Tekst alternatywny

Tomasz Sakiewicz w Ottawie

Tomasz Sakiewicz w Ottawie

Lot numer 446 z Chicago wylądował na ottawskim lotnisku 4 minuty przed czasem. Z Panasonikiem przewieszonym przez ramię, czekałem u stóp ruchomych schodów, przy karuzelach na bagaże.

Jest. Tomasza Sakiewicza raczej trudno nie zauważyć. Ustawiam kamerę na barku machając jednocześnie do niego drugą ręką. Witamy w Ottawie!

 

Spotkanie z Polonią

        Siedzimy na ogrodzie w balansującym na wietrze cieniu parasola. Promień południowego słońca błysnął w pajęczynie na krzaku i zapalił pierwszą czerwienią liść, leżący w trawie. Tak. Nie wiemy jeszcze, że ta niedziela 7 września 2014 roku to ostatnie ciepłe dni a właściwie koniec lata w Ottawie.

Po obiedzie i krótkim wypoczynku jedziemy do Heron Gate Community Centre, czyli po prostu do domu kultury w jednej z południowo-zachodnich dzielnic miasta. Dzielnicy nie najlepszej ale też i nie najgorszej. Kanciasta, kwadratowo-półokrągła fasada budynku straszy szarym tynkiem ale za to, na drugim pietrze, mieści się wspaniałe audytorium z którego również i dzisiaj korzystamy. I jest ono w zasięgu naszych, klubowych kieszeni. Zresztą, nie za bardzo mamy inne wyjście. Właściwie od zawsze, ottawski Klub Gazety Polskiej nie jest mile widziany w budynku Koła 9 Stowarzyszenia Polskich Kombatantów który nazwany jest Domem Polskim. W każdym razie na pewno nie stać nas na komercjalną, pełną stawkę jakiej od nas zażądano.

To widocznie swoista kara za nasze współorganizowanie i współudział od 4 lat w licznych protestach smoleńskich w Ottawie a szczególnie, w proteście podczas wizyty premiera Tuska w Kanadzie w maju 2012 roku. Usłyszeliśmy wtedy, że przecież rząd ten został wybrany w demokratycznych wyborach, a więc nasze protesty są nielegalne a nasze miejsce jest w wybudowanym niedaleko szpitalu dla umysłowo chorych.

Chytre, prawda? Proste jak budowa cepa.

Przed wejściem już czeka na nas nasz ottawski Klub GP prawie w komplecie. Będą nam pomagać. I jeszcze jedna niespodzianka. To przecież chłopaki z klubu w Filadelfii! Przyjechali specjalnie na to spotkanie z Toronto, gdzie byli dzień wcześniej. Że też im się chciało nadkładać drogi! Z powrotem będą wracali, nocą, około osiem godzin do domu.

        Mamy pół godziny na to, żeby ustawić pokój, kamery, przetestować mikrofon. Sala powoli zapełnia się. Za najwyższym rzędem, na samym końcu sali ustawiliśmy kamerę. Zaczynamy.

 

Testament Rzeczypospolitej

        Organizując te spotkania, przedstawiając ludzi którzy dla tych paru godzin przebywają połowę kuli ziemskiej, zawsze gdzieś z tyłu głowy, tli się rozterka – czy, oprócz wspaniałych chwil osobistego poznania tych niesamowitych ludzi, usłyszymy rzeczywiście coś nowego? Czegoś, czego dotychczas nie przeczytaliśmy, obejrzeliśmy, czego po prostu sami nie wiemy? Najczęściej przecież zapraszamy dziennikarzy, publicystów których czytamy, oglądamy, słuchamy na co dzień. I to tych niepokornych, których nie zasponsoruje pieniędzmi polskiego podatnika MSZ ani nie poprze dyplomatyczna placówka RP.

I zawsze nadchodzi wspaniały moment kiedy okazuje się, że rzeczywiście, odsłaniane są przed nami kulisy spraw i rzeczy zupełnie nieznanych albo o których nie zawsze wiedzieliśmy wszystko i do samego końca.

