najbliższą przyszłość. Od Niemców więcej wycierpieliśmy, a jeszcze więcej od Związku Sowieckiego, do którego tradycji otwarcie nawiązuje dziś Rosja pod władzą Putina. Dlaczego więc akurat wobec Ukrainy mamy kierować się historycznym poczuciem krzywdy? Wybierając pomiędzy granicą z niepodległą Ukrainą, a granicą z rosyjską strefą wpływów, musimy rozstrzygnąć, która granica będzie dla nas bezpieczniejsza.
Tymczasem słyszymy głosy, że należy zmienić kierunek polskiej polityki i zastąpić związek z Unią Europejską, bliskim związkiem z Rosją. Tak mówią m.in. narodowcy, których historia niczego nie nauczyła. Wiązać się z Azją przeciwko Europie? Jasne, że Unia ma wiele wad, a jej dążenie do stworzenia europejskiego państwa pod politycznym i gospodarczym przewodnictwem Niemiec, jest dla nas nie do przyjęcia. Ale przeciwstawiać się takim pomysłom możemy tylko pozostając wewnątrz Unii oraz prowadząc samodzielną i zdecydowaną politykę. Państwa Europy Środkowej i Wschodniej są naszymi naturalnymi sojusznikami. Związek Polski z Rosją byłby krokiem w kierunku odbudowy sowieckiego (dziś rosyjskiego) imperium. Trzeba być szaleńcem (albo rosyjskim agentem), aby do tego dążyć. Również powstrzymanie lewackiej inwazji na Europę możliwe jest tylko wspólnie z narodami Europy, a nie z Rosją, której celem jest odbudowa własnej potęgi, a nie obrona chrześcijańskiej cywilizacji.
Putin planuje Unię Euro-Azjatycką, w skład której miałyby wejść dawne republiki sowieckie. To jest prawdziwe zagrożenie, a nie partia Swoboda na Ukrainie, dla której poparcie nie przekracza 10 procent. Dlatego bądźmy ostrożni wobec tych, którzy nawołują, by pozostawić Ukrainę swojemu losowi, czyli sprzyjać rosyjskim planom. Niektórzy robią to z głupoty, ale inni ze złej woli. A jeszcze inni za rosyjskie pieniądze.
Świat staje się coraz bardziej niebezpieczny. Gdyby w czasie np. europejskiego konfliktu z państwami Islamu, Rosja zamarzyła o odzyskaniu Europy Wschodniej, to lepiej dla nas, żeby na jej drodze do granic Polski znalazła się niepodległa Ukraina.
Ryszard Terlecki