Tekst alternatywny

[NIEZALEZNA.PL] Oskar Szafarowicz o studiach na UW: Słyszę od wykładowców, że żyjemy w „kaczystowskiej dyktaturze”


Oskar Szafarowicz z kanału „Okiem Młodych”, działacz PiS i student prawa na Uniwersytecie Warszawskim, był gościem Forum Klubów Gazety Polskiej województwa świętokrzyskiego. Podczas rozmowy z klubowiczami mówił o kulisach tego, jak kształci się młodzież na studiach. – Jest spore grono osób bardzo wyraźnie zadeklarowanych po stronie opozycji, które dodatkowo czują wsparcie wykładowców nie ukrywających tych swoich poglądów – powiedział.

Oskar Szafarowicz na spotkaniu z Klubami Gazety Polskiej z województwa świętokrzyskiego przypomniał, że w grudniu pojawiła się publikacja redaktora Tomasza Duklanowskiego w Radiu Szczecin w sprawie afery pedofilskiej, którą media podawały dalej, robił to również on sam. Po pewnym czasie zdecydowała się niesamowita tragedia, śmierć śp. Mikołaja, syna posłanki PO. Po tej sytuacji na młodego działacza PiS i influencera z kanału „Okiem Młodych”, który nie ukrywa swoich konserwatywnych poglądów, spadła lawina hejtu.

Po tygodniu te emocje zaczynają opadać, bo opozycja szuka innych tematów, wybrała kolejny element ataku – na Kościół, św. Jana Pawła II. Spadła nagonka na mnie, groźby zaczęły się pojawiać, także w stosunku do moich rodziców. To było rzeczą najbardziej przerażającą, szokującą (…) Nie zostawimy tego, część gróźb została zgłoszona na policję, do prokuratury. – dodał Oskar.

Kolejnym krokiem był list do władz Uniwersytetu Warszawskiego, by… wyrzucić Oskara Szafarowicza ze studiów. – Wiem, że pod tym listem są zbierane podpisy działaczy Platformy Obywatelskiej, na różnych ich grupkach – powiedział Szafarowicz. – Bodaj 30 tysięcy już takich podpisów zebrali przez ten tydzień. Jest to próba stłamszenia, nawet nie tylko mnie, bo ja to odczytuję szerzej.

„To nie był personalnie tylko na mnie atak” – wskazał, dodając, że miało to wywołać „efekt mrożący” w młodzieżowych środowiskach prawicowych. Zapewnił jednak: – Nie poddam się, nie zakończę swojej działalności.

Co się dzieje na UW? Szafarowicz o kulisach studiowania

Oskar Szafarowicz podkreślił, że dotarły do niego informacje, że list, w którym zaapelowano o wyrzucenie go z uczelni, był podpisywany także przez niektórych wykładowców, a nawet podawany do podpisu na wykładach, również na innych wydziałach uczelni. Porównał to do „palenia na stosie”. Dodał, że mimo tego, znalazły się osoby, które go wsparły i były to nawet osoby, które nie zawsze zgadzają się z nim jeżeli chodzi o poglądy.

Zdecydowana większość jest nawet bym nie powiedział, że po stronie lewicowo-liberalnej. Większość jest wyciszona i płynie z głównym nurtem wytyczonym przez głośne osoby lewicowo-liberalne. – zdradził student prawa.

Szafarowicz zaznaczył też, że podczas zajęć na UW nie brakuje politycznych wątków.

Ja jestem na wydziale, który jest specyficzny pod względem podejmowania dyskusji politycznych. One są u nas żywe, pewnie są jeszcze bardziej na wydziale politologii, ale u nas na prawie się często na te tematy rozmawia, dyskutuje. Często o te tematy zahaczamy podczas zajęć i jest spore grono osób bardzo wyraźnie zadeklarowanych po stronie opozycji, które dodatkowo czują wsparcie wykładowców nie ukrywających tych swoich poglądów. Jeśli zaczyna się pierwsze 15 minut zajęć o prawie rzymskim, czyli zamierzchłej przeszłości, i słucham o tym, że żyjemy w „dyktaturze Kaczyńskiego”, gdzie jest „gwałcona konstytucja”, gdzie „nie ma trójpodziału władzy”. Tam sytuacja jest na tyle odwrócona, że wykładowcy próbują przekonać, że to PiS łamie wolność słowa i zawłaszcza debatę publiczną. Słyszę to, jakbym żył w jakichś równoległych rzeczywistościach. Z jednej strony jest list wymierzony przeciwko mnie za prawicowe poglądy, a z drugiej strony słyszę od wykładowców, że żyjemy w „kaczystowskiej dyktaturze”. To cytaty z mojego profesora! To jakieś rozdwojenie jaźni totalne… – powiedział na spotkaniu z Klubami Gazety Polskiej.

Gość Forum Klubów Gazety Polskiej województwa świętokrzyskiego opowiedział również o kwestiach spotkań, jakie organizowane są na Uniwersytecie Warszawskim.

Jest zapraszany np. profesor Hartman, który opowiada rzeczy paskudne o Kościele czy Janie Pawle II. Jest zapraszana celebrytka TVN pani Rozenek-Majdan, która opowiada o kwestii aborcji i że kobiety muszą sie wyzwolić z „ucisku pisowskiego”. Tego typu wykłady mamy na wydziale prawa. W momencie, gdy jest ktoś bardziej konserwatywny, prawicowy, jest niedopuszczany. To czyni się też kwestii kół dyskutanckich. Próbujemy zorganizować spotkanie, gdzie każdy mógłby się wypowiedzieć, byłaby ta swoboda, ale temat nie byłby z góry narzucony, „jedyny słuszny po stronie opozycyjnej”. Gdy proponujemy taki temat np. o sposobie wybierania sędziów w Niemczech i w Polsce, to temat, który nas młodych przyszłych prawników interesuje, to słyszymy, że nie, bo pewnie byłaby to „pisowska nagonka na Unię Europejską”. I temat ucichł. – zdradził Szafarowicz.

Oskar twierdzi, że najbardziej martwi go olbrzymia grupa osób, które milczą. „Zgadzają się na narzucanie treści lewicowych i nie próbują się przeciwstawić, nawet jak mają takie umiarkowane poglądy. Ja te osoby rozumiem i nie potępiam, bo taka jest atmosfera na uczelniach. To zadanie, które przed nami stoi, by przywrócić uczelniom rolę swobodnej wymiany myśli” – podkreślił.

źródło: niezalezna.pl