W przypadku wykładu Tomasza Sakiewicza, zaskoczenie jest jeszcze większe. Sakiewicz przeniósł nas jakieś 800 lat wstecz aż do czasów współczesnych.

Zamiast spodziewanej dyskusji, pogawędki o współczesnej sytuacji politycznej w kraju czy europie, znajdujemy się nagle w samym środku strumienia niezwykle trafnej, historycznej analizy przyczyn tego, co się dzieje obecnie na Ukrainie. Przyczyn ale i nieuchronnych następstw. Trafność tego wykładu poraża niekiedy oczywistością przytaczanych faktów i analiz. Że też tego wcześniej nie potrafiliśmy połączyć w jedna całość?

Wykład ten to po prostu w skrócie najnowsza książka Sakiewicza “Testament Rzeczypospolitej”. A przecież książka z tytułem, który okazuje się jakże oczywisty po przeczytaniu jej pierwszych rozdziałów, nie traktuje wcale albo tylko o Rzeczypospolitej.

 

Smoleńska sól w oku

        W poniedziałek, o 10:30 przed południem, podjeżdżamy samochodem do policyjnego punktu kontrolnego przed siedzibą Parlamentu Kanady. Okazuje się, że pozwolenie na protest które mam w kieszeni, jest zwykłym kawałkiem papieru. Nie ma na nim podpisu urzędnika mającego uprawnienia do zatwierdzenia go. W kilka minut policjant, przez telefon załatwia nam brakująca formalność i przeprasza za niedopatrzenie. No, w końcu przecież to jest jednak Kanada. Dwa stalowe szlabany unoszą się wolno w górę i wjeżdżamy na asfalt zalanej słońcem drogi na wzgórze. Dobrze, że dopisała pogoda bo dwa dni temu w Ottawie lało jak z cebra. Czy wszystko inne też będzie grało?

Ustawiamy i sprawdzamy mikrofony i głośnik. Rozdajemy plansze.     Pięć. Czarne: Gruzja – 2008, Rozbicie Polskiego Rządowego Samolotu Smoleńsk – 2010, Aneksja Krymu i wojna na Ukrainie – 2014, Zestrzelenie Samolotu MH17 – 2014 oraz ostatnią, czerwoną: Kto będzie następny? Mamy pięć, ale robiono wszystko, aby było o jedną mniej. Smoleńską. Uparcie, do ostatniej chwili, do ostatniego dnia próbowano na nas wywrzeć najróżnorodniejsze naciski. Komuś właśnie ta jedna, smoleńska plansza bardzo przeszkadzała.

Wprost trudno uwierzyć jakimi drogami i jakich wpływów użyto aby to tego nie dopuścić. Aż się prosi rozłożyć na stole mapę Ottawy i nakreślić flamastrem, ulica po ulicy, szlak tych nacisków. Bo przecież wszystkie drogi zawsze prowadzą do…Właśnie, gdzie tym razem? Tutaj? Również i w tym mieście i w tym kraju?

 

Wiec pod parlamentem – Kto będzie następny?

        Za parę sekund dwunasta. Zaczynamy. Wszystko musi odbyć się zgodnie z drobiazgowym i starannie opracowywanym przez wiele dni i spotkań w grupie składającej się z obu narodowości planem. Poniedziałek jest dniem pracy i ludzie mogą przyjść tylko w czasie przerwy obiadowej.

Jako prowadzący wiec, rozpoczyna Yaroslav Baran, przewodniczący Kongresu Ukraińskiego w Ottawie. To pierwsze takie, polityczne przedsięwzięcie podjęte i zorganizowane wspólnie ze społecznością kanadyjsko-ukraińską. Społeczność ukraińska to jedna z najliczniejszych diaspor etnicznych Kanady. Mają bardzo liczną reprezentację na wszystkich szczeblach rządów. Ten wiec organizujemy wspólnie z Euro-Majdanem Ottawa, przy oficjalnym poparciu Narodowej Federacji Ukraińskiej w Ottawie-Gatineau, Rady Krajów Bałtyckich oraz Kongresu Europejskiego w Kanadzie. Ustalenie wszystkich detali i uzgadnianie przekazywanych treści nie było łatwe. Ale się udało.

