Norma demokratyczna
W tej chwili idzie na żywo transmisja Konferencji Smoleńskiej, organizowanej przez grupę naukowców z Polski i ze świata, bez wsparcia prof. Kleibera. Nie organizował jej też Zespół Parlamentarny A. Macierewicza (nota bene zespól powstal 8.11.2012, wbrew propagandzie PO). Nie mają więc Państwo głowy do innych tematów. Z nadzieją, że sięgną Państwo później do innych tekstów, przeklejam paręnaście linijek z wywiadu pani dr Barbary Fedyszak-Radziejowskiej (dla GP na niezalezna.pl) na temat norm demokratycznych, co zawsze warto sobie przypomnieć, ich naruszania w Polsce, o możliwościach „zwykłych” obywateli, a także na temat ludzi „Solidarności”, którzy przeszli do obozu postkomunistycznego, lekceważącego wartość suwerenności. Rozmawia Joanna Lichocka.
„BFR: – W demokracji norma to: równoprawna rola opozycji parlamentarnej w debacie i w dostępie do wiedzy o stanie państwa; autonomia nauki; bezstronny wymiar sprawiedliwości i organa ścigania; niezależne media, równy dostęp dziennikarzy i mediów do udziału w dyskursie publicznym, bez względu na sympatie – poza okazywaniem sympatii do konstytucyjnie zakazanego w III RP nazizmu, komunizmu, systemów antydemokratycznych, rasizmu, antysemityzmu itp. Ważne są stowarzyszenia i organizacje obywatelskie reprezentujące interesy swoich członków – one też mają prawo do aktywnej obecności w debacie publicznej i odwoływania się do instytucji referendum.
– To abecadło. Tyle że u nas tylko w formie fasady.
Przypomnijmy, że także władza symboliczna, czyli zdolność do nadawania ważności i nieważności konkretnym osobom, autorytetom, instytucjom i poglądom, może dążyć do monopolu. To również stanowi zagrożenie dla demokracji. Jej fundamentem jest świadomy obywatel, ale jego wiedza o sytuacji kraju, realne możliwości działania zależą od wszystkich wymienionych instytucji. Bez nich oczekiwanie, że obywatele sobie sami poradzą, jest mrzonką.
JO: – Wielu zwolenników Platformy nie przyjmuje do wiadomości, że konserwują postkomunę.
BFR: – Mają prawo nie godzić się z taką opinią, a ci, którzy myślą inaczej, mają prawo ich krytykować. Ale wszyscy powinni przyjąć tę różnicę do wiadomości i przekonywać, dyskutować, a nie powielać „hejterskie” metody wykluczania.
JO: – A jeśli to nie daje żadnych efektów?
BFR: – Pyta mnie pani o wielu moich przyjaciół, z którymi nie potrafię już dzisiaj rozmawiać normalnie o Polsce i rządach PO. Problem zaczyna się na poziomie diagnozy. Oni nie tylko odrzucają inną diagnozę niż ich własna, lecz nie akceptują też prawa do jej formułowania. I nie widzą, że tak samo było w PRL. To stamtąd pochodzi autorytarny obyczaj dyskredytowania i wykluczania z debaty publicznej „nieprawomyślnych”, pełnymi pogardy i inwektyw metodami. Wstępniaki w „Trybunie Ludu” zastąpiły dzisiaj „hejterskie” ataki w mediach i wpisy w internecie; bydło, faszyści, mohery, watahy, pisuardesy, ze smoleńską sektą włącznie. I dzieje się to za przyzwoleniem i wsparciem ludzi Solidarności.”
Teresa Bochwic