Dzień 17.09 2022 zapamiętam na długo. Otwarcie kanału żeglugowego na Mierzei Wiślanej od dawna było przez nasze środowisko oczekiwane. Od momentu podjęcia decyzji i wbicia łopaty mocno tej strategicznej inwestycji kibicowaliśmy. Niektórzy nawet podjęli całoroczną, codzienną modlitwę w intencji Min. Gróbarczyka aby udało się mu dokończyć to dzieło.
Z wielką radością i bardzo licznie Kluby Gazety Polskiej z Pomorza wzięły udział w tym historycznym wydarzeniu. Podniosły nastrój, wzruszenie, wielka radość towarzyszyły wszystkim licznie zgromadzonym członkom klubów z Polski, Wiednia, Niemiec, Paryża. Radości nie zakłócił nawet 20 minutowy deszcz, kiedy spora gromada klubowiczów znalazła schronienie pod zadaszeniem przy bramkach wejściowych do naszego sektora. Była to świetna okazja aby zaśpiewać ostatnią – tylko nam znaną zwrotkę „Sokołów”. A potem następne patriotyczne pieśni. Pamiętaliśmy też o 17 września w czasie II Wojny Światowej. Więc nie możemy narzekać na takie czy inne trudności i skandujemy razem” Część i chwała Bohaterom”. W końcu czujemy się jak „pierwsza kadrowa”, lub szturmowy oddział… Poradziliśmy sobie otwierając internetowy przekaz w telefonach.
W tym miejscu chciałam bardzo podziękować klubowej służbie koordynującej wejście do naszego sektora. Dziękuje wam serdecznie za oddanie i cierpliwość: Joanna, Ksawery, Rafał, Wioletta Sokół, Iwona Bojarowska, Marzena Gmińska, Halina Lubińska oraz Tomasz Szymański.
Ku Chwale Ojczyzny ! Że tak sobie pozwolę kochani.
Violetta
Wczoraj byłam naprawdę szczęśliwa – co widać na zdjęciach. Tak, to było dla mnie jako polki kochającej nasz Kraj wyjątkowe wydarzenie.
Wnuczki – obu Dziadków, stryjecznej Wnuczki – ich Braci i Braci Babć, którzy przetrwali Syberię po zsyłce ich (po 17 września) – Żołnierzy walczących w kampanii wrześniowej, byłam naprawdę szczęśliwa. Wręcz upajałam się myślą, że Oni są tam ze mną (ich dusze) i też cieszą się z tego uwolnienia się Naszej Polski od ostatniej zależności od Rosji, że to takie nasze współczesne zwycięstwo.
Jestem też przekonana, że Pan Bóg też tam z nami był i dlatego pomimo wszelkich prognoz fatalnej pogody (cały dzień ulewa), był to wspaniały słoneczny dzień z krótkim ( ok. 15-20 minutowym) deszczem – jakby sam osobiście poświęcił to miejsce, a potem znowu było pięknie, słonecznie i ciepło. Do końca moich dni będę ten dzień z uśmiechem wspominać – już dzisiaj pokazywałam zdjęcia 6-letniej Wnuczce i opowiadałam jak tam jest pięknie, jak statki, żaglowce i kutry rybackie teraz bez pytania sìę o zgodę złych ludzi (Rosjan) będą mogły sobie pływać.
Jestem szczęśliwa napisałam to naprawdę z głębi serca, byłam tak uduchowiono-szczęśliwa, że nie przeszkadzało mi słabe nagłośnienie i inne potknięcia organizacyjne. Wiem też, że nie byłam jedyna z takimi odczuciami, bo rozmawiałam z wieloma ludźmi (tymi za naszymi barierkami, przy naszym namiocie, pod mostem, na moście, na festynie. Czuli to samo co ja.
Iwona Bojarowska