 

Stoimy tyłem do budynku parlamentu. Oprócz Euro Majdanu Ottawa jestem w gronie Ukraińskiej Federacji Narodowej w Ottawie-Gatineau. Obok mnie Halinka, Lidia i Czesław. Pośród nas pojawiła się również Premier Rządu Białorusi na uchodźctwie, pani Ivonka Survilla. Przed nami, poniżej schodów, ponad 150 osób z flagami wielu krajów. Oprócz barw narodowych Kanady, Polski, Ukrainy widzę flagi krajów bałtyckich i sztandar Mołdawii. A więc – udało się. Jak na wiec, zorganizowany całkowicie społecznymi  środkami, bez funduszy na kampanię promocyjną czy prasową, przyszło całkiem wielu uczestników. Rozglądam się wokoło z tą samą jak zawsze, głupią nadzieją. Przecież wiem, że i teraz nie zobaczę oficjalnych przedstawicieli żadnej z polonijnych organizacji. Nie też będzie też jak zwykle nikogo z Kongresu Polonii Kanadyjskiej, czy Stowarzyszenia Kombatantów Polskich. Przyszedł tylko, prywatnie, jeden jedyny weteran II Wojny Światowej.

Kogo ci ludzie reprezentują? Nigdy, przenigdy nie będę potrafił tego zrozumieć. Dlaczego? Polityczna pseudo-poprawność? Brak tolerancji politycznej? Genetyczno-ideowy wstręt do podstawowych zasad demokracji? Nie wiem.

Przecież w Katastrofie Smoleńskiej zginęli nasi polscy generałowie i żołnierze. Zginęła najbardziej patriotyczna elita Polski. Zginął ostatni prezydent R.P. na uchodźctwie. Zginął Lech Kaczyński, nasz, najlepszy z powojennych prezydentów R.P.  Gdyby On żył, na Ukrainie dzisiaj nie byłoby wojny.

Czego jednak również tutaj nauczyliśmy się tutaj, na emigracji, to przestać się dziwić. Nie dziwię się więc, że nie widzę również naszego posła partii konserwatywnej do parlamentu kanadyjskiego, Polaka, Władysława Lizonia. Czy powinieniem? Dzwoniłem wielokrotnie do jego biura, rozmawiałem z nim osobiście. Zapraszałem i prosiłem. Wydawało mi się oczywiste, że – jeżeli nie weźmie już udziału w naszym wiecu, to chociaż zaprosi naszego gościa do swojego biura w parlamencie na krótka rozmowę. Kurtuazja. Kindersztuba. Tak samo sądzili moi ukraińscy partnerzy kiedy spotykaliśmy się, organizując wiec. …..Wysłałeś zaproszenie do posła Lizonia? Dzowniłeś? Ale czy na pewno? Na pewno przecież bedzie zechciał gościć Tomasza w budynku parlamentu na krótkie “Meet-and Greet”……

Wysłałem. I co z tego? A przecież poseł Lizoń wypłynął na szerokie wody kanadyjskiej polityki na bazie polonijnego elektoratu, zaczynając jeszcze działać w Kongresie Polonii Kanadyjskiej. A przecież bardzo często spotkać go można na uroczystościach organizowanych przez Konsulat w Toronto czy Ambasadę R.P. w Ottawie. A przecież…..

 

Red. Piasta przedstawia zebranym sprawę inwazji na Gruzję. Ja mówię o Katastrofie Smoleńskiej. Potem Anton Sestritsyn, urodzony na Krymie przedstawiciel Euro Majdan Ottawa mówi o zajęciu Krymu i toczącej się na Ukrainie wojnie. Jeszcze przewodnicząca kanadyjskiej Ukraińskiej Federacji Narodowej w Ottawie-Gatineau, Vera Yuzyk prezentuje sprawę zestrzelenie malezyjskiego samolotu.

Kto następny? Rzeczywiście. Jaki kraj, kiedy nie powstrzymamy tych wydarzeń będzie następny?

Po krótkim wystąpieniu pani Ivonkii Survilla, prezydent Białortusi na ochodźctwie, do mikrofonu podchodzi gość i mówca honorowy wiecu.

Tomasz Sakiewicz. Nawiązując do poprzednich aktów terroru przekonuje, jak bardzo niezbędna Ukrainie jest pomoc pieniężna ale i pomoc wojskowa, w dostawach sprzętu i broni. Póki jeszcze nie jest za późno. Póki jeszcze jest Ukraina.

Bardzo też symbolicznie brzmią słowa znanego działacza politycznego i byłego posła, Davida Kilgour’a: “…jeżeli miejsce Ukrainy zajmie Nowa Rosja a Zachód upadnie, nie będzie to efektem potęgi Rosji, ale słabości mentalnej Zachodu…”.

Yaroslav Baran przypomina jeszcze złamanie gwarancji terytorialnej nienaruszalności danej Ukrainie przez Rosję, USA i Wielką Brytanię przy poparciu Chin i Francji. Tzw. memorandum Budapeszteńskiego z 1994 roku. Mimo woli nasuwa się porównanie z roku 1939 i nasze traktaty sojusznicze z Wielką Brytanią i Francją. Wtedy też można było zatrzymać kataklizm zanim nabrał światowego rozmiaru milionów ofiar. Czy świat jest naprawdę tak strasznie głupi? Czy przywódcy państw i narodów posiadają jakąkolwiek historyczną wiedzę?

 

Kanadyjskie Polsko-Kanadyjskie Otwarcie

        Myślę, że obiad którego gospodarzami był Klub Gazety Polskiej w Ottawie wraz z Ukraińską Federacji Narodowej w Ottawie-Gatineau można nazwać w ten sposób. W wieczorze uczestniczył zaproszony ambasador Ukrainy w Kanadzie, Vadym Prystaiko wraz z żoną Inną. Przybyli też poprzedni dyplomaci Kanady na Ukrainie oraz w Polsce: Abbie Dann, Larissa Blavatska oraz Michael Reshitnyk.

Pomimo zaproszenia wysłanego do ambasadora R.P. w Kanadzie, Marcina Bosackiego, na obiedzie nie pojawił się żaden przedstawiciel ambasady polskiej w Ottawie.

Tomasz Sakiewicz mówił o roli jego mediów w popieraniu walki narodu ukraińskiego o wolność, o znaczeniu wolności i rzetelności przekazu dziennikarskiego w wojnie informacyjnej która toczy się przecież od wielu lat. Potem odpowiadał na pytania.

 

Na kursie

        We wtorek rano, wjeżdżając w cień betonowego parkingu na lotnisku zdaje sobie sprawę że te niecałe dwa dni wizyty minęły właściwie niepostrzeżenie szybko. Tyle rzeczy się działo. Tyle trzeba było załatwić, dopilnować. Oprócz wyczerpujących spotkań, Sakiewicz prowadzi trzy firmy i kieruje redakcją. Kiedy przyjeżdżaliśmy ze spotkań do domu siada zaraz do laptopa. Do pracy.

Wyciągamy walizkę z bagażnika samochodu. Samolot to Chicago odlatuje dopiero za ponad dwie godziny ale na kawę nie ma już czasu. Odprawa graniczna do USA odbywa się tutaj, na lotnisku w Ottawie.

Jak podsumować tą wizytę? Najkrócej i najbardziej trafnie napisała to w liście, dzień później, Vera Yuzyk. Jedna ze współorganizatorek:

–   Zrozumieliśmy ze spotkania z Tomaszem Sakiewiczem, że najważniejsza jest teraz współpraca pomiędzy Ukraińcami i Polakami. To znaczy, że tutaj, w Ottawie, jesteśmy na właściwym kursie.-

Wacław Kujbida

Ottawa_Kujbida